Tag

featured

Browsing

Góra Kilimandżaro, dumnie wznosząca się nad równinami Tanzanii, jest najwyższym szczytem Afryki. Cały rejon oferuje podróż przez kalejdoskop krajobrazów: bujne lasy deszczowe, wrzosowiska, suche alpejskie pustynie, a na koniec lodowiec i szczyt Uhuru. W przeciwieństwie do wielu wysokogórskich wypraw, Kilimandżaro nie wymaga technicznych umiejętności alpinistycznych, co czyni ją przystępnym wyzwaniem dla osób z determinacją i zamiłowaniem do przygód.

Historia Kilimandżaro

Góra Kilimandżaro powstała w wyniku aktywności wulkanicznej i potężnych sił geologicznych oddziałujących przez miliony lat głęboko w ziemi. Znajduje się w regionie Afryki Wschodniej znanym jako Wielka Dolina Ryftowa, gdzie płyty tektoniczne powoli się rozsuwają. Te ruchy spowodowały pęknięcia i osłabienia, umożliwiając wypływ magmy i uformowanie potężnej góry, którą widzimy dzisiaj.

Kilimandżaro składa się z trzech odrębnych stożków wulkanicznych: Kibo, Mawenzi i Shira. Shira jest najstarszym i uległ znacznej erozji, tworząc płaskowyż. Mawenzi, ze swoimi ostrymi szczytami, jest drugim co do wysokości i nie jest już aktywny. Kibo, centralny i najwyższy stożek, to miejsce, gdzie znajduje się szczyt Uhuru. Jest on najmłodszy z trzech i nadal uważany za uśpiony, choć nie wybuchł od tysięcy lat.

Z biegiem czasu, powtarzające się erupcje nawarstwiały lawę i popioły, rzeźbiąc potężny stratowulkan. Aktywność lodowcowa i erozja przyczyniły się do ukształtowania obecnego kształtu góry.

Na długo zanim stała się znanym na całym świecie celem wypraw trekkingowych, góra miała głębokie znaczenie kulturowe i duchowe dla rdzennego ludu Chagga, zamieszkującego niższe zbocza. Traktowali ją z szacunkiem, postrzegając jako święte miejsce związane z mitami, opowieściami przodków i mocą natury.

Góra pozostawała w dużej mierze tajemnicą dla świata zewnętrznego aż do XIX wieku, kiedy europejscy odkrywcy i misjonarze zaczęli dostrzegać jej ośnieżony szczyt, co wydawało się niemożliwe tak blisko równika. Jedna z pierwszych powszechnie znanych relacji pochodzi od niemieckiego misjonarza Johannesa Rebmanna z 1848 roku, którego doniesienia o śniegu początkowo spotkały się w Europie z niedowierzaniem.

Kilimandżaro, Tanzania

W okresie kolonialnym Kilimandżaro znalazła się pod kontrolą niemiecką jako część Niemieckiej Afryki Wschodniej, a następnie, po I wojnie światowej, pod panowaniem brytyjskim. Na początku XX wieku stała się symbolem eksploracji i imperialnych ambicji, a pierwszego odnotowanego udanego wejścia na szczyt dokonali Hans Meyer i Ludwig Purtscheller w 1889 roku. Ich wyprawa otworzyła drzwi przyszłym wspinaczom i wzbudziła zainteresowanie górą na całym świecie.

W 1961 roku, tuż przed uzyskaniem przez Tanzanię niepodległości, Kilimandżaro przyjęło nową symboliczną rolę. Na szczyt wniesiono pochodnię i zapalono ją w geście wolności i jedności, symbolizującym nowy początek dla narodu. Dziś góra jest nie tylko narodowym skarbem, ale także obiektem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, przyciągającym turystów, naukowców i ekologów, którzy nieustannie badają i chronią jej unikalne ekosystemy.

Trasy

Jest kilka tras na szczyt, a każda z nich ma swój własny charakter, unikalne krajobrazy i poziom trudności. Wybór odpowiedniego wariantu zależy od kondycji, doświadczenia i czasu, jaki możesz poświęcić.

Trasa Marangu (5–6 dni)

Często nazywana trasą „Coca-Coli”, jest to jedyny wariant z noclegami w schroniskach zamiast namiotów. Jest najkrótsza i ma stosunkowo prosta, ale oznacza to również mniej czasu na aklimatyzację do wysokości, co czyni ją jedną z tras o niższym wskaźniku powodzenia.

  • Zalety: Wygodne schroniska, łatwiejsza logistyka
  • Wady: Większy tłok, ograniczona różnorodność krajobrazów (ta sama trasa w górę i w dół)

Trasa Machame (6–7 dni)

Znana jako „whiskey”, jest jedną z najpopularniejszych tras. Jest bardziej malownicza i różnorodna niż Marangu, przebiegając przez las deszczowy, wrzosowiska i alpejską pustynię. Pozwala na lepszą aklimatyzację dzięki profilowi ​​„wspinaj się wysoko, śpij nisko”.

To trasa, na którą się zdecydowałem również ja i wybrałem 6-dniowy wariant. Gdybym miał to zrobić ponownie, zdecydowanie wybrałbym wersję 7-dniową, aby dać sobie więcej czasu na aklimatyzację i uniknąć potencjalnych problemów w dniu ataku szczytowego. Jednak zdolność do aklimatyzacji jest zawsze kwestią indywidualną.

  • Zalety: Oszałamiające widoki, dobra aklimatyzacja (wybrałbym jednak wariant 7-dniowy)
  • Wady: bardziej stroma i wymagająca fizycznie

Trasa Lemosho (7–8 dni)

Uważana jest za jedną z najlepszych tras, oferującą malownicze, mniej zatłoczone podejście z większym prawdopodobieństwem sukcesu dzięki dłuższemu okresowi aklimatyzacji. Zaczyna się na zachodnim zboczu góry i łączy się później z drogą Machame.

  • Zalety: Doskonała aklimatyzacja, malownicza
  • Wady: Nieco droższa ze względu na dłuższy czas trwania

Trasa Rongai (6–7 dni)

Rozpoczyna się od północy, w pobliżu granicy z Kenią. Mniej uczęszczana trasa. Jest idealna w porze deszczowej, ponieważ znajduje się po bardziej osłoniętej stronie góry.

  • Zalety: Mniej zatłoczona, dobra na wspinaczkę w porze deszczowej
  • Wady: Mniej dramatyczne krajobrazy w porównaniu do tras zachodnich

Trasa Northern Circuit (8–9 dni)

To najdłuższy wariant, okrążająca północne stoki góry. Jej długi czas trwania zapewnia najlepsze szanse na aklimatyzację.

  • Zalety: Najwyższy wskaźnik sukcesu, brak tłumów
  • Wady: Najdłuższa i najdroższa

Trasa Umbwe (5–6 dni)

Stroma trasa najlepiej nadaje się dla doświadczonych trekkerów. Nie jest polecana ze względu na szybkie podejście i słabą aklimatyzację.

  • Zalety: Mało innych wspinaczy
  • Wady: Niska skuteczność ze względu na szybki wzrost wysokości
Kilimanjaro, Tanzania
Widok na górę Meru

Którą agencję wybrać?

Wspinaczka na Kilimandżaro wymaga skorzystania z usług licencjonowanego organizatora wycieczek i obecności certyfikowanego przewodnika. Jest to regulacja wprowadzona przez rząd Tanzanii w celu zapewnienia bezpieczeństwa wspinaczom i ochrony środowiska. Samotne wędrówki bez przewodnika są zabronione.

Przewodnicy są przeszkoleni w zakresie rozpoznawania choroby wysokościowej, procedur awaryjnych i logistyki tras. Oprócz przewodników, większość wypraw obejmuje tragarzy, którzy niosą sprzęt i zaopatrzenie, oraz kucharza, który przygotowuje posiłki.

  • Wybierz firmę oficjalnie zarejestrowaną przez władze Parku Narodowego Kilimandżaro i przestrzegającą lokalnych przepisów bezpieczeństwa i pracy. Sprawdź, czy tragarz będzie miał przy sobie przenośną butlę z tlenem, na wypadek gdybyś miał kłopoty.
  • Szukaj firm, które zatrudniają certyfikowanych przewodników z dużą wiedzą na temat pierwszej pomocy, bezpieczeństwa na dużych wysokościach i dobrymi opiniami od byłych wspinaczy.
  • Wspieraj firmy będące częścią lub uznawane przez organizacje takie jak KPAP (Kilimanjaro Porters Assistance Project), które zapewniają godziwe wynagrodzenie i traktowanie tragarzy.
  • Uważaj na ultratanie wycieczki, ponieważ często oszczędzają na bezpieczeństwie, wyżywieniu i opiece tragarzy. Wycieczka ze średniej lub wysokiej półki może kosztować więcej, ale zazwyczaj zapewnia lepszy sprzęt, bezpieczniejsze praktyki i wyższy wskaźnik sukcesu.
  • Przeczytaj najnowsze recenzje, zwracając uwagę na to, jak firma radzi sobie z sytuacjami awaryjnymi i obsługą klienta. Szukaj firm z wysokim wskaźnikiem udanych ataków szczytowych.

Po długich poszukiwaniach zdecydowałem się na wejście na Kilimandżaro i 6-dniowe safari z firmą Kilinge Adventures z siedzibą w Moshi. Kontakt z Thomasem (właścicielem) na WhatsAppie był bardzo łatwy, a po moim przyjeździe do Moshi, wraz z przewodnikiem, odwiedził mnie w miejscu zakwaterowania, aby udzielić mi krótkiego instruktażu.

Zapłaciłem 1400 USD za 6-dniowy wariant trasy Machame. Ogólnie rzecz biorąc, usługa była dobra i dotarłem na szczyt, chociaż w dniu ataku cierpiałem na chorobę wysokościową i czułem, że można by zrobić więcej, aby monitorować mój stan zdrowia. Na przykład, przewodnik nie był wyposażony w urządzenie do pomiaru tętna i poziomu tlenu.

Koszty wejścia na Kilimandżaro

Wspinaczka na Kilimandżaro to poważna przygoda, a jej cena jest adekwatna. Całkowity koszt może się znacznie różnić w zależności od trasy, organizatora, liczby dni i wybranego poziomu usług.

Typowy zakres cen (za osobę):

  • Niski budżet: 1500–2000 USD
  • Średni budżet: 2000–3500 USD
  • Wysoki budżet: 3500–6000+ USD

Oto za co płacisz:

  • Opłaty za przebywanie w parku narodowym (spora kwota – ponad 800 USD za osobę za 6–7-dniową wędrówkę)
  • Wynagrodzenia przewodników, tragarzy i kucharzy
  • Sprzęt kempingowy lub noclegi w schronisku
  • Jedzenie, woda i logistyka
  • Transport do i ze szlaku

Tańsze oferty często oznaczają mniej posiłków, przeciążonych tragarzy lub mniej doświadczonych przewodników, dlatego warto znaleźć równowagę między przystępną ceną a poczuciem bezpieczeństwa.

Napiwki

Napiwki są oczekiwane i uważane za standardowy element wspinaczki. Twój przewodnik i ekipa tragarzy ciężko pracują, często w trudnych warunkach, aby pomóc Ci bezpiecznie i komfortowo dotrzeć na szczyt. Napiwki stanowią znaczną część ich dochodu. Najlepiej zapytać o to agencję i jasno określić, jakie są ich oczekiwania, ale nie pozwól, aby zniechęciło Cię to do wspinaczki.

Szczerze mówiąc, nie dałem tak dużego napiwku, jakiego się po mnie spodziewano, ale wyraźnie zaznaczyłem, że jest to maksymalna kwota, jaką mogę uwzględnić w swoim budżecie, więc mogą dostać albo to, albo nic 🙂

Typowe kwoty napiwków (na grupę, na dzień):

  • Przewodnik główny: 20–30 USD
  • Przewodnik pomocniczy: 15–25 USD
  • Kucharz: 10–15 dolarów
  • Porter: 5–10 dolarów za sztukę

W przypadku 7-dniowej wyprawy grupa składająca się z 2–4 osób może dać napiwek w wysokości od 300 do 500 USD na osobę.

Napiwki są zazwyczaj rozdzielane ostatniego dnia, często podczas “ceremonii”. W moim przypadku przekazałem kwotę mojemu głównemu przewodnikowi i wysłałem mu wiadomość na WhatsAppie, jak ją rozdzielić między członków zespołu. Nie ma znaczenia, czy przekazujesz dolary amerykańskie, czy po prostu wypłacasz lokalną walutę z bankomatu.

Dodatkowe koszty

Planując budżet na wyprawę na Kilimandżaro, nie zapomnij uwzględnić:

  • Biletów lotniczych
  • Ubezpieczenia podróżnego (musi obejmować trekking wysokogórski)
  • Wypożyczania lub zakupu sprzętu
  • Leków
  • Opłat wizowych i zakwaterowania przed/po wspinaczce

Ta wyprawa to spora inwestycja, ale dla wielu to niepowtarzalna podróż, warta swojej ceny. Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że nie żałuję!

Najlepszy czas na wspinaczkę

Najlepszy okres na wyprawę to dwie pory suche, kiedy pogoda jest zazwyczaj bardziej stabilna, a widoczność najlepsza. Okresy te przypadają od stycznia do połowy marca i od czerwca do października.

Okres od stycznia do marca jest zazwyczaj nieco spokojniejszy na szlakach, z mniejszą liczbą wspinaczy i niższymi temperaturami na szczycie. To doskonały czas dla osób poszukujących samotności i rześkich, pogodnych poranków, choć na wyższych wysokościach sporadycznie po południu może spaść śnieg.

Sezon od czerwca do października jest najpopularniejszy ze względu na suche warunki i cieplejsze dni, zwłaszcza w okresie świątecznym. Niebo jest zazwyczaj bezchmurne, oferując spektakularne widoki, ale oznacza to również większą liczbę osób w górach.

Jeśli to możliwe, unikaj długiego sezonu deszczowego (od marca do maja) i krótkiego sezonu deszczowego (listopad), ponieważ szlaki mogą być śliskie, chmury mogą blokować widoczność, a zdobywanie szczytów w mokrych warunkach jest trudniejsze.

Co spakować?

Mądre spakowanie to klucz do komfortu, bezpieczeństwa i sukcesu w tej wyprawie. Ponieważ będziesz wędrować przez różne strefy klimatyczne, od wilgotnego lasu deszczowego po arktyczne warunki panujące na szczycie, musisz być przygotowany na zróżnicowaną pogodę.

Cały niezbędny sprzęt można wypożyczyć w Moshi, choć polecam zabrać własny śpiwór, któremu można zaufać, bo nie ma nic gorszego niż uczucie zimna w nocy. Pogoda jest bardzo zmienna i najprawdopodobniej zmokniesz. Zawsze miej przy sobie dodatkowy komplet suchych ubrań w wodoodpornym miejscu. Jeśli twoje rzeczy zmokną, suszenie ich po drodze może być trudne.

Wypożyczyłem kilka rzeczy w sklepie Gilmans Outdoor Store i jakość była znakomita.

Odzież

Warstwy bazowe:

  • Termiczne koszulki i spodnie odprowadzające wilgoć (aby chronić skórę przed potem)
  • Oddychająca bielizna i skarpetki trekkingowe

Warstwy środkowe:

  • Polar lub kurtka ocieplana
  • Koszula z długim rękawem
  • Spodnie trekkingowe

Warstwy zewnętrzne:

  • Kurtka i spodnie wodoodporne (Gore-Tex lub podobne)
  • Kurtka puchowa lub syntetyczna na atak szczytowy

Akcesoria:

  • Ciepła czapka i kapelusz przeciwsłoneczny
  • Rękawiczki: jedna para lekkich i jedna para ocieplanych, wodoodpornych
  • Buff chroniący przed wiatrem i kurzem
  • Okulary przeciwsłoneczne

Obuwie

  • Solidne, rozchodzone buty trekkingowe (wodoodporne)
  • Wygodne buty na wieczory / sandały

Sprzęt

  • Wytrzymały plecak (30–40 l) na codzienne niezbędne rzeczy
  • Duża torba podróżna lub plecak (będą ją nosić tragarze)
  • Śpiwór (przeznaczony do niskich temperatur, co najmniej -10°C)
  • Kije trekkingowe (przydatne dla zachowania równowagi i zmniejszenia obciążenia)
  • Latarka czołowa z dodatkowymi bateriami (niezbędna podczas nocnego ataku szczytowego)
  • Butelki na wodę i/lub bukłak z płynem (pojemność minimalna 3 l)
  • Worki wodoodporne lub plastikowe torby zamykane na suwak (do ochrony urządzeń elektronicznych i ubrań przed wilgocią)

Artykuły toaletowe i zdrowie

  • Krem z filtrem przeciwsłonecznym i balsam do ust
  • Chusteczki nawilżane i płyn do dezynfekcji rąk
  • Szczoteczka i pasta do zębów, biodegradowalne mydło
  • Leki osobiste oraz te na chorobę wysokościową (skonsultuj się z lekarzem)
  • Podstawowe środki pierwszej pomocy: plastry na pęcherze, środki przeciwbólowe itp.
  • Pulsoksymetr na palec

Inne

  • Power bank do ładowania urządzeń
  • Przekąski lub batony energetyczne
  • Lekki ręcznik
  • Dziennik podróży lub książka
  • Aparat fotograficzny

Jak dotrzeć do Moshi?

Samolotem

Najbliższym lotniskiem jest Międzynarodowy Port Lotniczy Kilimandżaro (JRO), położony około 40 km od Moshi. Obsługuje on loty międzynarodowe i krajowe.

Transfer taksówką/prywatnym busem z lotniska do miasta trwa 45 minut i kosztuje około 30-50 dolarów. Alternatywnie, niektóre hotele i biura podróży oferują transfery grupowe (około 10-20 dolarów) lub po prostu skorzystaj z lokalnego tuk-tuka i negocjuj cenę.

Możesz również przylecieć na lotnisko międzynarodowe Julius Nyerere (DAR) w Dar es Salaam lub na lotnisko Abeid Amani Karume (ZNZ) w Zanzibarze i wybrać lot krajowy do JRO lub Arushy.

Drogą lądową

Z Arushy (80 km, 1,5–2 godz.): autobusy, taksówki grupowe i prywatne transfery.

Z Dar es Salaam (500 km, 8-10 godzin): luksusowe autobusy, takie jak Kilimanjaro Express lub Dar Express, oferują komfortowe przejazdy za 15-20 USD.

Z Nairobi w Kenii (350 km, 6-7 godzin): codziennie kursują autobusy, koszt około 30 USD. Wymagane jest przekroczenie granicy w Namanga.

Pociągiem

Sieć kolejowa Tanzanii jest ograniczona, ale istnieje połączenie kolejowe z Dar es Salaam do Moshi (choć rzadkie i powolne). Autobusy są lepszą opcją.

Gdzie zatrzymać się w Moshi?

Polecam Karibu Africa House oraz The Better Inn. Oba miejsca oferują dobrą jakość w przystępnej cenie, a także jednodniowe wycieczki nad Jezioro Chala lub Marangu, ale Karibu Africa House jest pod tym względem znacznie tańszy.

Moje wrażenia z 6-dniowej wyprawy trasą Machame

Dzień 0: Odprawa w Moshi

Dzień organizacyjny. Najpierw zatrzymałem się w sklepie Gilmans Outdoor Store, żeby wypożyczyć trochę sprzętu na wędrówkę: polar, kurtkę przeciwdeszczową, kijki trekkingowe, rękawiczki i plecak. Jakość sprzętu była naprawdę dobra, choć cena trochę wysoka. Wszystko, czego potrzebujesz, dostaniesz w Moshi, ale generalnie polecam zabrać własny sprzęt.

Następnie poszedłem do supermarketu, żeby kupić przekąski, czekoladę i batony energetyczne. Nie za dużo, bo wyraźnie poinformowano mnie, że wszystkie posiłki są wliczone w cenę wycieczki i że kucharz będzie je przygotowywał codziennie.

Kiedy wróciłem do swojego pokoju, właścicielka zapukała do moich drzwi i poinformowała mnie, że mam gości. Był to Thomas (właściciel Kilinge Adventures) i mój przewodnik górski, Tayson. Wszedł do mojego pokoju, żeby sprawdzić sprzęt i polecił wypożyczenie jeszcze jednej ciepłej kurtki (co później okazało się dobrą decyzją, choć początkowo byłem do niej sceptyczny).

Skończyłem pakować plecak i z ekscytacją czekałem na następny dzień!

Dzień 1: Brama Machame do obozowiska Machame (10,3 km, 1218 m w górę)

Zjadłem śniadanie w moim miejscu zakwaterowania, a następnie zostałem odebrany przez przewodnika z niewielkim opóźnieniem. Miła niespodzianka, biorąc pod uwagę, że w Tanzanii czas nie jest traktowany bardzo serio! Zatrzymaliśmy się w jeszcze jednym miejscu, aby wypożyczyć pelerynę przeciwdeszczową i dwie plastikowe butelki. Ceny w Moshi są po prostu absurdalne. W Europie można kupić własną pelerynę i butelki na wodę za tę samą cenę, a nawet taniej niż wypożyczając je tutaj na kilka dni. No cóż, wykorzystują wszystkie możliwości zarobku, jakie daje Kilimandżaro.

Następnie ruszyliśmy do Machame Gate. Po dotarciu na miejsce, załatwianie wszystkich formalności zajęło wieczność. Dostałem lunchboxa, mimo że wcale nie byłem głodny, bo było całkiem wcześnie. Jedna z małp ukradła mi jogurt, ale może to i lepiej… Lepiej nie ryzykować przed tak długą wędrówką!

W końcu Tayson poprosił mnie o podpisanie papierów, co dało mi nadzieję, że zaraz rozpoczniemy prawdziwą wędrówkę… ale nic z tego. Powoli zaczynałem się irytować i w końcu po kolejnych 45 minutach czekania przeszliśmy przez bramkę bezpieczeństwa i weszliśmy do lasu. Kontrola była naprawdę solidna, a nawet kazali mi otworzyć plecak, żeby sprawdzić, czy nie mam przy sobie drona lub innych zabronionych przedmiotów.

Pierwszy odcinek do obozu Machame prowadził przez malowniczy las porośnięty mchem, który przypominał mi okolice góry Taranaki w Nowej Zelandii. Niestety, zaczął padać deszcz i po raz pierwszy musiałem założyć ponczo.

Kilimanjaro, Tanzania
Początek wędrówki

Kiedy dotarliśmy do obozu, było mglisto, mokro i zimno. Nie do końca tak sobie wyobrażałem pierwsze momenty wędrówki. Myślałem, że będzie dość ciepło i przyjemnie, zwłaszcza na niższych wysokościach! Musiałem trochę poczekać, aż namiot będzie gotowy, ale potem byłem pod wrażeniem. W środku była jedna komora do spania i druga ze stołem i krzesłem, gdzie można było jeść posiłki i odpoczywać. Całkiem fajnie!

Kilimanjaro, Tanzania
Obóz Machame
Kilimanjaro, Tanzania
Pierwszy posiłek

Pierwsza kolacja była pyszna, a nasz kucharz podał smażone ziemniaki ze smażoną rybą. Dostałem też dużą butelkę gorącej wody i mogłem wybrać dowolny napój: herbatę, kakao, kawę itp.

Podobno zostałem dodany do grupy 10 innych wędrowców, ale to była tylko teoria, bo przez większość czasu nie miałem z nimi żadnej interakcji. Nie przejmowałem się tym zbytnio, bo wolałem cieszyć się kontaktem z naturą, zamiast zmuszać się do kontaktów towarzyskich ze znacznie starszymi ludźmi, prawdopodobnie z Wielkiej Brytanii lub Stanów Zjednoczonych.

Pierwsza noc była w porządku, ale zacząłem brać leki zapobiegawcze na chorobę wysokościową, przez co musiałem dość często chodzić do toalety.

Dzień 2: Obóz Machame do jaskini Shira (4,8 km, 863 m w górę, 40 m w dół)

Łatwy dzień. Rano pogoda była dobra, a w oddali roztaczał się piękny widok na górę Meru. Ścieżka pięła się stale w górę i nie była zbyt wymagająca. Ostatni odcinek był bardziej kamienisty, ale i tak nic poważnego.

Dotarliśmy do obozu bardzo wcześnie. Spacerowałem, ale co jakiś czas nadciągały chmury, więc warunki nie były optymalne do przebywania na zewnątrz. O zachodzie słońca pogoda nieco się poprawiła i chmury się rozstąpiły. W oddali widziałem ośnieżony szczyt Kilimandżaro.

Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że przenośne toalety ustawione obok mojego namiotu nie były do ​​wspólnego użytku, ale tylko dla reszty mojej grupy, bo płacili za nie dodatkowo. LOL. Lepiej późno niż wcale. Swoją drogą, nie wiem co ludzie mają w głowie, że płacą ekstra za przenośne toalety, a potem zatrudniają dodatkowego tragarza, żeby je niósł? Te publiczne były całkiem w porządku. To prostu śmierdzące dziury w ziemi, ale czego można się spodziewać w górach?

Kilimanjaro, Tanzania
Droga do obozu w jaskini Shira
Kilimanjaro, Tanzania
Shira Cave Camp
Kilimanjaro, Tanzania
Shira Cave Camp
Kilimanjaro, Tanzania
Zachód słońca w Shira Cave Camp

Dzień 3: Jaskinia Shira do obozowiska Barranco (9,7 km, 806 m w górę, 667 m w dół)

Piękna wędrówka, choć pogoda znów była trudna. Pierwszy odcinek do Wieży Lawy zapewniał przez cały czas niesamowite widoki. Szczyt Kilimandżaro z tej perspektywy wydawał się dość szeroki, a w jego pobliżu było dużo śniegu.

Zbliżając się do Wieży Lawy, pogoda się pogarszała. To chyba standard na tej górze po południu. Na szczęście, zamiast czekać na lunch, postanowiliśmy zrobić krótki postój na przekąskę, a następnie ruszyliśmy dalej w kierunku obozowiska Barranco.

Kilimanjaro, Tanzania
Kilimandżaro widziane o wschodzie słońca

Miałem problemy żołądkowe, które zaczęły się poprzedniej nocy i podejrzewałem, że winne były warzywa podane na kolację. Czułem się niekomfortowo i musiałem robić niechciane przerwy. Postanowiłem zacząć brać antybiotyki, mimo że wiedziałem, że mogą zaszkodzić mojemu organizmowi podczas zbliżającego się ataku szczytowego.

Potem zaczął padać deszcz, co było dużą stratą, ponieważ droga do obozu była bardzo malownicza, pełna unikalnych drzew, które wielokrotnie widywałem na zdjęciach i w broszurach o Kilimandżaro. To olbrzymie świerki, często mylone z palmami ze względu na swój nietypowy wygląd. Rośliny te, znane naukowo jako Dendrosenecio kilimanjari, mają grube, zwietrzałe łodygi zwieńczone dużymi, soczystymi rozetami, przypominającymi skrzyżowanie drzewa Jozuego z ananasem.

Kilimanjaro, Tanzania
Tragarze niosący torby na głowach
Kilimanjaro, Tanzania
Zmierzamy do obozu Lava Tower
Kilimanjaro, Tanzania
Obóz Lava Tower
Kilimanjaro, Tanzania
Spacer wśród unikalnych drzew

Po dotarciu do obozu zarejestrowałem się w dzienniku i poczekałem chwilę, aż namiot zostanie rozstawiony. Następnie wskoczyłem do środka i przebrałem się w suche ubrania. Kucharz zaskoczył mnie świeżo przygotowanym popcornem, którym delektowałem się siedząc na krześle przed namiotem z Amerykanką wietnamskiego pochodzenia, którą poznałem dzień wcześniej. To właśnie tam zjedliśmy kolację. Tym razem postanowiłem nie ruszać warzyw!

Dzień 4: Obóz Barranco do obozu Barafu (7,8 km, 965 m w górę, 305 m w dół)

Dzień, w którym zaczęły się problemy.

Pierwsza część wędrówki przebiegła stosunkowo dobrze. Dotarliśmy do obozu Karanga po wspinaczce na stromą ścianę Barranco. W Karandze panowała mgła i zacząłem czuć się nie najlepiej, ale zatrzymałem się na przekąskę. Potem wspinaliśmy się coraz wyżej, a ja czułem się coraz gorzej. Dopadły mnie objawy choroby wysokościowej i kiedy w końcu dotarłem do obozu Barafu, byłem kompletnie wyczerpany.

Wszedłem do namiotu i przeczekałem tam załamanie pogody i opady śniegu. Potem kucharz podał mi kolację, ale nie miałem apetytu i zmuszałem się do zjedzenia czegokolwiek. Nawet wyjście z namiotu do toalety, wydawało mi się zbyt męczące. Wiedziałem, co się dzieje, ponieważ rok temu miałem problemy z wysokością w Nepalu. Zgłosiłem sytuację Tysonowi, a on powiedział, że muszę spróbować się przespać i ocenimy sytuację przed wyjściem z obozu na atak szczytowy, czyli około 1 w nocy. Niestety, w ogóle nie mogłem zasnąć.

Gdybym to ja decydował, zamiast iść na szczyt, wróciłbym do obozu Barranco na jeszcze jeden dzień aklimatyzacji i dopiero potem ruszyłbym dalej. Ale jeśli wchodzisz na Kilimandżaro z agencją, elastyczność jest mała ze względu na innych członków grupy. Możesz albo wejść na szczyt w wyznaczonym czasie, albo odpuścić.

Mount Kilimanjaro, Tanzania
Wędrówka w kierunku obozu Barafu

Dzień 5: Z obozowiska Barafu do szczytu Uhuru i obozowiska Mweka (16,1 km, 1251 m w górę, 2802 m w dół)

Poza wypiciem czegoś ciepłego rano, nie zjadłem nic więcej poza herbatnikami. Wyruszyliśmy o 1 w nocy, a ja szedłem wolno. Śmiesznie wolno. Musiałem się wielokrotnie zatrzymywać, żeby złapać oddech. Było ciemno jak w grobie, więc widziałem tylko światła ludzi, którzy byli kilka metrów przede mną. Niestety, widziałem też ludzi zawracających, którzy również nie mogli iść dalej z powodu podobnych problemów jak ja. Ale walczyłem, mimo że wiedziałem, że ryzykuję. Gdybym był na samotnej wyprawie, z pewnością zszedłbym kawałek, żeby lepiej się zaaklimatyzować. Taka opcja nie wchodziła jednak w grę. O wschodzie słońca, zamiast być na szczycie, jak planowaliśmy, nie byłem nawet przy Stella Point, który jest na wysokości 5756 metrów. Punkt został nazwany na cześć Estelli Latham, pierwszej kobiety, która osiągnęła szczyt w 1925 roku.

Tyson bardzo często mnie sprawdzał i w pewnym momencie zasugerował, żeby zawrócić. Góra wciąż tam będzie, a przekraczanie własnych granic może okazać się ryzykowne. Wiedziałem, że ma rację, ale jestem z natury uparty i nie chciałem się jeszcze poddawać. Poziom tlenu miałem bardzo niski, więc zrobiliśmy przerwę w Stella Point, żeby coś przekąsić i napić się glukozy roźcieńczonej w gorącej wodzie.

Mój przewodnik był bardzo stanowczy i powiedział mi, że muszę zawrócić. Ale byliśmy 20 minut spacerem od szczytu. Widziałem go. Był w zasięgu. Miałem tyle myśli w głowie i naprawdę nie wiedziałem, co robić, ale powiedziałem Tysonowi, że biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny i będę kontynuował marsz na szczyt. Nie był zadowolony, a Wam absolutnie nie polecam naśladowania mojego zachowania!

Szedłem bardzo powoli. Widoki dookoła zapierały dech w piersiach, a krater po prawej i resztki lodowca po lewej stronie były naprawdę niesamowite.

W końcu dotarłem na szczyt. Nie miałem nawet siły, żeby świętować. Po zrobieniu kilku zdjęć, zacząłem coś, co powinienem był rozpocząć dawno temu – zejście do obozu Barafu.

Mount Kilimanjaro, Tanzania
Wschód słońca w pobliżu Stella Point
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Ostatnie metry do szczytu
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Mount Kilimanjaro
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Uhuru Peak
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Mount Kilimanjaro
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Stella Point
Mount Kilimanjaro, Tanzania
Zbocza góry Kilimandżaro

Moje nogi były niesamowicie słabe i kilka razy o mało nie upadłem. Z powodu niskiego poziomu tlenu w organizmie czułem się, jakbym wypił kilka piw, i kręciło mi się w głowie. Minęliśmy Stella Point, a potem zeszliśmy na skróty, co było niezwykle trudne, ze względu na luźne kamienie. Upadłem raz czy dwa i byłem strasznie senny. W przerwach czułem, że muszę się poddać i nie dam rady zrobić więcej kroków bez odpoczynku i snu. Tayson nieustannie mnie motywował i to na szczęście zadziałało.

Dotarliśmy do obozu i od razu wskoczyłem do namiotu, położyłem się i zasnąłem. Kucharz przyniósł mi jedzenie, ale nic nie mogłem przełknąć. Podobno zapytałem Tysona, czy mógłbym złapać mototaksówkę do niższego obozu. LOL. To tylko dowodziło, jak bardzo byłem wyniszczony i miałem urojenia, bo nie mam pojęcia, jak mogłem zadać tak głupie pytanie. W moim sposobie myślenia nie było zdrowego rozsądku. Miałem wrażenie, że mam gorączkę, ale prawdopodobnie było to tylko oparzenie słoneczne na twarzy, bo w tym całym zamieszaniu zapomniałem posmarować się kremem z filtrem.

Znalazłem resztki sił by rozpocząć ponad dwugodzinny marsz do obozowiska Mweka. Na szczęście czułem się trochę lepiej, a szlak przez całą drogę prowadził w dół. Dotarliśmy, gdy było już ciemno, i zjadłem tylko małą kolację, zanim poszedłem spać.

Kurczę, co to był za dzień.

Dzień 6: Obóz Mweka do Mweka (9,5 km, 1549 m w dół)

Z obozu Mweka do bramy parku narodowego było około 2-3 godzin i dotarłem tam dość szybko. Zrobiłem ostatnie zdjęcie z pożegnalnym znakiem i w końcu spotkałem się ponownie z Ni, Amerykanką/Wietnamką, z którą poznałem w poprzednich dniach. Wiedziała wszystko o mojej sytuacji od innych przewodników, bo najwyraźniej wieści szybko się rozeszły na zboczach Kilimandżaro 🙂 Była szybka i dotarła na szczyt, gdy jeszcze było ciemno, bez żadnych problemów.

Zaprosiła mnie, żebym dołączył do niej podczas wycieczki do gorących źródeł następnego dnia i prawdopodobnie bym to zrobił, ale Thomas zapisał mnie na safari, które zaczynało się właśnie wtedy.

Zatrzymaliśmy się w Gilmans, żeby oddać wypożyczony sprzęt, a potem pojechałem do hotelu. Dałem Tysonowi napiwek ze szczegółowym podziałem kwoty na pozostałych członków naszej grupy, w tym tragarzy i kucharza.

Potem zrobiłam pranie, bo musiałem się szybko spakować na safari, i zjadłem pyszną pizzę w Blossoms Cafe. Wieczorem spotkałam się na kolacji z Ni i przy tajskim curry wymieniłyśmy się wrażeniami z dachu Afryki 🙂

Podsumowanie

Ogólnie rzecz biorąc, to była wspaniała wędrówka, ale jednocześnie jak dotąd dla mnie najtrudniejsza. Gdybym miał to zrobić jeszcze raz, rozegrałbym to inaczej.

Po pierwsze, nie byłem w najlepszej formie. Przed przyjazdem do Moshi spędziłem kilka dni w górach Usambara, gdzie złapałem kilka poważnych infekcji. Oprócz problemów żołądkowych i gorączki, dokuczał mi kaszel, którego nie mogłem się pozbyć i zmagałem się z nim przez cały czas na Kilimandżaro. Wyruszyłem na wędrówkę po kilku dniach od rozpoczęcia przyjmowania leków, w tym antybiotyków. Objawy żołądkowe powróciły trzeciego dnia i musiałem profilaktycznie wznowić przyjmowanie antybiotyków. Mój organizm z pewnością nie był w 100% sprawny.

Po drugie, brałem acetazolamid profilaktycznie na chorobę wysokościową, ale nadal odczuwałem jej objawy. Kto wie, co by się stało, gdybym nie brał tego leku? Całkiem prawdopodobne, że zostałbym zabrany z góry helikopterem. Mam nadzieję, że nie w plastikowej torbie. Ostrej choroby wysokościowej nie należy ignorować; jednak kiedy ludzie płacą tak dużo pieniędzy, chcą dotrzeć na szczyt za wszelką cenę. Elastyczność jest tu kluczowa. Gdybym wędrował samotnie, poświęciłbym jeden dzień więcej na aklimatyzację przed atakiem szczytowym. Dlatego może warto porozmawiać o tym z agencją i spytać czy taka opcja istnieje, na wypadek gdyby okazało się, że jej potrzebujesz. Jeśli nie, warto rozważyć dłuższe trasy takie jak Lemosho lub Northern Circuit.

Pomimo wszystkich problemów, wróciłem z Kilimandżaro z bezcennymi wspomnieniami i nowymi doświadczeniami w wędrówkach wysokogórskich. Wielu mówi, że to niepowtarzalne przeżycie i chciałbym w przyszłości jeszcze raz stanąć na dachu Afryki!

Góry Usambara w północno-wschodniej Tanzanii to pasmo stanowiące część Gór Łuku Wschodniego, łańcucha starożytnych, zalesionych wyżyn rozciągających się przez całą Afrykę Wschodnią. Ze względu na liczbę gatunków niespotykanych nigdzie indziej, góry te są uważane za jeden z najważniejszych obszarów bioróżnorodności na kontynencie.

Leżą one mniej więcej w połowie drogi między Kilimandżaro a Oceanem Indyjskim i dzielą się na dwie główne części:

Góry Usambara Zachodnie – skupiają się wokół miasta Lushoto, znane z chłodniejszego klimatu i tarasowego rolnictwa.

Góry Usambara Wschodnie – miejsce, gdzie znajdują się dziewicze lasy deszczowe i obszary chronione, takie jak Rezerwat Przyrody Amani.

Szacuje się, że lasy w tych rejonach liczą dziesiątki milionów lat, co czyni je ostoją unikalnego świata roślin i zwierząt. Można tu spotkać rzadkie ptaki, takie jak puchacz i zielonka, unikatowe gady, takie jak kameleony dwurogie, a także niezliczone motyle, storczyki i rośliny lecznicze.

Lud Wasambaa zamieszkuje ten region od pokoleń. Opracowali zrównoważone techniki rolnicze dostosowane do stromego terenu, w tym uprawę tarasową i współrzędną. Rolnictwo jest tu centralnym elementem życia, a powszechnie uprawia się banany, kukurydzę, ziemniaki i warzywa.

Historia Lushoto

Historia Lushoto jest ściśle związana z lokalnymi tradycjami oraz rolnictwem, jak i rozwojem kolonialnym, który pozostawił po sobie trwały ślad.

Pod koniec XIX wieku do regionu przybyli niemieccy koloniści, a Lushoto stało się częścią Niemieckiej Afryki Wschodniej. Przyciągnięci chłodniejszym klimatem i żyzną glebą, Niemcy uznali ten obszar za idealny do osiedlenia się. Zmienili nazwę miasta na Wilhelmstal na cześć niemieckiego cesarza.

W tym czasie powstały nowe budynki, szkoły i stacje misyjne w stylu europejskim. Niemcy zainicjowali nowe uprawy, zbudowali drogi oraz zmodyfikowali systemy administracyjne. Przekształcili również części okolicznych lasów w posiadłości rolnicze, eksperymentując z uprawami takimi jak herbata i kawa. Niektóre elementy architektury z tego okresu przetrwały do ​​dziś, nadając Lushoto unikalne połączenie afrykańskiego i europejskiego charakteru.

Po I wojnie światowej Niemcy utraciły kontrolę nad terytoriami Afryki Wschodniej. Przejęli je Brytyjczycy, a nazwa Lushoto została przywrócona. Brytyjczycy nadal wykorzystywali ten obszar do badań rolniczych i jako ośrodek w górach z nieco chłodniejszym klimatem. Misjonarze, edukatorzy i administratorzy kolonialni przyczynili się do rozbudowy szkół i klinik, z których wiele służyło zarówno ludności kolonialnej, jak i lokalnej.

Nawet po uzyskaniu przez Tanzanię niepodległości w 1961 roku, Lushoto zachowało swoją rolę regionalnego centrum edukacji oraz rolnictwa. Okoliczne wzgórza stały się bardziej zaludnione, a miasto stopniowo się rozrastało.

Dzisiaj turyści przyjeżdżają tu, aby wędrować po górskich szlakach, zwiedzać lasy, oglądać wodospady i spotykać się z miejscowymi rodzinami, które kultywują tradycyjne praktyki rolnicze i ziołowe.

Jak dotrzeć do Lushoto?

Autobusem

Z Dar es Salaam

Wsiądź do autobusu dalekobieżnego jadącego do Moshi, Arushy lub bezpośrednio do Lushoto (niektóre firmy oferują taką możliwość). Wysiądź w Mombo, miejscowości u podnóża gór. Z Mombo wsiądź do lokalnego daladala (minibusa) lub zbiorowej taksówki i jedź dalej krętą drogą do Lushoto (około godziny).

Z Tangi

Minivany i autobusy, kursują bezpośrednio do Mombo lub Lushoto. Droga jest w dobrym stanie i przebiega przez wiejskie wioski i pola uprawne.

Z Arushy lub Moshi

Podróżuj autobusem na południe główną autostradą w kierunku Himo, a następnie do Mombo. Z Mombo należy przesiąść się do Lushoto, jak opisano już powyżej.

Drogą powietrzną

W samym Lushoto nie ma lotniska. Można polecieć na lotnisko Tanga (z Dar es Salaam lub Zanzibaru), a następnie dojechać do Lushoto drogą lądową. Alternatywnie, można polecieć na międzynarodowe lotnisko Kilimandżaro (JRO) lub do Aruszy, a następnie wsiąść w autobus lub prywatny transfer na południe do Mombo/Lushoto.

Samochodem lub taksówką

Wynajęcie prywatnego samochodu z Moshi, Tangi lub Dar es Salaam zapewnia większą elastyczność i komfort, zwłaszcza jeśli podróżujesz w grupie. Samochód z napędem na cztery koła zazwyczaj nie jest konieczny, chyba że wybierasz się do odległych miejsc, takich jak punkt widokowy Mambo, lub podróżujesz w porze deszczowej.

Lushoto, Tanzania

Najlepszy czas na wizytę

Czerwiec – październik: To chłodniejsza, sucha pora roku, idealna na piesze wędrówki. Niebo jest wtedy przeważnie bezchmurne, a ryzyko ulewnych deszczy, które mogłyby zakłócić aktywność na świeżym powietrzu, jest niskie.

Grudzień-luty: Również stosunkowo sucho i nieco cieplej, ale wciąż dobry czas na podróżowanie i zwiedzanie. 

Wysokość Lushoto (ponad 1400 m n.p.m.) sprawia, że ​​panuje tu chłodny, umiarkowany klimat przez cały rok, zwłaszcza w porównaniu z obszarami nadmorskimi i nizinnymi.

Nawet w porze suchej poranki i wieczory mogą być chłodne, dlatego warto zabrać ze sobą coś cieplejszego, zwłaszcza jeśli wybierasz się w wyżej położone rejony, takie jak punkt widokowy Mambo lub las Magamba.

Gdzie się zatrzymać?

Zatrzymałem się w domu Stevena i Dayness, położonym w odległości krótkiego spaceru od centrum Lushoto. Pokój był naprawdę przestronny i mógł pomieścić nawet cztery osoby. Zorganizowali również przewodnika na trasę pieszą z Lushoto do Mambo i przechowali mój bagaż.

Wędrówka z Lushoto do Mambo

Szlak pieszy z Lushoto do Mambo lub Mtae to jeden z najbardziej malowniczych i bogatych kulturowo szlaków w górach Usambara. Prowadzi przez leśne ścieżki, farmy na zboczach wzgórz, lokalne wioski i zapierające dech w piersiach punkty widokowe. Pokonanie standardowej trasy zajmuje około 3 dni, ale można ją zmodyfikować zgodnie z oczekiwaniami.

Przeszedłem ją z przewodnikiem i gorąco polecam to samo. Chociaż możliwe jest korzystanie z map offline (np. Mapy.CZ) i samodzielne poruszanie się bez większych zagrożeń czy ryzyka zgubienia się, uważam, że naprawdę wiele dowiedziałem się od mojego przewodnika i było warto w niego zainwestować. Był on również po prostu świetnym i bardzo otwartym człowiekiem.

Z Rashidem można skontaktować się przez WhatsApp: +255 623 278 325 lub na Instagramie: @lushoto_adventures.

Ile to kosztuje?

Całą organizację załatwiłem za pośrednictwem mojego pensjonatu. Należy się liczyć z kosztami rzędu 45-50 USD za osobę dziennie. Cena obejmuje przewodnika, zakwaterowanie i wyżywienie.

Dzień 0

Wieczorem mój przewodnik Rashid przyszedł do kwatery, w której się zatrzymałem, żeby się przedstawić i podzielić kilkoma szczegółami na temat wędrówki i trasy. Wydawał się bardzo miłym człowiekiem, więc byłem pewien, że trafiłem w dobre ręce!

Dzień 1

Trasa: Lushoto do Lukozi

Dystans: ~ 20-22 km

Wyruszyliśmy z Lushoto około 8 rano, podążając stromym szlakiem pod górę do lasu deszczowego Magamba, obszaru chronionego pełnego prastarych drzew, małp gerezy i ptaków. Temperatura była przyjemna, więc szybko wdałem się w rozmowę z Rashidem, kierując się w stronę wioski Magamba.

Okolica była połączeniem lasu i pól uprawnych, a nam udało się wypatrzyć kilka kameleonów! Rashid miał do tego naprawdę dobre oko. Ludzie, których spotkaliśmy po drodze, byli bardzo przyjaźni i zawsze witali się z nami lub machali. To były świetne okazje do zdjęć, chociaż czasami czułem się trochę nieśmiało, kierując aparat na przypadkowych ludzi. Na szczęście w wielu sytuacjach sami prosili o zrobienie im zdjęcia! Ludzie w tym regionie uprawiają głównie owoce i warzywa, a cały obszar przypominał mi okolice Dalat w Wietnamie.

Lushoto, Tanzania
Początek wędrówki
Lushoto, Tanzania
Pierwszy kameleon zauważony na szlaku

Po minięciu wioski Magamba czekał nas odcinek drogi gruntowej, dość nudny i męczący, bo robiło się coraz goręcej, ale niebawem zrobiliśmy sobie przerwę na lunch. Dowiozła go na motocyklu pani z mojego pensjonatu. Byłem zaskoczony, bo mogliśmy go po prostu spakować do plecaków w Lushoto, nie sprawiając jej kłopotu 🙂

Następnie mijaliśmy kolejne wioski i pola, co było świetną okazją do obserwacji tubylców podczas ich codziennych zajęć: uprawy roli, noszenia wody lub po prostu spędzania czasu na różne inne sposoby.

Kiedy zbliżaliśmy się do naszego noclegu, czekało nas jeszcze jedno poważne podejście, ale szliśmy szybko, bo nadchodziła burza. Miejsce nazywało się Bush Baby i przydzielono mi duży pokój z trzema różnymi namiotami w środku. Żaden z nich nie był w najlepszym stanie, ale noc była całkiem komfortowa. Były też prysznice z ciepłą wodą, a ciśnienie wody było zaskakująco dobre. Wieczorem mieliśmy okazję spotkać się z innymi turystami przy kolacji.

Lushoto, Tanzania
Pola uprawne
Lushoto, Tanzania
Pola uprawne

Dzień 2

Trasa: Pieszo z Lukozi do Rangwi, motocyklem z Rangwi do Mambo

Dystans: ~ 15 km (tylko pieszo)

Śniadanie było naprawdę dobre i składało się z naleśników, dżemu, bananów, masła orzechowego itp. Dość standardowe jak na Tanzanię, ale naprawdę sycące. Następnie ruszyliśmy w drogę, a pierwszy odcinek ciągnął się dość długo pod górę. Widoki były piękne, a wokół nas rozciągały się zielone wzgórza. Spotkaliśmy kilku przyjaznych chłopców niosących wiadra wody na głowach i byli bardzo zadowoleni z możliwości zrobienia sobie z nami zdjęcia.

Po dotarciu do czegoś w rodzaju górskiej przełęczy, trasa zaczęła opadać, wiodąc przez malownicze wzgórza i znów poczułem się jak w Azji. W końcu dotarliśmy do klasztoru Rangwi, gdzie zjedliśmy lunch: makaron, ryż, mięso, fasolę itp. Jedzenie zdecydowanie nie jest mocną stroną Tanzanii.

Niektórzy decydują się na nocleg w pensjonacie klasztornym lub w skromnym pensjonacie w pobliskiej wiosce, takiej jak Sunga. Jeśli masz ochotę na wędrówkę w spokojniejszym tempie, będzie to świetna opcja.

W moim przypadku Rashid powiedział, że wędrówka między Rangwi a Mambo nie jest zbyt przyjemna, dlatego lepiej oszczędzić nogi i pokonać ten dystans na motorach. Zgodziłem się i wkrótce odebrali nas dwaj kierowcy, którzy zawieźli nas do hotelu Magumba w wiosce Mambo. Zanim tam dotarliśmy, zatrzymaliśmy się w lokalnym warsztacie, w którym ludzie wytwarzają drewniane kubki, talerze i inne tego typu rzeczy. Stamtąd przeszliśmy resztę drogi do Magumba pieszo. Hotel był pięknie położony, a w pokoju znajdowały się trzy duże łóżka i mnóstwo okien z super fajną panoramą.

Wpadłem na pomysł, żeby wybrać się na dodatkowy spacer do punktu widokowego Mambo, który Rashid entuzjastycznie przyjął. Spacer był całkiem przyjemny, prowadził przez tętniącą życiem wioskę, oferując mnóstwo możliwości zrobienia zdjęć. Punkt widokowy znajduje się praktycznie na końcu gór Usambara, u stóp Parku Narodowego Mkomazi, skąd roztaczał się widok na rozległe równiny ciągnące się aż po horyzont. To był zdecydowanie najlepszy punkt tego dnia! Przywitała nas trójka chłopców, którzy bawili się, wspinając się na drzewa. Ależ mają plac zabaw!

Spędziliśmy tu sporo czasu, czekając na zachód słońca, a kiedy zrobiło się trochę chłodno, postanowiliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Kolacja była klasyczna, ale smaczna: kurczak, ryż, fasola. Na szczęście udało mi się wziąć gorący prysznic, mimo że prąd był niestabilny i raz się włączał, raz wyłączał.

Lushoto, Tanzania
Widok z punktu widokowego Mambo
Lushoto, Tanzania
Pagórkowate tereny

Dzień 3

Musieliśmy wstać bardzo wcześnie, żeby wrócić minibusem do Lushoto. O 5 rano byliśmy gotowi do odjazdu i musieliśmy przejść kawałek do „przystanku autobusowego”. Było ciemno jak w grobie i dość chłodno. Podróż była niesamowicie niewygodna przez wyboistą drogę, ale udało mi się trochę przespać. Widoki na zewnątrz musiały być piękne, ale okna w autobusie były zaciemnione i brudne, więc naprawdę trudno było cieszyć się tą podróżą.

Po dotarciu do Lushoto zjedliśmy śniadanie, a następnie wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do punktów widokowych Irente, Java oraz wodospadów Kisasa, które opiszę w osobnym akapicie poniżej.

Inne atrakcje w okolicy Lushoto

Punkt widokowy Irente

Malowniczy punkt widokowy na szczycie klifu, położony około 5 km na zachód od Lushoto. Z tego punktu widokowego można podziwiać zapierające dech w piersiach widoki na równinę Mazinde, góry Pare, a w pogodny dzień nawet na Kilimandżaro. Piesza wędrówka z Lushoto zajmuje około 1,5 do 2 godzin i prowadzi przez malownicze tereny wiejskie. Można tam również dotrzeć motocyklem.

Punkt widokowy Java

Kolejne fantastyczne miejsce, bardzo blisko znacznie popularniejszego Irente. Moim zdaniem, ma jeszcze lepsze widoki i jest mniej zatłoczone.

Lushoto, Tanzania
Widok z Java Viewpoint

Wodospad Kisasa

Kisasa to średniej wielkości wodospad położony w zielonej, zalesionej dolinie. Dotarcie do niego to krótki spacer przez pola uprawne, lasy, a czasem strome i śliskie ścieżki.

Lushoto, Tanzania
Wodospad Kisasa

Inne wędrówki

Alternatywna wędrówka w tym rejonie prowadzi z Lushoto do lasu deszczowego Mazumbai i zajmuje około 2-3 dni. Zapytaj o tę opcję w swoim pensjonacie lub bezpośrednio u Rashida (+255 623 278 325).

Tanga to nadmorskie miasto w północno-wschodniej Tanzanii, położone nad Oceanem Indyjskim. Jest jednym z najstarszych i historycznie istotnych ośrodków miejskich w kraju. Od dawna pełni funkcję miasta portowego i regionalnego węzła komunikacyjnego ze względu na strategiczne położenie w pobliżu granicy z Kenią i ważnych szlaków morskich.

Tło historyczne

Przed epoką kolonialną Tanga była częścią Wybrzeża Suahili, charakteryzującego się siecią miast prowadzących handel przez Ocean Indyjski. Społeczności te robiły biznes z kupcami arabskimi, perskimi i indyjskimi, wymieniając lokalne produkty, takie jak kość słoniowa, przyprawy i niewolnicy, na towary takie jak tkaniny i koraliki. Ludność Tangi pozostawała pod silnym wpływem obcych kultur, co jest nadal widoczne w architekturze miasta.

Pod koniec XIX wieku Tanga stała się jednym z pierwszych miast w kontynentalnej Tanzanii, które znalazły się pod niemieckim panowaniem kolonialnym. Niemcy wyznaczyli miasto jako centrum administracyjne i handlowe oraz zainwestowali w infrastrukturę, taką jak koleje, drogi i porty. Jednym z ich najtrwalszych osiągnięć była budowa Kolei Usambara, która połączyła Tangę z wnętrzem kraju, ułatwiając transport produktów rolnych i innych towarów.

Tanga zyskała na znaczeniu jako kluczowy eksporter sizalu, rośliny wykorzystywanej do produkcji lin i innych materiałów. Uprawa ta stała się podstawą lokalnej gospodarki, a region przez pewien czas był znany jako światowa „stolica sizalu”.

Tanga jest również znana z historycznej bitwy pod Tangą, która miała miejsce w 1914 roku. Była to jedna z pierwszych dużych bitew kampanii wschodnioafrykańskiej I wojny światowej. Brytyjskie siły próbowały wyrwać miasto z rąk Niemców, ale zostały pokonane.

Po I wojnie światowej Tanga znalazła się pod administracją brytyjską. Chociaż Brytyjczycy nadal wspierali uprawę sizalu, wzrost gospodarczy miasta spowolnił w porównaniu z innymi ośrodkami Tanzanii, takimi jak Dar es Salaam. Po uzyskaniu przez Tanzanię niepodległości w 1961 roku, Tanga pozostała ważnym ośrodkiem regionalnym, ale stopniowo traciła część swojej dominacji gospodarczej, ponieważ uwaga rządu skupiła się na innych obszarach.

Dziś Tanga nadal działa port i handluje się produktami rolnymi, takimi jak sizal, herbata i kawa. Miasto jest punktem wypadowym do atrakcji przyrodniczych, takich jak jaskinie Amboni, góry Usambara i pobliskie plaże.

Jak dotrzeć do Tangi?

Samolotem

Tanga ma małe lotnisko krajowe, które obsługuje loty głównie z Dar es Salaam, Zanzibaru, a czasami z Arushy lub Moshi.

Drogą

Z Dar es Salaam

Podróż trwa około 6–8 godzin, w zależności od natężenia ruchu i warunków drogowych. Trasa jest w większości utwardzona i przebiega przez miejscowości takie jak Chalinze i Segera.

Z Arushy lub Moshi

Podróż z północy zajmuje podobną ilość czasu (6–8 godzin) i oferuje malownicze widoki, zwłaszcza w pobliżu gór Usambara.

Z Mombasy (Kenia)

Tanga leży dość blisko granicy z Kenią, więc można również podróżować z Mombasy przez przejście graniczne Horohoro. Należy jednak sprawdzić wymagania wizowe i procedury przekraczania granicy.

Autobusem

Kilka przewoźników obsługuje połączenia między Tangą a innymi dużymi miastami Tanzanii, takimi jak Dar es Salaam, Arusza, Moshi i Dodoma. Autobusy są zazwyczaj niedrogie i kursują codziennie, choć podróż może być długa i męcząca. Zaleca się wcześniejszą rezerwację.

Pociągiem

Historycznie Tanga była połączona z Moshi i regionami w głębi lądu linią kolejową Usambara. Obecnie połączenia są rzadkie i nie jest to rekomendowany środek transportu.

Łodzią

Tanga ma czynny port, który służy głównie do przewozu towarów, ale czasami kursują promy lub prywatne łodzie między Tangą a Zanzibarem. Jest to zdecydowanie mniej popularna opcja podróżnych, ale możliwa i z pewnością wyjątkowa.

Tanga, Tanzania
Jeden z zabytkowych budynków w Tandze

Najlepszy czas na wizytę

Główna pora sucha: od czerwca do października

Jest przeważnie słonecznie, z niską wilgotnością powietrza i minimalnymi opadami deszczu. Temperatury są wysokie, ale komfortowe, więc to idealny czas na aktywności na świeżym powietrzu, takie jak plażowanie, zwiedzanie jaskiń Amboni czy wędrówki po pobliskich górach Usambara.

Krótki okres suszy: od stycznia do lutego

To kolejny dobry okres na podróż, zwłaszcza jeśli chcesz uniknąć szczytu sezonu turystycznego. Czasami mogą wystąpić opady deszczu, ale zazwyczaj są one lekkie i krótkotrwałe.

Tangę odwiedza zdecydowanie mniej turystów w porównaniu z Zanzibarem czy Arushą, więc nawet w szczycie sezonu nie jest tam tłoczno. W porze deszczowej wzrasta ryzyko występowania komarów i malarii, dlatego wizyta w miesiącach suchych może zmniejszyć ryzyko zachorowań.

Gdzie się zatrzymać w Tandze?

Zatrzymałem się w hotelu Nyinda Executive, położonym w odległości spaceru od centrum miasta. Pokój był prosty, ale na jedną noc w zupełności wystarczający. Mają też restaurację.

Co zobaczyć w Tandze?

Do wszystkich interesujących atrakcji można dojść pieszo, a ich obejrzenie nie zajmie Ci więcej niż pół dnia.

Rozpocznij od anglikańskiego kościoła św. Augustyna, a następnie udaj się do katedry św. Antoniego. Jest to główny kościół katolicki w regionie i siedziba lokalnego biskupa. Zbudowana w latach 1893–1898 w niemieckim okresie kolonialnym, jest jedną z najstarszych katedr w Tanzanii.

W pobliżu można podziwiać budynek ratusza, a także odwiedzić Muzeum Tangi URITHI. Założone w 1999 roku przez Centrum Dziedzictwa Tangi (Urithi), organizację non-profit, muzeum mieści się w odrestaurowanym budynku z czasów niemieckiej kolonii. Zwiedzający mogą podziwiać różnorodną kolekcję artefaktów, fotografii i eksponatów, które opowiadają historię ewolucji Tangi od jej początków do współczesności. Muzeum jest niewielkie, ale warto je odwiedzić. Bilet wstępu dla obcokrajowca kosztuje 10.000 TSH, wliczając przewodnika.

Tanga, Tanzania
Biblioteka

Inne zabytkowe budynki o pięknej architekturze to Biblioteka, Sąd Usambara, Stara Szkoła i Historyczny Szpital Niemiecki. Jeśli potrzebujesz chwili wytchnienia i odpoczynku, możesz odpocząć w parku Jamhuri, parku Uhuru lub na plaży Raskazone. W parku Jamhuri znajduje się niedawno odnowiona Niemiecka Wieża Zegarowa. Jej powstanie datuje się na 1901 rok.

Tanga, Tanzania
Uhuru Park
Tanga, Tanzania
Niemiecka wieża zegarowa

Co warto zobaczyć poza miastem?

Jaskinie Amboni

Jeden z najrozleglejszych systemów jaskiń wapiennych w Afryce Wschodniej. Powstałe około 150 milionów lat temu w okresie jurajskim, jaskinie te są cudem natury, ukształtowanym przez starożytne procesy morskie, gdy region ten znajdował się pod wodą.

Jaskinie Amboni są szczególnie interesujące nie tylko ze względu na swoją budowę geologiczną, ale także ze względu na ich znaczenie kulturowe i historyczne. Na przestrzeni lat pełniły różne funkcje: od miejsc schronienia i kultu religijnego po atrakcje turystyczne. Niektóre lokalne społeczności, zwłaszcza te z grup etnicznych Segeju i Digo, uznają jaskinie za święte i wiążą je z praktykami duchowymi.

W jaskiniach znajdują się stalaktyty i stalagmity o różnych kształtach. Zwiedzanie jaskiń wymaga przewodnika. System składa się z około dziesięciu jaskiń, ale tylko jedna jest otwarta dla turystów.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli kiedykolwiek byłeś w jaskiniach, nie sądzę, żeby Amboni wydało się szczególnie interesujące. Wizyta jest krótka i oczywiście pobierana jest opłata za wstęp, która wynosi 10 USD dla białego turysty. Można tu łatwo przyjechać moto-taksówką (boda-boda) z centrum Tangi. Poproś kierowcę, żeby na Ciebie poczekał.

Amboni Caves, Tanga, Tanzania
Wewnątrz jaskiń Amboni
Amboni Caves, Tanga, Tanzania
Nietoperze
Amboni Caves, Tanga, Tanzania
Wewnątrz jaskiń Amboni

Ruiny Tongoni

Pozostałości niegdyś kwitnącej osady suahilijskiej znajdują się około 17 kilometrów na południe od Tangi, wzdłuż wybrzeża. Ruiny te są pamiątką historii islamskiej regionu, sięgającej XIV lub XV wieku.

W szczytowym okresie swojej świetności Tongoni było ważnym miastem rybackim i handlowym, prawdopodobnie zaangażowanym w regionalny i międzynarodowy handel przez Ocean Indyjski. Na terenie osady znajdują się rozpadające się budowle z koralowca, stare domy, meczety i godna uwagi kolekcja grobowców. Uważa się, że niektóre z tych grobów należą do lokalnych władców i uczonych islamskich, co sugeruje, że osada miała zarówno znaczenie polityczne, jak i religijne.

Tongoni ma związek z wczesnym rozprzestrzenianiem się islamu na wybrzeżu Afryki Wschodniej, a także pełniło rolę w kulturze suahili, która łączyła wpływy afrykańskie, arabskie i perskie. Ruiny odzwierciedlają czasy, gdy nadmorskie miasta, takie jak to, były ośrodkami nauki, handlu i żeglugi morskiej.

Miasto Iringa leży na płaskowyżu na wysokości ponad 1500 metrów n.p.m., co zapewnia chłodniejszy, umiarkowany klimat w porównaniu z resztą Tanzanii. Jest regionalnym centrum handlu, edukacji i administracji.

Region ten ma głównie charakter rolniczy, a uprawia się tu kukurydzę, słoneczniki, fasolę i warzywa. Jest to również punkt wypadowy do Parku Narodowego Ruaha, jednego z największych i najbardziej zróżnicowanych biologicznie parków narodowych w Afryce Wschodniej.

Tło historyczne

Iringa jest częścią historycznej ojczyzny ludu Hehe, grupy etnicznej znanej z silnego oporu wobec obcych wpływów. Hehe byli zorganizowani pod scentralizowanym przywództwem na długo przed europejską kolonizacją, a wodzowie i wojownicy odgrywali znaczącą rolę w lokalnym zarządzaniu i obronie.

W okresie kolonialnym Niemiec (od końca XIX do początku XX wieku) Iringa zasłynęła z oporu plemienia Hehe, dowodzonego przez wodza Mkwawę. W 1891 roku jego wojska odniosły słynne zwycięstwo pod Lugalo. Pomimo ostatecznej porażki, Mkwawa stał się symbolem afrykańskiego oporu.

Po podbiciu regionu Niemcy zbudowali w Iringa posterunek wojskowy. Ślady tej architektury wciąż można zobaczyć w niektórych częściach miasta.

Po I wojnie światowej Brytyjczycy przejęli Tanganikę (obecnie część Tanzanii) od Niemców. Iringa stała się spokojniejszym ośrodkiem administracyjnym, ale zachowała swoje znaczenie rolnicze. Po uzyskaniu przez Tanzanię niepodległości w 1961 roku, Iringa nadal się rozwijała infrastrukturę, szkoły i samorządność regionalną.

Jak dotrzeć do Iringi?

Samolotem

W Irindze znajduje się niewielkie lotnisko Nduli Airport, położone około 15 km od centrum miasta. Regularne loty krajowe łączą miasto z Dar es Salaam, a czasem z Dodomą lub Mbeyą, w zależności od linii lotniczych i pory roku. Lot z Dar es Salaam trwa od 1 do 1,5 godziny.

Drogą

Z Dar es Salaam:

Podróż z Dar do Iringi wymaga pokonania 500–550 km, co zajmuje od 8 do 10 godzin, w zależności od natężenia ruchu i warunków drogowych. Trasa biegnie asfaltową drogą A7, która jest generalnie w dobrym stanie. Przebiega przez Parki Narodowe Morogoro i Mikumi, oferując możliwość obserwacji dzikiej przyrody.

Z Dodomy:

Iringa leży około 270 km na południe od stolicy kraju, czyli około 4-5 godzin jazdy samochodem. Droga jest utwardzona i prowadzi przez pagórkowate, malownicze tereny.

Z Mbeyi:

Iringa leży na północny wschód od Mbeyi. Dystant to około 330 km i jego pokonanie zajmuje od 5 do 6 godzin.

Autobusem:

Codziennie kursuje kilka autobusów dalekobieżnych między Iringą a większymi miastami, takimi jak Dar, Dodoma, Mbeya i Arusha. Zazwyczaj są to wygodne autokary i bilety są niedrogie.

Pociągiem

Iringa nie leży bezpośrednio przy głównych liniach kolejowych, ale można tam dojechać koleją. Najpierw do Mkambako (linia TAZARA łącząca Dar es Salaam z Zambią). Z Makambako do Iringa jest około 110 km drogą lądową.

Iringa, Tanzania
Świątynia hinduska

Kiedy odwiedzić Iringę?

Najlepszą porą na wizytę jest pora sucha, która zazwyczaj trwa od czerwca do października. Górzyste położenie Iringi sprawia, że ​​jest tu chłodniej niż w większości Tanzanii, ale w miesiącach suchych pogoda jest szczególnie przyjemna: słoneczne dni z rześkimi porankami i wieczorami. Drogi są w dobrym stanie, a aktywności na świeżym powietrzu komfortowe.

Jeśli planujesz odwiedzić Park Narodowy Ruaha (około 2 godzin od Iringi), to jest to idealny moment. Zwierzęta łatwiej dostrzec bo gromadzą się wokół kurczących się zbiorników wodnych. Roślinność jest rzadsza, co poprawia widoczność.

Inne pory roku:

W okresie od listopada do lutego jest nadal całkiem przyjemnie, jednak w niżej położonych rejonach może być gorąco i mogą pojawić się opady deszczu.

Od marca do maja trwa pora deszczowa. Podróżowanie jest utrudnione, drogi mogą być błotniste lub zalane, a niektóre odległe obszary mogą być trudniej dostępne. Podróżowanie jednak wciąż jest możliwe, jeśli nie przeszkadzają Ci sporadyczne ulewy.

Gdzie się zatrzymać w Irindze?

Zatrzymałem się w motelu Kalenga West Park & ​​Tours , do i zameldowałem się bez rezerwacji. Pokój był dość obskurny, ale kosztował 25.000 TZS za noc i wliczone było całkiem niezłe śniadanie. Obiekt jest dogodnie położony w centrum miasta.

Co zobaczyć w Irindze?

Wybrałem się na poranny spacer po mieście, odwiedzając Meczet Ismaili, Pomnik Maji Maji, Park Uhuru, Muzeum Boma i Wieżę Zegarową. Wszystkie te miejsca znajdują się bardzo blisko siebie.

W drugiej połowie dnia zorganizowałem transport moto taxi (boda-boda) w celu odwiedzenia skały Gangilonga oraz malowideł naskalnych Igeleke.

Muzeum Boma

Sam budynek pochodzi z 1914 roku i został wzniesiony w okresie kolonialnym Niemiec. Pełnił funkcję szpitala wojskowego, a następnie, w okresie kolonialnym Wielkiej Brytanii, przekształcił się w centrum administracyjne. Po uzyskaniu przez Tanzanię niepodległości w 1961 roku, budynek nadal pełnił różne funkcje rządowe, aż w ostatnich latach został przekształcony w muzeum.

Pod względem architektonicznym Boma łączy w sobie wiele wpływów. Jej projekt odzwierciedla mieszankę niemieckiego stylu kolonialnego z elementami suahili i lokalnymi. Budynek przeszedł renowację, zachowując wiele oryginalnych elementów, a jednocześnie dostosowując go do użytku publicznego.

Obecnie muzeum pełni funkcję zarówno kulturalną, jak i edukacyjną. Jego eksponaty prezentują tradycje, narzędzia i styl życia społeczności zamieszkujących południowe wyżyny, w tym lud Hehe. Zwiedzający mogą zapoznać się z wystawami lokalnego rzemiosła, tradycyjnych strojów, artefaktów historycznych oraz uzyskać informacje na temat epoki kolonialnej i okresu po odzyskaniu niepodległości.

Boma Museum, Iringa, Tanzania
Muzum Boma

Meczet Ismaili

Zbudowany na początku lat 30. XX wieku, meczet był owocem poświęcenia i hojności lokalnej społeczności ismailickiej, a w szczególności rodziny Hamir. Mohamed Hamir Pradhan, wykazując się ogromnym zaangażowaniem, osobiście przyczynił się do prac budowlanych, często pracując do późna w nocy przy lampie naftowej wraz z żoną Bachibai. Ich niezłomne poświęcenie zaowocowało ukończeniem budowy w 1933 roku.

Architektura meczetu stanowi harmonijne połączenie wpływów europejskich i lokalnych. Jego najbardziej uderzającym elementem jest wieża zegarowa. Projekt budynku zawiera elementy nawiązujące do niemieckiej architektury kolonialnej, widoczne w arkadowych galeriach i okazałych salach, a jednocześnie integruje tradycyjne motywy suahili.

Meczet stanowił kamień węgielny dla społeczności ismailickiej w Iringa. W 1936 roku, podczas obchodów Złotego Jubileuszu Imama Sultana Mahomeda Szacha, meczet został oficjalnie przekazany imamowi jako dar, symbolizując oddanie i jedność.

Iringa, Tanzania
Meczet Ismaili

Pomnik Maji Maji

Upamiętnia odwagę i wytrwałość uczestników powstania Maji Maji, szeroko zakrojonego ruchu oporu przeciwko niemieckim siłom kolonialnym w latach 1905–1907.

Ten surowy, kamienny obelisk, położony w pobliżu miejskiego komisariatu policji, stanowi przypomnienie poświęceń niezliczonych osób walczących o wolność. Bunt został wywołany przez opresyjną politykę kolonialną, w tym przymusową pracę i podatki, co skłoniło różne grupy etniczne do zjednoczenia się w buncie. Termin „Maji Maji” w języku suahili oznacza „woda, woda”, nawiązując do przekonania, że ​​święta woda może chronić wojowników przed kulami.

Choć ostatecznie rebelia została stłumiona, a liczba ofiar śmiertelnych była znaczna, jej dziedzictwo przetrwało jako symbol jedności i determinacji.

Wieża zegarowa

Wieża, pierwotnie wzniesiona w 1927 roku, zastąpiła posąg niemieckiego oficera Hermanna von Wissmanna, który postawiono w 1911 roku. Oznaczało to odejście od symboliki kolonialnej.

Charakterystycznym elementem na szczycie wieży jest „Pochodnia Uhuru”, godło narodowe Tanzanii, symbolizujące wolność i jedność. Po raz pierwszy zapalona na Kilimandżaro w 1961 roku dla upamiętnienia niepodległości kraju.

Park Uhuru

Mały zielony teren w mieście, gdzie można odpocząć w cieniu.

Skała Gangilonga

Krótkie podejście na szczyt było warte wysiłku, a całą drogę towarzyszył mi sprzedawca biletu 🙂 Na szczęście, kiedy dotarliśmy na górę, zostawił mnie w spokoju. Krajobraz wokół Iringi jest skalisty, trochę podobny do tego w Mwanzie!

Gangilonga w języku hehe oznacza „mówiący kamień”. Historycznie skała służyła jako miejsce spotkań starszyzny i przywódców plemienia Hehe, w tym słynnego wodza Mkwawy. To właśnie tutaj zapadały kluczowe decyzje, a legendy głoszą, że skała potrafi „mówić”, prawdopodobnie z powodu echa, jakie powstaje, gdy głosy odbijają się od jej powierzchni.

iringa, Tanzania
Widok ze skały Gangilonga

Malowidła naskalna Igeleke

To stanowisko archeologiczne prezentuje starożytne malowidła naskalne, które dają wgląd w życie i wierzenia wczesnych społeczności ludzkich w tym regionie. Dzieła wykonane głównie w kolorze czerwonej ochry, zdobią powierzchnie granitowych skał. Przedstawiają różnorodne tematy, w tym postacie ludzkie i zwierzęta, odzwierciedlając codzienne aktywności i wierzenia duchowe.

Miejsce jest zazwyczaj zamknięte, dlatego polecam skontaktować się z lokalnym przewodnikiem przed przyjazdem, aby upewnić się, że ktoś będzie na miejscu i otworzy bramę. Możesz do niego napisać na WhatsAppie: +255 766 662 777. Czekał na mnie ze wszystkimi swoimi dziećmi, a jeśli dobrze pamiętam, było ich czworo! Następnie oprowadził mnie po okolicy i krótko wyjaśnił na co patrzę. Nie ma oficjalnej ceny wstępu, dałem mu 10.000 TZS napiwku.

Rock art in Iringa, Tanzania
Lokalny przewodnik i jego rodzina

Co warto zobaczyć poza miastem?

Muzeum Mkwawa

Muzeum Mkwawa znajduje się we wsi Kalenga, około 10 kilometrów od Iringa. Dotarłem tam mototaksówką, a po negocjacjach zapłaciłem 15.000 TZS za transport w dwie strony. Muzeum to poświęcone jest wodzowi Mkwawa, który był przywódcą ludu Hehe i zaciekle stawiał opór niemieckim siłom kolonialnym pod koniec XIX wieku.

W muzeum znajduje się czaszka wodza, którą po jego śmierci wywieziono do Niemiec, a następnie zwrócono w 1954 roku. Zwiedzający mogą również zobaczyć broń, ubrania i inne przedmioty osobiste Mkwawy.

W cenie biletu wstępu (10 USD) zawarta jest usługa przewodnika, który opowie Ci więcej o historii tego miejsca. Bardzo przydatne, ponieważ nie ma tablic informacyjnych po angielsku.

Mkwawa Museum, Iringa, Tanzania
Muzeum Mkwawa

Stanowisko Archeologiczne Isimila

Znalazłem kierowcę motyckla w pobliżu Wieży Zegarowej, a podróż na miejsce trwała około pół godziny. Po dotarciu zapłaciłem za wstęp i skorzystałem z usług lokalnego przewodnika, który opowiedział mi o szczegółach trasy i historii tego miejsca. Kierowca również dołączył do wycieczki i byłem prawie pewien, że to jego pierwsza wizyta w tym miejscu, ponieważ fotografował dosłownie wszystko.

Stanowisko Isimila znane jest z dobrze zachowanych dowodów wczesnej działalności człowieka w późnej części okresu aszelskiego, kojarzonej z Homo erectus lub wczesnym Homo sapiens. Znaleziono tu dużą ulość narzędzi kamiennych, zwłaszcza siekier ręcznych, tasaków, skrobaków i innych narzędzi typowych dla wczesnej techniki ludzkiej. Narzędzia te były wykonane z lokalnego kwarcytu i służyły do ​​takich zadań, jak krojenie mięsa, przetwórstwo roślinne czy kształtowanie innych narzędzi.

Odkryto również starożytne osady i warstwy zawierające skamieniałości, które pomogły archeologom badać środowisko i styl życia wczesnych ludzi w Afryce Wschodniej, regionie często nazywanym „kolebką ludzkości”. Co ciekawe, pomimo licznych artefaktów, w Isimili nie znaleziono żadnych szczątków ludzkich, co mogło oznacząć, że było to tymczasowe obozowisko lub miejsce produkcji narzędzi.

Zrobiliśmy pętlę po okolicy, podziwiając efektowny krajobraz, gdzie naturalna erozja utworzyła wysokie, piaskowcowe filary. Na koniec odwiedziliśmy małe muzeum.

Iringa, Tanzania
Stanowisko Archeologiczne Isimila
Iringa, Tanzania
Stanowisko Archeologiczne Isimila

Park Narodowy Ruaha

Jeden z największych i najbardziej spektakularnych obszarów chronionych Tanzanii, oddalony o około 2 godziny jazdy samochodem od Iringi. Jest mniej znany niż parki na północy, takie jak Serengeti czy Ngorongoro, ale równie bogaty w dziką przyrodę, a także zachwyca krajobrazami i mniejszą liczbą turystów.

Krajobrazy to mieszanka sawann, skalistych wzgórz, suchych koryt rzek i lasów baobabów. Ta różnorodność sprzyja występowaniu szerokiej gamy zwierząt i ekosystemów.

Ruaha słynie przede wszystkim z dużej populacji słoni, jednego z największych skupisk w Afryce Wschodniej. Żyją tu również lwy, lamparty, gepardy, dzikie psy afrykańskie, bawoły, żyrafy, zebry i wiele gatunków ptaków.

Cena jednodniowego prywatnego safari wynosi około 250–300 USD. Ostatecznie musiałem z niego zrezygnować, ponieważ w marcu nie znalazłem żadnych innych turystów chętnych do wzięcia udziału i podzielenia się kosztami.

Miejscowość Morogoro leży u podnóża gór Uluguru i znana jest przede wszystkim jako ośrodek rolniczy i administracyjny, od dawna pełniący rolę szkoleniową i edukacyjną, szczególnie poprzez takie instytucje jak Uniwersytet Rolniczy Sokoine.

Historycznie Morogoro rozwijało się jako osada kolonialna w Niemieckiej Afryce Wschodniej, a później pod panowaniem brytyjskim. Strategiczne położenie uczyniło je dogodną bazą dla misji, logistyki wojskowej i projektów rozwojowych w okresie po odzyskaniu niepodległości.

Kultura jest zróżnicowana, ukształtowana zarówno przez grupy tubylcze, jak i długotrwałe wpływy suahili i Arabów. Wciąż widoczne są ślady kolonialnej infrastruktury.

Jak dotrzeć do Morogoro?

Pociągiem

Kolej standardowa (SGR) to wygodny i bardzo szybki sposób podróżowania (2 godziny z Dar Es Salaam).

Możesz zarezerwować bilety TUTAJ

Samolotem

W samym Morogoro nie ma dużego lotniska, więc turyści zazwyczaj docierają na międzynarodowe lotnisko im. Juliusa Nyerere w Dar es Salaam i stamtąd kontynuują podróż.

Drogą

Autobusy i samochody pokonują trasę o długości około 190 kilometrów, zazwyczaj w ok. 4-5 godzin, w zależności od natężenia ruchu i warunków drogowych.

Morogoro, Tanzania
Wędrówki po górach
Morogoro, Tanzania
Wędrówki po górach

Najlepszy czas na wizytę

Najlepszą porą na wizytę w Morogoro jest pora sucha, przypadająca na okres od czerwca do października lub od końca grudnia do lutego. W tych miesiącach pogoda jest zazwyczaj stabilna, co sprawia, że ​​podróżowanie i aktywności na świeżym powietrzu, takie jak wędrówki po górach Uluguru czy zwiedzanie pobliskich rezerwatów przyrody, są znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze.

Pora deszczowa (zazwyczaj od marca do maja i ponownie około listopada) może przynieść ulewne deszcze, które utrudniają poruszanie się po niektórych drogach, a góry spowite będą w chmurach.

Gdzie się zatrzymać w Morogoro?

Zatrzymałem się w hotelu White House, do którego przyjechałem bez rezerwacji. Pokój był w porządku, miał klimatyzację i moskitierę, czyli dwie najważniejsze rzeczy w każdym obiekcie noclegowym w Tanzanii. Hotel jest dogodnie położony w centrum miasta i ma dobrą restaurację na miejscu.

Kolejnym świetnym miejscem jest obiekt Selah by Ohr, który znajdziesz na Airbnb. Znajduje się 1,6 km od wodospadów Choma, wzdłuż szlaku trekkingowego, nieopodal Morning Side. Jeśli chcesz się odciąć i uciec od codzienności, to doskonały wybór!

Moje doświadczenie

W samym mieście nie ma zbyt wiele do zobaczenia, a głównym powodem, dla którego warto odwiedzić Morogoro, są z pewnością góry Uluguru. Jeśli masz trochę czasu, możesz zajrzeć na Soko Kuu la Kingalu, lokalny targ, na którym znajdziesz prawie wszystko.

Podążaj Madakara Road, aby dotrzeć do kościoła katolickiego św. Patryka . Nieco dalej, przy Boma Road, znajduje się kościół Emmanuela, skąd już tylko krótki spacer dzieli Cię od cmentarza Commonwealth.

Morogoro
Soko Kuu la Kingalu
Morogoro
Morogoro Commonwealth Cemetery

Wodospady Choma

Zacząłem wędrówkę od „Rock Garden”, ale droga do wodospadu nie była tak interesująca, jak myślałem. Po prostu szedłem szeroką, gruntową drogą, mijając po drodze raczej senne wioski. Można było wziąć mototaksówkę (boda-boda), żeby zaoszczędzić trochę czasu i energii.

Po dotarciu do wodospadu musiałem uiścić opłatę wstępu w wysokości 10.000 TZS. Najpierw zatrzymałem się w górnej części wodospadu, a następnie przeszedłem na drugą stronę i zszedłem, aby zobaczyć dolną część. Ogólnie rzecz biorąc, ładne miejsce, ale bez rewelacji.

Po lewej stronie głównej drogi gruntowej znajduje się wąska ścieżka prowadząca do kolejnego fragmentu wodospadu. Była to część zupełnie nieturystyczna i służyła jedynie lokalnym dzieciom do zabawy. Bardzo miło było to zobaczyć!

Morogoro, Tanzania
Wodospady Choma

Morning Side

Budynek jest pozostałością po niemieckiej osadzie. W pobliżu znajdują się doskonałe miejsca na kemping z widokiem na Morogoro.

Można tam dotrzeć pieszo z wodospadów Choma lub wioski Rovuma, albo wsiąść na mototaxi z Morogoro, ale trzeba się liczyć z wyboistą trasą. Idąc z wodospadów Choma, koniecznie zatrzymaj się przy malowniczym kościele niemieckim.

Morning Side, Morogoro
Morning Side
Morning Side, Morogoro
Widok na Morogoro od strony porannej
Morogoro, Tanzania
Niemiecki kościół

Lupanga Peak

Lupanga to znaczący szczyt w górach Uluguru, nieco niższy niż Bondwa, ale wciąż godny uwagi, wznoszący się na wysokość około 2150 metrów. Znajduje się blisko miasta Morogoro i często uważany jest za jeden z najbardziej dostępnych szczytów w tym paśmie.

Wędrówka na Lupangę jest stroma i może być wymagająca fizycznie, zwłaszcza w wilgotnych warunkach. Trasa wiedzie przez bujny las deszczowy, a ze względu na bioróżnorodność tego obszaru, często można zauważyć rzadkie gatunki roślin i usłyszeć różnorodne gatunki ptaków. Sam szczyt jest jednak zarośnięty, a widoki mocno ograniczone.

Znalazłem przewodnika w internecie, który okazał się bardzo miłym człowiekiem. Nazywał się Sixberth i jest właścicielem Kaizulu Tours and Safaris, ale pracuje również dla innych firm, jeśli nie ma własnych klientów. Można się z nim skontaktować przez WhatsApp: +255 756 648 950.

Rano Sixberth odebrał mnie z hotelu, po czym wsiedliśmy na moto-taxi, żeby kupić przekąski i ruszyć na początek szlaku.Ścieżka pięła się nieustannie w górę, a my mijaliśmy malownicze farmy z pięknymi widokami na Morogoro. Potem dotarliśmy do skraju lasu i dalej wspinaliśmy się coraz wyżej. Niestety, zaczął padać deszcz i niektóre odcinki szlaku były niesamowicie strome i śliskie, więc musiałem trzymać się korzeni drzew.

Lupanga Peak, Morogoro
Mój przewodnik na szczycie Lupangi
Lupanga Peak, Morogoro
Schodząc

Gdybym nie był z Sixberthem, prawdopodobnie bym się poddał, bo warunki pogodowe były naprawdę trudne. Im bliżej szczytu, tym bardziej stromo, a mokra ziemia i kamienie wcale nie pomagały. Ale udało się! Dotarliśmy na szczyt! Widoków nie było z powodu chmur i drzew, ale i tak czułem satysfakcję. Świetnie, że spakowałem suchy T-shirt na przebranie!

Po przerwie na przekąski ruszyliśmy w dół i było niesamowicie ślisko. Na szczęście moje buty trekkingowe Scarpa miały dobrą przyczepność. Chmury nieco się rozstąpiły, więc mogliśmy podziwiać górskie widoki. Kiedy zeszliśmy na dół, świeciło słońce.

Szczyt Bundwa

Szczyt Bondwa to jeden z najwyższych punktów w górach Uluguru, wznoszący się na wysokość około 2170 metrów nad poziomem morza. Roztaczają się z niego wspaniałe widoki na dolinę Morogoro i okoliczne krajobrazy.

Na szczyt można dotrzeć pieszo, a szlak wiedzie przez gęsty las, pola uprawne i okoliczne wioski, zwłaszcza jeśli zdecydujesz się wyruszyć z centrum Morogoro. To umiarkowanie trudne podejście, często odbywające się w ramach całodniowej wędrówki. Można skrócić dystans i czas, dojeżdżając do Morning Side moto-taxi i tam rozpoczynając trasę. Ja właśnie tak zrobiłem.

Przejażdżka była niesamowicie niewygodna, przez wybistą drogę pełną kamieni. Szczerze mówiąc, o wiele lepszym pomysłem jest włączenie szczytu Bondwa do całodniowej wędrówki, zaliczając po drodze wodospady Choma. Ja jednak wybrałem się na wodospady dzień wcześniej z towarzyszem, który nie miał ochoty kontynuować trasy na szczyt 🙂

Bundwa Peak, Morogoro
Wejście do lasu
Bundwa Peak, Morogoro
Widok ze szczytu Bundwa

Po przyjeździe ponownie zostałem negatywnie zaskoczony tanzańską kreatywnością. Dwóch facetów kręciło się po Morning Side i podeszło do mnie, twierdząc, że to obszar chroniony i muszę uiścić opłatę za wstęp. Poprosiłem ich o okazanie oficjalnego dokumentu potwierdzającego ten fakt i rzeczywiście mi go pokazali, ale problem polegał na tym, że dotyczył on zupełnie innych regionów kraju. Odszedłem i ruszyłem w drogę, całkowicie ignorując ich głosy.

Początkowo kierowca moto-taxi chciał iść ze mną na szczyt, ale widziałem, że ma na sobie klapki, więc byłem lekko sceptyczny. Chociaż początkowo szedł za mną, szybko został w tyle i w końcu zrezygnował. Ścieżka była początkowo trochę zarośnięta, ale na szczęście miałem w telefonie aplikację Mapy.CZ, więc mogłem bez problemu odnaleźć drogę. Jeśli to nie jest twoja pierwsza wędrówka, nie potrzebujesz przewodnika.

Dystans z Morning Side wynosi około 4,3 kilometra, a przejście w dwie strony powinno zająć 3-4 godziny. Czas podany w aplikacji jest mocno zawyżony.

Szedłem naprawdę szybko i bez przerw, bo wokół mojej głowy brzęczało mnóstwo much. W pewnym momencie zobaczyłem bramę i obawiałem się, że okaże się zamknięta. Na szczęście tak nie było. Przywitał mnie facet zajmujący się stacją antenową, ale o dziwo, nawet nie poprosił o napiwek.

Po krótkim odpoczynku ruszyłem z powrotem, a mój kierowca był bardzo zaskoczony, że tak szybko się zjawiłem. Zjazd wyboistą drogą był nieco lepszy, ale wciąż trzymałem się bardzo mocno.

Wodospady Hululu

Podróż do wodospadu rozpoczyna się od przejazdu do wioski Vinile, a następnie wędrówki przez lasy. Jeśli nie masz własnego pojazdu, sytuacja staje się trudniejsza, ponieważ musisz dotrzeć minibusem (dala-dala) do wioski Kibaoni, a następnie iść przez około trzy godziny lub skorzystać z moto-taxi.

Kinole

Wodospady, które są zdecydowanie poza utartym szlakiem turystycznym. Po przybyciu do wioski należy popytać o przewodnika, ponieważ szlak nie jest oznaczony na żadnej mapie. Do wioski można dotrzeć minibusem (dala-dala) z Morogoro.

Park Narodowy Mikumi

Duży rezerwat przyrody w południowej Tanzanii, znany z różnorodności zwierząt i dogodnego położenia. Często porównuje się go do Serengeti ze względu na rozległe, otwarte tereny trawiaste. Odwiedzający mogą tu zobaczyć słonie, lwy, zebry, żyrafy, hipopotamy, a nawet rzadkie zwierzęta, takie jak dzikie psy afrykańskie. Ponieważ nie jest tak zatłoczony jak inne parki, Mikumi oferuje spokojniejsze i bardziej relaksujące safari. Jest szczególnie popularny na krótkie wypady z Dar es Salaam, ponieważ jest oddalony o zaledwie kilka godzin drogi.

Wejście do parku znajduje się około 100 km od Morogoro (2 godziny jazdy samochodem). W mieście działa kilku organizatorów safari.

Więcej o mojej wizycie w parku narodowym możesz przeczytać TUTAJ.

Mikumi National Park, Tanzania
Mikumi National Park

Dodoma to stolica Tanzanii, położona w centralnej części kraju, na płaskowyżu na wysokości około 1100 metrów nad poziomem morza. Pełni funkcję kluczowego ośrodka administracyjnego i politycznego.

W przeszłości Dodoma była skromnym miasteczkiem targowym, zamieszkanym głównie przez lud Gogo, jedną z licznych grup etnicznych w Tanzanii. Strategiczne znaczenie zyskała na początku XX wieku, za czasów kolonialnych Niemiec, kiedy została połączona Centralną Linią Kolejową z Dar es Salaam oraz środkową częścią kraju. Po I wojnie światowej, kiedy Brytyjczycy przejęli terytorium na mocy mandatu Ligi Narodów, Dodoma nadal powoli się rozwijała.

Przełomowym momentem w historii Dodomy był rok 1973, kiedy rząd Tanzanii ogłosił plany przeniesienia stolicy z nadmorskiego Dar es Salaam. Decyzja ta miała na celu wspieranie bardziej zrównoważonego rozwoju regionalnego i centralne umiejscowienie stolicy w kraju.

Dodoma, Tanzania
Meczet w Dodomie

Proces relokacji trwał dekady, a wiele funkcji rządowych przez lata pozostawało w Dar es Salaam. Z czasem infrastruktura w Dodomie uległa poprawie, a w latach 2010 podjęto bardziej skoordynowane działania w celu dokończenia przeprowadzki. Obecnie Dodoma jest siedzibą parlamentu Tanzanii i wielu ministerstw.Pod względem kulturowym Dodoma odzwierciedla tradycje i styl życia środkowej Tanzanii, zwłaszcza ludu Gogo, znanego z aktywności pasterskich, muzyki i historii przekazywanych werbalnie z pokolenia na pokolenie. Tradycyjne potrawy, tańce i święta, zakorzenione w cyklach rolniczych i obrzędach społecznych, nadal odgrywają ważną rolę w życiu codziennym.

Jak dotrzeć do Dodomy?

Samochodem / autobusem

Dodoma jest dobrze skomunikowana siecią dróg z dużymi miastami, takimi jak Dar es Salaam, Arusza i Mwanza. Z Dar es Salaam podróż samochodem zajmuje około 7-9 godzin, w zależności od natężenia ruchu i warunków drogowych. Autobusy dalekobieżne kursują codziennie między Dodomą a innymi miastami.

Koleją

Centralna linia kolejowa Tanzanii przebiega przez Dodomę. Koleje o standardowym rozstawie szyn (SGR) to wygodny i bardzo szybki sposób podróżowania (3-4 godziny). Tradycyjne pociągi nadal kursują, ale są wolniejsze i mniej przewidywalne.

Możesz zarezerwować bilety TUTAJ

Dodoma, Tanzania
Nowoczesna stacja pociągów SGR

Samolotem

Dodoma ma lotnisko regionalne obsługujące loty krajowe. Można dolecieć z Dar es Salaam, Zanzibaru lub innych miast, zazwyczaj małymi samolotami.

Najlepszy czas na wizytę

Najlepszy czas na podróż do Dodomy to pora sucha, która trwa zazwyczaj od czerwca do października. W tych miesiącach jest słonecznie, stosunkowo chłodno i stabilnie.

Dodoma ma klimat półpustynny, więc nawet w porze suchej nie jest tu tak wilgotno jak w regionach przybrzeżnych, takich jak Dar es Salaam. Temperatury są wysokie w ciągu dnia, ale wieczorami bywa chłodno, szczególnie w lipcu i sierpniu.

Pora deszczowa, trwająca od listopada do około kwietnia, może przynieść obfite, ale krótkotrwałe opady deszczu, które mogą wpływać na stan dróg, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Jednak opady deszczu zazwyczaj nie trwają cały dzień, a niektórzy turyście preferują ten okres ze względu na zielone krajobrazy i mniejszą liczbę turystów.

Gdzie się zatrzymać w Dodomie?

Zatrzymałem się w hotelu Kitemba, do którego przyjechałem bez rezerwacji. Pokój był przestronny i klimatyzowany. Cena była nieco zawyżona – 50.000 TZS za noc, ale w Dodomie ceny są wyższe. Hotel jest idealnie położony w centrum miasta.

Moje doświadczenie

Przyjechałem pociągiem z Morogoro i pojechałem tuk-tukiem do hotelu. Po zostawieniu plecaka rozpocząłem zwiedzanie, kierując się do Meczetu Kadafiego. Jest to jeden z największych meczetów w Tanzanii, a jego nazwa nawiązuje do faktu, że został sfinansowany przez Libię za rządów Muammara Kadafiego.

Dodoma, Tanzania
Meczet Kadafiego

Następnie pojechałem tuk-tukiem do Bunge (Parlamentu). To centrum życia politycznego Dodomy, gdzie obraduje Zgromadzenie Narodowe, a także symbol tanzańskiej demokracji. Niestety, zwiedzanie wnętrza jest rzadko możliwe, więc po prostu spacerowałem i oglądałem budynki z ulicy.

Po powrocie do centrum miasta zwiedziłem świątynie położone w pobliżu ronda: katedrę anglikańską, katedrę luterańską i meczet ismailicki. Odzwierciedlają one religijną różnorodność miasta.

Dodoma, Tanzania
Rondo Dodoma
Dodoma, Tanzania
Katedra anglikańska
Dodoma, Tanzania
Katedra w Dodomie

Nieco dalej, idąc ulicą Amani, znajduje się rzymskokatolicka katedra, siedziba archidiecezji Dodoma. Założona w 1937 roku, stanowi centrum społeczności katolickiej regionu.

Stamtąd poszedłem zobaczyć stary dworzec kolejowy.

Dodoma, Tanzania
Stary dworzec kolejowy

Na północ od ronda znajduje się plac Nyerere. Nazwany na cześć Juliusa Nyerere, prezydenta-założyciela Tanzanii, ten plac publiczny służy jako miejsce upamiętnienia oraz spotkań i parad.

Soko Kuu to główny targ w Dodomie, na którym znajdziesz różnorodne produkty: mięso, warzywa, owoce, przyprawy i wiele innych. To tętniące życiem miejsce, więc nawet jeśli nie planujesz niczego kupować, pozwól sobie zagubić się w wąskich uliczkach i obserwuj ludzi.

Dodoma, Tanzania
Plac Nyerere

Park Narodowy Udzungwa to obszar chroniony w południowo-środkowej Tanzanii. Leży w Górach Łuku Wschodniego, łańcuchu starożytnych, zalesionych gór rozciągających się przez Tanzanię i Kenię. Położenie parku waha się od około 250 do ponad 2500 metrów nad poziomem morza, tworząc różnorodne ekosystemy, od nizinnych lasów tropikalnych po lasy górskie. Klimat jest wilgotny i tropikalny, z obfitymi opadami deszczu, które zazwyczaj występują od marca do maja, a słabsze od listopada do grudnia.

Park zajmuje powierzchnię ponad 1900 kilometrów kwadratowych. Roślinność jest niezwykle różnorodna – odnotowano tu ponad 2500 gatunków roślin, z których wiele to gatunki endemiczne. To bogactwo botaniczne wynika z izolacji parku i różnic wysokości co pozwala na rozwój unikalnych gatunków. Znajdziesz tu wszystko, od olbrzymich drzew i gęstych paproci, po delikatne storczyki i rośliny lecznicze wykorzystywane przez lokalne społeczności.

Żyją tu rzadkie naczelne, takie jak mangaba z Sanje i gereza czerwona z Udzungwa, których nie spotyka się nigdzie indziej na świecie. Turyści często wybierają się na wędrówki do wodospadów, w tym do malowniczego Sanje, i przemierzają różnorodne szlaki, od łatwych spacerów po bardziej wymagające wędrówki w góry.

W przeciwieństwie do wielu innych parków w Tanzanii, Udzungwa nie jest miejscem słynącym z safari. Jego nieskomercjalizowany charakter sprawia, że ​​jest atrakcyjny dla osób poszukujących wrażeń z dala od utartych szlaków.

Jak dotrzeć do parku?

Drogą lądową:

Najprostszą trasą jest podróż samochodem lub autobusem na południowy zachód z Dar es Salaam do miasteczka Mikumi, a następnie do wioski Mang’ula, która jest główną bramą do parku. Całkowita podróż samochodem zajmuje od 6 do 8 godzin, w zależności od warunków drogowych i natężenia ruchu. Drogi są w większości utwardzone.

Po dotarciu autobusu do Mikumi możesz przesiąść się do minibusa lub skorzystać z współdzielonego z innymi pasażerami tuk-tuka. Podróż tuk-tukiem trwa około 1,5 godziny, ale jest zaskakująco przystępna cenowo (10.000 TZS).

Pociągiem:

Bardziej malowniczą opcją jest podróż linią TAZARA (Tanzania-Zambia Railway) z Dar es Salaam do stacji Mang’ula. Linia ta przebiega przez serce wiejskiej okolicy, oferując sielskie widoki, dziką przyrodę i zalesione krajobrazy. Pociągi kursują kilka razy w tygodniu i chociaż podróż trwa dłużej niż samochodem (często ponad 10 godzin), oferuje wyjątkowe doświadczenie.

Drogą powietrzną:

W Udzungwa nie ma lotniska, ale można polecieć na lotnisko Mikumi (w pobliżu Parku Narodowego Mikumi) z Dar es Salaam lub innych miejsc w kraju, a następnie dojechać do Udzungwa w stusunkowo krótkim czasie. Jest to szybsze, ale droższe rozwiązanie i wymaga wcześniejszego zarezerwowania lotów czarterowych lub skorzystania z lokalnych linii lotniczych.

Dostęp do parku:

Gdy już znajdziesz się w hotelu w Mang’ula, bez problemu znajdziesz kierowcę boda-boda (motocykla), który zawiezie Cię do wejścia do parku.

Udzungwa Mountains, Tanzania
Wejście do Parku Narodowego

Najlepszy czas na wizytę

Pora sucha trwa od czerwca do października. W tych miesiącach szlaki są bardziej dostępne, wędrówki łatwiejsze, a widoczność jest zazwyczaj lepsza, co ułatwia obserwację dzikich zwierząt, takich jak naczelne i ptaki.

Pora deszczowa, szczególnie od marca do maja, mogą sprawić, że szlaki będą śliskie, a niektóre obszary trudne do przebycia, zwłaszcza te bardziej oddalone lub położone wyżej. Mimo to, las jest bujny i tętniący życiem, co przyciąga turystów zainteresowanych roślinnością oraz wodospadami w pełnej krasie. Odwiedziłem park na początku marca i było jeszcze bardzo sucho, a deszcze miały dopiero nadejść.

Pora krótkich deszczów od listopada do grudnia mogą okazać się dobrym czasem na wyjazd, jeśli jesteś przygotowany na sporadyczne opady i chcesz uniknąć innych zwiedzających.

Gdzie się zatrzymać?

Mogę polecić motel Mwanga Royal w Mangula Town. Znalazłem go na Google Maps dzień wcześniej i po przyjeździe dostałem pokój z klimatyzacją. Pokój był bardzo mały, ale dajcie spokój, działająca klimatyzacja nie jest w Tanzanii powszechna, zwłaszcza za 25.000 TZS za noc!

Mają też restaurację i sprzedają napoje, więc to naprawdę bardzo wygodne miejsce. Na ulicy przed wejściem było mnóstwo taksówek motocyklowych, więc do siedziby parku narodowego mogłem dotrzeć w niecałe 10 minut.

Ile kosztuje wizyta w Udzungwa?

Opłaty za wstęp do parku

Dorośli (spoza Tanzanii): 30 USD za osobę za dzień plus 18% podatku VAT, łącznie około 35,40 USD. 

Dzieci (5–15 lat): 5 USD za dzień plus 18% podatku VAT.

Obywatele Tanzanii: obowiązują znacznie niższe stawki.

Opłata ta uprawnia do wstępu do parku na 24 godziny.

Koszty wycieczek pieszych z przewodnikiem

Wszystkie wędrówki w Udzungwa wymagają licencjonowanego przewodnika, a czasem również uzbrojonego strażnika. Koszt wynosi około 20 USD za dzień.

Wędrówki długodystansowe:

Jeśli zdecydujesz się na wejście na szczyt Mwanihana, wędrówka zajmie 2-3 dni i wymaga obecności przewodnika, uzbrojonego strażnika oraz tragarzy. Koszt znacznie wzrasta i należy się spodziewać kwoty od 400 do 500 USD. Jeśli wybierzesz się z grupą, niektóre koszty mogą zostać podzielone.

Wędrówka na szczyt Luhombero, najwyższy punkt w Parku Narodowym Gór Udzungwa, trwa od 5 do 6 dni i kosztuje od 800 do 1200 USD za osobę.

Moje doświadczenie

Dzień 1: Wodospady Sanje, Wodospad Księcia Bernarda

Pierwszy dzień pieszej przygody w Udzungwie. Po szybkim śniadaniu w hotelu, wsiadłem na moto-taxi i dotarłem do siedziby parku narodowego. Natychmiast podszedł do mnie przewodnik i po omówieniu opcji przed dużą mapą, padło na trekking do wodospadu Sanje. Uiściłem wszystkie wymagane opłaty, a następnie poszliśmy główną drogą, aby złapać tuk-tuka do początku szlaku.

Wędrówka nie była zbyt trudna, ale szlak wił się raz w górę, raz w dół, a do tego było wilgotno, więc mocno się pociłem. Na szczęście miałem ze sobą dużą butelkę wody i trochę przekąsek. W parku nie było prawie żadnych innych turystów, poza dwiema kobietami podążającymi tą samą trasą.

Udzungwa Mountains, Tanzania
Punkt widzenia

Najpierw dotarliśmy do podnóża wodospadu i zrobiliśmy kilka zdjęć na malowniczo położonym mostku. Stamtąd kontynuowaliśmy wspinaczkę do środkowej części i punktu widokowego na równiny i plantacje trzciny cukrowej. W końcu dotarliśmy do końca szlaku i zrobiliśmy sobie przerwę na przekąski przed pięknym wodospadem.

Wróciliśmy nieco inną drogą, co było fajne, bo wędrówka okazała się pętlą. Przy głównej drodze spotkaliśmy lokalnych sprzedawców pamiątek i napojów, więc kupiłem dwa kokosy. Cenę trzeba było negocjować, bo początkowa była mocno szalona. Czasami zastanawiam się, skąd w Tanzanii bierze się ten entuzjazm.

Udzungwa Mountains, Tanzania
Widok na wodospady Sanje
Udzungwa Mountains, Tanzania
Ostatni wodospad na szlaku

Cała wędrówka zajęła nam około 3-4 godzin, a było jeszcze dość wcześnie, więc zapytałem przewodnika, czy są jakieś inne atrakcje, które moglibyśmy zobaczyć. Ponownie skorzystaliśmy z tuk-tuka, który wysadził nas w pobliżu wejścia na szlak prowadzący na szczyt Mwanihana. Dotarcie na szczyt zajmuje co najmniej 2 dni, ale na szlaku jest kolejny wodospad, oddalony o około 15 minut spacerem od głównej drogi, więc postanowiliśmy go zobaczyć. Niestety, był bardzo przeciętny. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wspiąć na szczyt Mwanihana, chociaż cena dla samotnego wędrowca jest zniechęcająca. Cieszenie się naturą w Tanzanii nie jest tanie!

Wróciliśmy tą samą drogą i wróciliśmy do siedziny parku, gdzie zrobiliśmy jeszcze jeden krótki spacer, żeby zobaczyć Wodospad Księcia Bernarda. Wody prawie nie było, ale przynajmniej udało nam się zobaczyć jelenia i kilka małp.

Ogólnie rzecz biorąc, był to przyjemny dzień, ale o tej porze roku (początek marca) poziom wody w wodospadach był niski. Omówiłem z moim przewodnikiem szczegóły dotyczące następnego dnia i postanowiliśmy wybrać się na pętlę do tzw. “Secret Valley”.

Dzień 2: Hidden Valley

Tym razem musiałem zabrać ze sobą nie tylko przewodnika, ale i uzbrojonego strażnika, ponieważ szlak prowadził głębiej w las i istniało ryzyko spotkania ze słoniami. Niósł on ciężką broń, ale nie zabrał ze sobą nawet wody ani przekąsek. Szlak wiódł przez las, praktycznie przez cały czas. Najpierw szliśmy pod górę, momentami przedzierając się przez bardzo zarośnięte krzaki. Wydawało się, że niewielu turystów wybiera tę trasę, ale oczywiście mi to nie przeszkadzało. W pobliżu znajdował się ładny wodospad, więc odbiliśmy na chwilę ze szlaku, aby odpocząć u jego podnóża.

Udzungwa Mountains, Tanzania
Wodospad

Potem obeszliśmy górę dookoła i zaczęliśmy schodzić z powrotem do głównej drogi. Czasami było naprawdę stromo!

To była ciekawa wędrówka, która zajęła nam około 4-5 godzin. Doceniłem to, że byłem głębiej w lesie, ale z drugiej strony nie było żadnych spektakularnych widoków i nie spotkaliśmy żadnych dzikich zwierząt. Strażnik był tam na wszelki wypadek, ale przez większość czasu szedł daleko w tyle. Przewodnik był jednak bardzo pomocny, ponieważ szlak nie jest oznaczony na żadnych mapach offline, a na niektórych odcinkach był całkowicie zarośnięty.

Inne dostępne trasy

W poszukiwaniu Sanje Mangabeys

Mangabey Sanje to rzadki i wyjątkowy gatunek małpy, występujący wyłącznie w górach Udzungwa. To średniej wielkości naczelne o kudłatym, brązowo-szarym futrze, wyrazistych pyskach i długich ogonach, które pomagają im utrzymać równowagę podczas poruszania się po drzewach.

To, co czyni je szczególnie interesującymi, to ich zachowanie i ograniczony zasięg występowania. Żyją w grupach społecznych i spędzają czas zarówno na drzewach, jak i na ziemi, co jest nietypowe dla małp żyjących w gęstych lasach deszczowych. Są inteligentne i często komunikują się za pomocą szerokiej gamy wokalizacji, mimiki i mowy ciała. Ponieważ występują tylko na niewielkim obszarze, a ich siedliska leśne kurczą się z powodu działalności człowieka, mangaby Sanje są uważane za gatunek zagrożony wyginięciem.

Zobaczenie ich na wolności to wyjątkowe przeżycie. Poinformuj przewodnika parku narodowego jeśli chcesz je zobaczyć, minimum dzień przed wizytą. Strażnicy dołożą wszelkich starań, aby zlokalizować naczelne i zabiorą Cię do nich na pieszą wędrówkę.

Szczyt Mwanihana

Szlak na szczyt Mwanihana dociera na wysokość 2150 metrów, oferując spektakularne widoki na dolinę Kilombero i gęsty las poniżej Standardowo, potrzeba na to 3 dni i 2 noce, aby bardziej sprawni wędrowcy dadzą radę w 2 dni i 1 noc. W siedzibie parku może zorganizować przewodników i uzyskać niezbędne pozwolenia.

Pierwszego dnia stopniowo zagłębiasz się w las, więc spodziewaj się przekraczania drewnianych mostków i spania pod baldachimem drzew w odległym obozowisku. Drugiego dnia czeka Cię podejście, ale w nagrodę zdobędziesz szczyt Mwanihana i poczujesz się, jakbyś stał ponad chmurami. Trzeci dzień to powrót.

Można tu spotkać rzadkie małpy, takie jak gereza ruda, czyli mangaba, a także dzioborożce, turaki i kolorowe motyle. Las zmienia się w miarę wspinaczki: lasy miombo ustępują miejsca gęstemu lasowi deszczowemu, który przerzedza się, tworząc chłodne, górskie strefy bambusowe.

Szczyt Luhombero

Luhombero, o wysokości 2579 metrów, jest najwyższym szczytem w Udzungwie, ale pozostaje jednym z najmniej popularnych. Jest odległy i jego zdobycie zajmuje od 5 do 6 dni intensywnego trekkingu. Spodziewaj się stromych podejść, śliskich korzeni i sporadycznych przepraw przez rzekę. Noce spędzasz biwakując głęboko w lesie, często w prostych miejscach w pobliżu strumieni lub polan.

Każdy dzień przynosi nowe widoki: nizinne lasy pełne owadów i ptaków, wysokie gaje bambusowe, mgliste wyżyny, a w końcu smagane wiatrem grzbiety, z których rozciągają się widoki na południową Tanzanię.

Ta wędrówka jest wymagająca. Musisz być w dobrej formie i psychicznie przygotowany na długie dni, obozowiska w naturze i brak zasięgu telefonu. Wymagany jest licencjonowany przewodnik, a większość osób wędruje również z tragarzami i kucharzem. Niektórzy organizują wszystko za pośrednictwem lokalnych biur podróży, a inni koordynują wszystko bezpośrednio z władzami parku.

Park Narodowy Mikumi w południowej Tanzanii znany jest z imponującej ilości zwierząt i dogodnego położenia. Często porównuje się go do Serengeti ze względu na rozległe, otwarte tereny trawiaste. Odwiedzający mogą tu zobaczyć słonie, lwy, zebry, żyrafy, hipopotamy, a nawet rzadkie zwierzęta, takie jak dzikie psy afrykańskie. Ponieważ nie jest tak zatłoczony jak inne parki, Mikumi oferuje spokojniejsze i bardziej kameralne safari. Jest szczególnie popularny na krótkie wypady z Dar es Salaam, ponieważ jest oddalony o zaledwie kilka godzin drogi.

Zajmuje powierzchnię ponad 3000 kilometrów kwadratowych i jest czwartym co do wielkości parkiem narodowym w Tanzanii. Od północy graniczy z górami Uluguru, a od południa łączy się z rozległym Parkiem Narodowym Nyerere (dawniej częścią Rezerwatu Przyrody Selous), co umożliwia dzikim zwierzętom swobodne przemieszczanie się między tymi dwoma obszarami.

Sercem parku jest równina zalewowa Mkata, szeroki, płaski obszar, na którym gromadzą się zwierzęta, zwłaszcza w porze suchej. Dzięki temu obserwacja dzikich zwierząt jest stosunkowo łatwa. Lwy w Mikumi znane są z wylegiwania się w cieniu drzew, a nawet okazjonalnego wspinania się na nie, a duże stada bawołów i antylop często można zobaczyć na pastwiskach. Miłośnicy ptaków mogą podziwiać ponad 400 gatunków, w tym kolorowe kraski, dzioborożce i orły afrykańskie.

Drogi w parku są dość dobre w porównaniu z bardziej oddalonymi rezerwatami, więc idealnie nadaje się na samodzielną lub jednodniową wycieczkę z przewodnikiem. Zakwaterowanie obejmuje zarówno podstawowe pola namiotowe, jak i komfortowe domki, niektóre nawet na terenie parku.

Jak dotrzeć do Mikumi?

Dojazd jest łatwy, zwłaszcza z Dar es Salaam. Podróż trwa około 5 godzin asfaltową drogą, która przecina park. Trasa jest malownicza i daje szansę na zobaczenie zwierząt jeszcze przed oficjalnym wjazdem na teren parku.

Jeśli wolisz wolniejszą, bardziej malowniczą trasę, z Dar es Salaam kursuje pociąg do pobliskiego miasteczka Kilosa. Stamtąd, aby dotrzeć do Mikumi, trzeba wziąć taksówkę lub zorganizować prywatny transport.

Prywatne lub czarterowe loty na małe lotnisko w Mikumi są oferowane przez firmy safari, szczególnie te operujące na Zanzibarze.

Czy warto wybrać się na jednodniowe safari z Zanzibaru z lotem czarterowym? Cóż, cieszę się, że tego nie zrobiłem. Samoloty zaczęły lądować około godziny po tym, jak wjechałem do parku z moim kierowcą. Odleciały około 15:00, a moje safari zakończyło się po 18:00. Moim zdaniem, jeśli chcesz wybrać się na safari, zrób to dobrze. Przylot na kilka godzin brzmi zaledwie jak przedsmak przygody. Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwą Tanzanię, ucieknij od zanzibarskiego szaleństwa jak najszybciej.

Aby dostać się z Zanzibaru do Mikumi na własną rękę, najpierw należy popłynąć promem do Tanzanii kontynentalnej, a następnie kontynuować podróż samochodem lub autobusem do parku.

Mikumi National Park, Tanzania
Mikumi National Park, Tanzania

Najlepszy czas na wizytę

Pora sucha trwa od czerwca do października. W tych miesiącach jest chłodniej, a zwierzęta gromadzą się wokół zbiorników wodnych, co ułatwia ich wypatrzenie podczas safari. Trawa jest niższa, a drogi w lepszym stanie, co również poprawia widoczność i dojazd.

Chociaż park jest otwarty przez cały rok, pora deszczowa (zwłaszcza od marca do maja) może utrudniać podróżowanie. Drogi mogą być błotniste, a zwierzęta rozproszone, co utrudnia ich obserwację. Mimo to, miesiące deszczowe przynoszą również bujne, zielone krajobrazy i są idealne do obserwacji ptaków, ponieważ przylatuje wtedy wiele gatunków migrujących.

Odwiedziłem park na początku marca i pomimo kilku minut mżawki, pogoda była idealna i zobaczyliśmy sporo zwierząt!

Gdzie się zatrzymać?

Mogę polecić Simanga Lodge w Mikumi Town, który polecił mi mój organizator safari. Czysty i przestronny pokój z moskitierą i gorącym prysznicem. Sklep i kilka restauracji znajdują się w odległości spaceru. Wszystko to za 25.000 TZS za noc, co było doskonałą ofertą.

Ile kosztuje safari?

Safari z Mikumi

Przeprowadziłem szeroko zakrojone rozpoznanie wśród organizatorów safari w Mikumi Town, kontaktując się ze wszystkimi i pytając, czy mają jakieś grupy turystów, do których mógłbym dołączyć, aby podzielić koszty. Niestety, początek marca to niski sezon i nie było innej opcji niż wynajęcie prywatnego kierowcy. Zdecydowałem się na TanzAmerica Safaris, ponieważ łatwo było się z nimi skontaktować przez WhatsApp i zaoferowali najlepszą cenę – 165 USD za samochód z kierowcą, lunchem i wszystkimi opłatami wstępu. Czasami taki są wady podróżowania w pojedynkę!

Safari z Zanzibaru

Jednodniowa wycieczka czarterowym lotem z Zanzibaru kosztuje około 450–700 USD za osobę, w zależności od organizatora i umiejętności negocjacyjnych.

Samodzielna podróż

Jeśli planujesz wycieczkę do Parku Narodowego Mikumi w Tanzanii samochodem, ważne jest, abyś miał świadomość związanych z tym opłat.

Opłaty za wstęp (za osobę, za dzień):

Obcokrajowcy niebędący rezydentami: 30 USD

Mieszkańcy zagraniczni/ekspaci w Tanzanii: 15 USD

Obywatele Wspólnoty Wschodnioafrykańskiej (EAC): 5.000 TZS

Dzieci (w wieku 5–15 lat): 10 USD dla obcokrajowców niebędących rezydentami; 2000 TZS dla obywateli Wspólnoty Wschodniej i Karaibów

Dzieci poniżej 5 lat: bezpłatnie

Opłata za wjazd pojazdu:

Turyści zagraniczni: 10 USD za pojazd

Mieszkańcy EAC: 5000 TZS za pojazd

Opłaty dodatkowe:

Opłata ulgowa (za nocleg w parku): 25 USD za osobę dorosłą; 10 USD za dziecko

Publiczne pola namiotowe: 30 USD za osobę dorosłą; 5 USD za dziecko

Specjalne/sezonowe pola namiotowe: 50 USD za osobę dorosłą; 10 USD za dziecko

Moje doświadczenie

Po przylocie do Mikumi Town odebrał mnie kierowca safari i zawiózł do mojego miejsca zakwaterowania. Uzgodniliśmy plan na następny dzień i jak zawsze podczas tego typu podróży, konieczna była wczesna pobudka – o 5:30 rano!

Kierowca pojawił się punktualnie. Samochód był trochę inny niż zwykle, bo nie była to Toyota Land Cruiser. Był bardziej otwarty, co jest fajne, gdy nie pada.

Kierowca uiścił opłatę za wjazd i wkrótce wjechaliśmy na teren parku. Po około 15 minutach zauważyliśmy lwa. Dziwnie było go widzieć w tak bliskiej odległości od ruchliwej drogi A7, która przebiega przez park. Liczba innych samochodów safari była minimalna, ponieważ turyści z Zanzibaru jeszcze nie dotarli.

Potem spędziliśmy dużo czasu ze słoniami i żyrafami. Szczerze mówiąc, czasami czułem się trochę znudzony, bo jak długo można obserwować żyrafę ucztującą na akacji? Po wizycie w Serengeti, wszystkie kolejne safari nie są już tak emocjonujące.

Pojechaliśmy zobaczyć kolejne lwy siedzące pod drzewem, o czym kierowca dowiedział się przez radio. Była to całkiem spora grupa, co najmniej sześć okazów! Niektóre samochody próbowały się zbliżyć i zjechały z drogi, co jest zabronione w parku narodowym. Niestety, turyści chcą selfie, a kierowcy napiwków… Na szczęście mój kierowca nie wpadł na ten pomysł i po prostu obserwowaliśmy lwy z odpowiedniej odległości. Niech dzika przyroda pozostanie dzika!

Mikumi National Park, Tanzania
Mikumi National Park, Tanzania

Wkrótce dostaliśmy kolejny sygnał przez radio – tym razem to był lampart. Kiedy dotarliśmy na miejsce, relaksował się na drzewie. Niesamowity widok! Udało mi się zrobić kilka zdjęć, zanim zszedł na dół i zniknął w trawie. W przypadku dzikich zwierząt liczy się szczęście i wyczucie czasu.

Następnie zrobiliśmy krótki postój przy basenie z hipopotamami. W porównaniu z Serengeti, było to spore rozczarowanie – w środku było zaledwie pięć hipopotamów, a w pobliżu jeden krokodyl.

Zrobiłem się głodny, więc informacja o przerwie obiadowej przyszła w samą porę. Zatrzymaliśmy się przy specjalnym budynku, który pełnił funkcję stołówki. Obiad był serwowany w formie bufetu, a jedzenie było naprawdę smaczne.

Po obiedzie ruszyliśmy w dość długą trasę, ale zobaczyliśmy tylko kilka żyraf i zebr. Była to najgorętsza pora dnia, więc zwierzęta nie były zbyt aktywne. Zatrzymaliśmy się przy ogromnym baobabie, który w środku był pusty. Baobaby to jedne z najbardziej charakterystycznych i kultowych drzew Afryki, często nazywane „drzewami do góry nogami”, ponieważ ich grube pnie i cienkie gałęzie przypominają korzenie. Mogą żyć tysiące lat i osiągać ogromne rozmiary. Niektóre mają pnie na tyle szerokie, że dają schronienie ludziom.

Drzewa te gromadzą ogromne ilości wody w pniach, aby przetrwać pory suche, co czyni je kluczowymi dla ekosystemów, w których rosną. Ich owoce, często nazywane „małpim chlebem”, są bogate w witaminę C i inne składniki odżywcze, a kora, liście i nasiona są wykorzystywane w tradycyjnej medycynie i kuchni.

Następnie ruszyliśmy w drogę powrotną. Dzień spędziłem o wiele lepiej, niż się spodziewałem, i doceniłem to, że kierowca nie próbował skrócić safari i wrócić do miasta wcześniej. Naprawdę wykorzystaliśmy dzień do maksimum, mimo że w drugiej połowie nie widzieliśmy zbyt wielu zwierząt.

Gdy dotarliśmy do głównej drogi, kierowca pomógł mi złapać autobus jadący do Morogoro, które było moim kolejnym celem. W pewnym momencie krzyknął: „Żyrafy przechodzą przez jezdnię!”. Natychmiast się odwróciłem i zobaczyłem ogromną grupę żyraf i zebr przechodzących przez ruchliwą drogę A7, łączącą Mikumi z Morogoro i Dar es Salaam. Kierowcy ciężarówek zatrzymywali się, żeby je przepuścić. Miałem wrażenie, że park narodowy żegna się ze mną. Wkrótce zatrzymała się zbiorowa taksówka i udało mi się wcisnąć do środka. Dwie godziny później byłem już w hotelu w Morogoro.

Mbeya to miasto w południowej Tanzanii, ukryte wśród wzgórz i pasm górskich na Wyżynie Południowej. To miejsce łączy w sobie naturalne piękno oraz echa kolonializmu, co czyni je jednym z najspokojniejszych i najciekawszych ośrodków miejskich Tanzanii.

Mbeya powstała jako mała osada na początku XX wieku, ale jej historia nabrała rozpędu w latach 20. XX wieku, kiedy w okolicy odkryto złoto. Przyciągnęło to górników, kupców i kolonizatorów, zwłaszcza w okresie brytyjskiej administracji po I wojnie światowej. W rezultacie Mbeya zaczęła się rozwijać, najpierw jako miasto górnicze, a następnie jako ośrodek rolniczy i transportowy.

Jednym z powodów stabilnego rozwoju Mbeyi jest jej położenie na skrzyżowaniu kilku ważnych szlaków: linii kolejowej TAZARA łączącej Tanzanię z Zambią, drogi do Malawi oraz tras biegnących w głąb gór. Dzięki temu, miasto stało się centrum handlu, rolnictwa, edukacji i administracji.

Mbeya jest domem dla mieszanki grup etnicznych, w tym Nyakyusa, Safwa i Nyiha. Każda grupa wnosi własne tradycje, odmiany językowe i styl życia. Miasto stało się wielokulturowym ośrodkiem, w którym życie miejskie miesza się z wiejskimi zwyczajami.

Rolnictwo stanowi ogromną część historii Mbeyi, zwłaszcza uprawa herbaty, kawy, bananów i kukurydzy. Żyzna gleba wulkaniczna i chłodniejszy klimat wyjątkowo sprzyjające. Miasto znajduje się w pobliżu kilku pięknych atrakcji przyrodniczych: góry Rungwe, płaskowyżu Kitulo (często nazywanego „Serengeti kwiatów”) i oczywiście stanowi bramę do miejsc takich jak Matema nad jeziorem Nyasa.

Tukuyu

Tukuyu leży około 70 kilometrów od Mbeyi. Gleba jest tam wulkaniczna i niezwykle żyzna, więc uprawia się banany, awokado, herbaty i wiele innych owoców i warzyw. Miasto jest często mgliste o porankach, z widokiem na góry i chłodniejszym powietrzem niż w większości miejsc w Tanzanii.

Podobnie jak w przypadku Mbeyi, obszar wokół Tukuyu zaczął się zmieniać w epoce kolonialnej. Najpierw Niemcy (od końca XIX wieku do I wojny światowej), a następnie Brytyjczycy, dostrzegli potencjał tej żyznej ziemi, zwłaszcza pod kątem upraw towarowych, takich jak herbata i kawa. Mocarstwa kolonialne wprowadziły nowe metody uprawy i zbudowały infrastrukturę, która w dużej mierze ukształtowała gospodarkę i układ Tukuyu.

Tukuyu może być małe, ale ma silny klimat wspólnoty. Miejscowi są serdeczni i gościnni, a miasto wciąż pielęgnuje wiele tradycyjnych zwyczajów, takich jak przywództwo klanowe i lokalne święta. Chrześcijaństwo jest tu powszechne, ale tradycyjne wierzenia często w ciekawy sposób łączą się ze współczesną religią.

Turyści przyjeżdżają tu dla wodospadów (takich jak wodospad Kaporogwe), gorących źródeł i pieszych wędrówek po okolicznych szczytach wulkanicznych, takich jak Mount Rungwe. Nie ma tłumów, więc wciąż panuje autentyczna atmosfera.

Jak dotrzeć na miejsce?

Dotarcie do Mbeya nie jest trudne i masz kilka opcji, w zależności od budżetu oraz czasu.

Samolotem:

Najszybszym sposobem jest lot na międzynarodowe lotnisko Songwe, oddalone o około 25 kilometrów od Mbeya. Są regularne połączenia z Dar es Salaam, a czasem także z innych dużych miast. Po wylądowaniu można wziąć taksówkę lub skorzystać z lokalnego transportu do miasta. Podróż samochodem zajmuje zazwyczaj niecałą godzinę.

Drogą lądową:

Jeśli masz ochotę na dłuższą przejażdżkę lub chcesz podziwiać krajobrazy po drodze, podróż samochodem jest idealna. Autobusy dalekobieżne łączą Mbeyę z miastami takimi jak Dar es Salaam, Iringa, a nawet z Dodomą. Podróż z Dar trwa około 10–12 godzin, w zależności od warunków drogowych i przystanków, dlatego najlepiej wybrać renomowanego przewoźnika, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i komfort.

Możesz też wypożyczyć samochód. Przygotuj się jednak na kręte drogi przez góry, zwłaszcza zbliżając się do Mbeyi.

Pociągiem:

Kolej TAZARA (Tanzania-Zambia Railway) biegnie z Dar es Salaam aż do Kapiri Mposhi w Zambii, przejeżdżając przez Mbeya. Podróż jest wolniejsza niż ta samolotem czy autobusem, ale to wyjątkowy sposób na podziwianie krajobrazów i poznawanie ludzi po drodze.

Z Mbeyi do Tukuyu:

Z głównego dworca autobusowego w mieście Mbeya do Tukuyu można dojechać lokalnym autobusem lub minibusem. To niedroga opcja, z której chętnie korzystają mieszkańcy. Podróż trwa zazwyczaj od 2 do 2,5 godziny, w zależności od przystanków i warunków drogowych. Autobusy odjeżdżają dość często.

Jeśli zależy Ci na większym komforcie i elastyczności, wynajęcie taksówki lub prywatnego samochodu to świetna opcja. Trasa jest malownicza, zwłaszcza na odcinku przez dystrykt Rungwe. Po drodze możesz zatrzymać się w punktach widokowych, na targowiskach lub plantacjach herbaty.

Jak się poruszać?

W Mbeya i Tukuyu znajdziesz minibusy (dala-dala), motocyklowe taksówki (boda boda) i zwykłe taksówki. Jeśli planujesz zwiedzić pobliskie miasta lub atrakcje, takie jak Matema czy Kitulo, możesz wynająć samochód z kierowcą lub skorzystać z lokalnego transportu.

Najlepszy czas na wizytę

Najlepszą porą na wizytę w Mbeya jest pora sucha, która trwa od czerwca do października. W tych miesiącach temperatura jest umiarkowana, zwłaszcza rano i wieczorem, a niebo jest przeważnie bezchmurne. To idealny czas na piesze wędrówki, zwiedzanie lub odkrywanie pobliskich miejsc, takich jak płaskowyż Kitulo czy Matema nad jeziorem Nyasa.

Mbeya leży na wyżynach, więc panuje tu chłodniejszy klimat niż w większości Tanzanii. Nawet w porze suchej nie jest tu upalnie. Dzięki wysokiemu położeniu krajobraz pozostaje znacznie bardziej zielony w porównaniu z suchszymi częściami kraju.

W porze deszczowej (mniej więcej od listopada do kwietnia), spodziewaj się bujnej roślinności, zwłaszcza w miejscach takich jak Kitulo, gdzie pełno dzikich kwiatów. Minusem jest jednak to, że ulewne deszcze mogą utrudniać podróżowanie, zwłaszcza po drogach wiejskich lub nieutwardzonych. Odwiedziłem Mbeyę i Tukuyu w pierwszej połowie maja i po południu występowały burze, ale nic nadzwyczajnego.

Gdzie się zatrzymać?

Gorąco polecam The Peace of Mind Resthouse w Mbeya. Zatrzymałem się w pokoju na piętrze z pięknym widokiem i małym balkonem. Pokoje są oryginalnie urządzone. Obiekt dysponuje restauracją i bezpiecznym parkingiem dla motocykli i samochodów.

W Tukuyu wybór jest bardziej ograniczony, więc zatrzymałem się w motelu DM. Pokój był przestronny i tani, ale jedzenie w restauracji było bardzo przeciętne i nie było Wi-Fi.

Co zobaczyć w okolicy Mbeyi

Dzień rozpocząłem z zamiarem dotarcia nad jezioro Ngosi. Wyszedłem z hotelu i spacerowałem ulicami centrum miasta w poszukiwaniu kierowcy motocykla (boda boda). Kiedy w końcu kogoś znalazłem, wynegocjowałem cenę i ruszyliśmy. Po zjechaniu z asfaltu na drogę gruntową zrobiło się znacznie bardziej wyboiście. Ostatni odcinek był dość trudny i stromy, więc czasami musiałem zejść z motoru i iść pieszo.

Jezioro Ngosi, zwane również Ngozi, to jezioro kraterowe wulkanu, położone w górach Poroto. Powstało w wyniku aktywności wulkanicznej i znajduje się w kalderze wygasłego wulkanu. Jest to drugie co do wielkości jezioro tego typu w Tanzanii, znane z zachwycającej szmaragdowozielonej wody. Jezioro ma około 2,5 kilometra szerokości i leży na wysokości około 2000 metrów nad poziomem morza, co przyczynia się do chłodniejszego klimatu i bujnej roślinności.

Dotarcie do jeziora wymaga krótkiego spaceru przez las, a mój kierowca postanowił pójść ze mną. Miałem wrażenie, że nigdy wcześniej tu nie był i cieszył się tym miejscem tak samo jak ja.

Mbeya, Tanzania
Jezioro Ngozi

Panorama jeziora była naprawdę wspaniała. Znak informował o możliwości zejścia szlakiem nad brzeg, ale wydawał się on bardzo stromy. Szukaliśmy alternatywy i szliśmy przez około 15 minut wzdłuż grzbietu, ale potem postanowiliśmy zawrócić, bo ścieżka stawała się coraz bardziej zarośnięta.

Kiedy wróciliśmy do motocykla, oczywiście magicznie pojawili się „strażnicy” i pobrali opłatę za wstęp. Cóż, widok był tego wart, mimo że opłata za wstęp była zdecydowanie za wysoka (30.000 TZS). Niestety, to częsty sposób na naciąganie białych turystów w Tanzanii. Zawsze staram się negocjować cenę i zazwyczaj się udaje, ale w tym razem.

Ruszyliśmy do Mbeyi, a potem poprosiłem motocyklistę, żeby zawiózł mnie w jeszcze jedno miejsce: Punkt Widokowy Wielkiej Doliny Ryftowej. Znajduje się on około pół godziny drogi od miasta, przy drodze B345. Trasa była bardzo malownicza, z wieloma zakrętami, a mój kierowca jechał ostrożnie, co bardzo doceniałem. Za wstęp na punkt widokowy pobrana była niewielka opłata (5.000 TZS – nie daj się nabrać na więcej), a tuż po tym moim oczom ukazała się imponującą przestrzeń Doliny Ryftowej.

Mbeya, Tanzania
Widok na Wielką Dolinę Ryftową

Dzień zakończyłem wędrówką na szczyt, tzw. Cross Of The Summit, który znajduje się na przedmieściach Mbeyi. Początek szlaku znajduje się w pobliżu hotelu Desderia, a wejście zajmuje około godziny. Szlak nie zawsze jest wyraźny, dlatego pobierz mapę offline z Mapy.com i podążaj wzdłuż linii energetycznych. Roztacza się stamtą piękna panorama na miasto.

Co zobaczyć w okolicy Tukuyu

Wszystkie atrakcje w okolicach Tukuya zwiedziłem z bardzo przyjaznym lokalnym przewodnikiem i strażnikiem leśnym: Ridhiwanim Gambalelą. Miał samochód, więc łatwo było się poruszać po okolicy, a ceny wycieczek były bardzo rozsądne i zawsze można było je negocjować. Ma też sporo znajomych, więc pomógł mi zorganizować przewodnika na górę Rungwe. Oto jego numer WhatsApp: +255 766 849 317.

Tukuyu, Tanzania
Centrum miasta Tukuyu

Wspinaczka na górę Rungwe

Zjadłem tosta z jajkiem na śniadanie w hotelu, a potem przyjechał Ridhiwani. Zatankowaliśmy auto i pojechaliśmy w stronę góry, zabierając po drodze Meike i kupując przekąski. Maike był przyjacielem Rindhiwaniego i tego dnia był moim przewodnikiem. Kiedy dotarliśmy na początek szlaku, wypsikaliśmy się repelentem i ruszyliśmy.

Szlak wiódł głównie przez las i udało nam się dostrzec kilka małp. Niestety, much było tak dużo, że nie mogliśmy się zatrzymać nawet na chwilę. Szliśmy z gałązkami drzew w dłoniach, intensywnie machając i próbując je odstraszyć. Szlak piął się stopniowo w górę i był dość łatwy.

Gdy byliśmy już blisko szczytu, skończył się las a tym samym muchy, więc mogliśmy spokojnie podziwiać widoki i coś zjeść. Czułem się trochę zmęczony, ale był to prawdopodobnie efekt braku jakichkolwiec przerw wcześniej. Nie zapomnijcie o repelencie na owady! Mieliśmy go i spryskaliśmy się obficie, ale i tak muchy były wszędzie na odcinku leśnym.

Po około pół godzinie na szczycie postanowiliśmy ruszyć w drogę powrotną, bo na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury i usłyszeliśmy pierwszy grzmot. Droga w dół wydawała się długa i monotonna. Muchy znowu doprowadzały mnie do szału!

Po skończeniu wędrówki poczekaliśmy na Rindhiwaniego, który nas odebrał. Zaczął padać deszcz i zrobiło się bardzo wietrznie. Na szczęście tuż obok był budynek, w którym mogliśmy się schronić. Ukończyliśmy wędrówkę w samą porę!

Na szczyt weszliśmy pieszo, podążając tzw. trasą Sukuya. Zapłaciłem 40 USD + dodatkowych kilka szylingów za benzynę do samochodu.

Mount Rungwe, Tanzania
Szczyt góry Rungwe
Mount Rungwe, Tanzania
Panorama z góry Rungwe

Wodospad Kapologwe

Po zdobyciu góry Rungwe postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce – wodospad. W pewnym momencie droga okazała się strasznie błotnista i samochód ślizgał się niemiłosiernie. Miejscowy jadący w przeciwnym kierunku powiedział nam, że nie zaleca dalszej jazdy, bo możemy utknąć. Zaparkowaliśmy samochód na poboczu i poszliśmy dalej pieszo.

Dotarcie na miejsce zajęło nam około 40 minut w jedną stronę, a spacer był bardzo malowniczy. Mijaliśmy tereny rolnicze i pobliską wioskę, gdzie pobrano ode mnie opłatę wstępu do wodospadu w wysokości 10.000 TZS. Moje buty były całe w błocie i miałem wrażenie, że ważą o kilogram więcej.

Wodospad okazał się naprawdę fajny i najpierw odkryliśmy jaskinię za nim. Można tam rozbić namiot i spędzić noc, co musi być niesamowitym przeżyciem! Potem zeszliśmy, żeby zobaczyć wodospad od frontu.

Tukuyu, Tanzania
Wodospad Kapologwe
Tukuyu, Tanzania
Wodospad Kapologwe
Tukuyu, Tanzania
Wodospad Kapologwe

Kiwira God’s Bridge

Naturalna formacja skalna, która jest w zasadzie ogromnym kamiennym łukiem rozciągającym się nad rzeką Kiwira, wygląda niemal jak most zbudowany ręką człowieka, ale powstał w sposób naturalny w wyniku erozji.

Most otoczony jest bujną zielenią, wodospadami i majestatycznymi klifami, co nadaje całemu obszarowi zapierający dech w piersiach klimat. Lokalne opowieści i legendy głoszą, że most powstał w wyniku boskiego aktu, dlatego nazywany jest „Mostem Boga”. Niektórzy wierzą nawet, że jest to miejsce święte.

Tukuyu, Tanzania
Kiwira God’s Bridge
Tukuyu, Tanzania
Kiwira God’s Bridge

Wodospad Isabula

Kolejny ładny wodospad w tym regionie, ale niełatwo znaleźć drogę w dół. Jest głęboki, a nurt silny, więc zachowaj ostrożność, jeśli chcesz popływać.

Jeziora Kraterowe

W rejonie Tukuyu znajduje się kilka pięknych jezior kraterowych, które powstały w wyniku aktywności wulkanicznej. O jeziorze Ngozi już wspominałem powyżej. Inne, mniejsze jeziora kraterowe to np. Kyungululu, Masoko, Ikapu, Kingili czy Itende. Wody w nich są zazwyczaj bardzo czyste i mają ważne lokalne znaczenie kulturowe lub duchowe.

Park Narodowy Kitulo

To obszar chroniony o powierzchni około 413 kilometrów kwadratowych. Położony jest na wysokości około 2600 metrów nad poziomem morza, pomiędzy dwoma pasmami górskimi: Kipengere i Poroto. Park słynie z bogactwa dzikich kwiatów i roślin, zwłaszcza storczyków, które eksplodują kolorami w porze deszczowej od listopada do kwietnia.

Kitulo, nazywany „Ogrodem Boga”, jest wyjątkowy, ponieważ był pierwszym parkiem narodowym w tropikalnej Afryce, utworzonym głównie w celu ochrony tamtejszej roślinności. Rośnie tam ponad 350 gatunków roślin, co przyciąga botaników, turystów pieszych i miłośników przyrody, zwłaszcza gdy łąki są w pełnym rozkwicie.

Oprócz kwiatów, w Kitulo są również lasy, takie jak Livingstone i Ndumbi. Obszary te są domem dla rzadkich zwierząt, takich jak małp kipunji, małych antylop, a nawet nietypowych ptaków, takich jak jaskółka modra i drop Denham. Duże drapieżniki są rzadkością, więc w parku chodzi bardziej chodzi tu podziwianie krajobrazów i roślinności, wędrówki i obserwację ptaków. To nie jest tradycyjne safari.

Samochód z napędem na cztery koła bywa niezbędny aby poruszać się po parku, szczególnie w miesiącach deszczowych. Turyści mogą zatrzymać się w pobliskich miejscowościach lub rozbić namiot na terenie parku. Najlepszy czas dla miłośników kwiatów to pora deszczowa, a miesiące suche są najlepsze na trekking.

Można obniżyć koszty i obejść się bez samochodu, ale wymaga to trochę planowania i więcej czasu. Z Mbeyi można dojechać lokalnym autobusem lub minibusem do Matamby, najbliższej wioski przy parku. Tam można znaleźć kierowców moto taxi (boda-boda), którzy chętnie podwiozą Cię do wejścia do parku. Pamiętaj jednak, że Kitulo to rozległy płaskowyż i bez własnego transportu zwiedzanie będzie ograniczone.

Matema

Matema to małe, ale bogate historycznie i kulturowo miasteczko położone na północnym brzegu jeziora Niasa (znanego również jako jezioro Malawi). Słynie z piaszczystych plaż i otaczających je zielonych gór, które nadają spokojny i niemal dziewiczy klimat w porównaniu z bardziej zurbanizowanymi obszarami kraju.

Przeczytaj więcej w oddzielnym poście TUTAJ.

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Wschód słońca nad jeziorem Nyasa

Matema to małe, ale bogate historycznie i kulturowo miasteczko położone na północnym brzegu jeziora Niasa (znanego również jako jezioro Malawi). Słynie z piaszczystych plaż i otaczających je zielonych gór, które nadają spokojny i niemal dziewiczy klimat w porównaniu z bardziej zurbanizowanymi obszarami kraju.

Miasto leży na terenie ojczyzny ludu Nyakyusa, grupy etnicznej posługującej się językiem bantu, silnie zakorzenionej w regionie. Matema stanowiła miejsce gdzie ich tradycyjny styl życia zetknął się z wpływami przybyszów z zewnątrz, szczególnie w okresie kolonialnym i misyjnym.

Pod koniec XIX i na początku XX wieku chrześcijańscy misjonarze, zwłaszcza z Niemiec, a później z innych części Europy, zakładali w Matemie misje. Jedną z najbardziej znaczących była Misja Morawska, która odegrała kluczową rolę w rozwoju religijnym, edukacyjnym i medycznym regionu. Misja przyczyniła się do budowy szkół i szpitala, które do dziś służą lokalnej społeczności.

Obecnie, rybołówstwo i drobne rolnictwo stanowią podstawę lokalnej gospodarki, a samo jezioro jest ważnym źródłem pożywienia. W ostatnich latach Matema zyskuje na popularności jako ośrodek turystyczny, ale wciąż króluje tu spokój.

Jezioro Nyasa

Jezioro Nyasa, znane również jako Jezioro Malawi w Malawi i Jezioro Niassa w Mozambiku, jest trzecim co do wielkości jeziorem Afryki pod względem powierzchni i drugim najgłębszym po Jeziorze Tanganika. Rozciąga się na długości ponad 560 km i osiąga głębokość ponad 700 metrów. Do Tanzanii należy północno-wschodnie wybrzeże z Matemą, które jest jednym z najspokojniejszych i najmniej uczęszczanych przez turystów punktów dostępu.

Jezioro słynie z niezwykłej różnorodności ryb, zwłaszcza pielęgnicowatych – barwnej grupy ryb niespotykanej nigdzie indziej na Ziemi. W jeziorze żyje ponad 800 gatunków, z których wiele cieszy się popularnością w akwariach na całym świecie. Jezioro jest również domem dla krokodyli, hipopotamów (choć rzadziej spotykanych w pobliżu Matemy) oraz wielu gatunków ptaków, takich jak orły afrykańskie i czaple.

Wzdłuż brzegu rozsiane są wioski rybackie, a tradycyjne łodzie (często wyrzeźbione z bali) są powszechnym widokiem. Czyste wody i piaszczyste plaże sprawiają, że jest to idealne miejsce do pływania. Między Malawi a Tanzanią istnieje długotrwały, ale stosunkowo spokojnu=y spór graniczny dotyczący dokładnej granicy na jeziorze.

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Jezioro Nyasa

Jak tam dotrzeć?

Aby dotrzeć do Matemy, najpierw musisz udać się do Mbeya, najbliższego dużego miasta.

Krok 1: Dotrzyj do Mbeya

Samolotem: Najszybszym sposobem jest lot na międzynarodowe lotnisko Songwe, oddalone o około 25 kilometrów od miasta Mbeya. Regularnie odbywają się tu loty z Dar es Salaam i innych dużych miast Tanzanii.

Drogą: Do Mbeya można również dojechać samochodem lub autobusem dalekobieżnym. Miasto jest dobrze skomunikowane, a droga z Dar es Salaam jest popularna i w niezłym stanie.

Pociągiem: Inną opcją jest skorzystanie z kolei TAZARA, która łączy Dar es Salaam z Mbeyą. Jest wolniejsza, ale może być malowniczym i ciekawym sposobem podróżowania.

Krok 2: Podróż z Mbeya do Matemy

Gdy już znajdziesz się w Mbeya, do Matemy jest koilejne 130 km.

Transport publiczny: Jeśli szukasz niedrogiej opcji, możesz wsiąść do autobusu lub minibusa. Będziesz podróżować tak, jak robią to lokalski.

Samochodem: Wynajęcie samochodu lub prywatnego kierowcy to wygodniejsza, ale droższa opcja. Podróż trwa około 2,5 – 3 godziny, a trasa wiedzie przez malownicze krajobrazy, małe miasteczka i pola uprawne.

Alternatywa promem

Prom łączy Matemę z zatoką Mbamba, ale trudno jest znaleźć informacje o rozkładzie. Spacerując po plaży, zapytałem kilka osób i każda podała mi inną godzinę wypłynięcia. Przy odpowiedniej determinacji, jestem pewien, że musi to być wspaniała przygoda, mimo że podróż może trwać około 24 godzin. Chętnie się na to zdecyduję następnym razem!

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Jezioro Nyasa
Matema, Lake Malawi, Tanzania
Wioska nad jeziorem

Najlepszy czas na wizytę

Najlepszą porą na odwiedzenie Matemy jest pora sucha, która trwa od czerwca do października. Niebo jest przeważnie bezchmurne, temperatury przyjemne, a wilgotność powietrza niska. Idealny czas na relaks nad jeziorem, wędrówki po górach lub siedzenie na plaży.

Jezioro Nyasa jest spokojne i przejrzyste, co czyni je idealnym miejscem do pływania, snorkelingu i fotografowania. Drogi są przejezdne, zwłaszcza na odcinku między Mbeya – Matema, który może być błotnisty podczas ulewnych deszczy w innych okresach.

Od listopada do maja trwa pora deszczowa. Jest wtedy bardziej zielono, ale deszcze bywają ulewne. Odwiedziłem to miejsce w drugiej połowie maja i każdego popołudnia była burza, ale zazwyczaj nie trwała długo.

Gdzie się zatrzymać?

Postanowiłem pójść do Centrum Luterańskiego i poprosić tam o pokój. Mieli jeden wolny, ale cena początkowo była dość absurdalna. Na szczęście udało mi się wynegocjować 50% zniżkę i zapłacić 40.000 TZS za pokój z wiatrakiem. Nie działał on zbyt dobrze, więc poprosiłem o inny, który został dostarczony do mojego pokoju i był znacznie mocniejszy. Śniadanie nie było wliczone w cenę, ale lokalizacja była świetna, a bungalow znajdował się praktycznie przy samej plaży.

Jeśli potrzebujesz większego komfortu, wypróbuj Palazzo Garden Resort lub Landmark Hotel Matema Beach.

Moje doświadczenie

Nie udało mi się obudzić na wschód słońca, mimo że taki był plan. Na szczęście zarezerwowałem dwie noce w Matemie, więc była jeszcze jedna szansa! Chyba hałas wentylatorów w moim pokoju był głośniejszy niż budzik 🙂

Zamiast tego poszedłem wzdłuż brzegu jeziora w kierunku miejsca oznaczonego na Mapy.com jako punkt widokowy hipopotamów. Nie widziałem żadnych dzikich zwierząt, ale w powietrzu unosił się specyficzny zapach, który czułem już wcześniej w Parku Narodowym Serengeti. Myślę, że hipopotamy nie były za daleko! Prawdopodobnie odpoczywały w górnym biegu rzeki, ale nie było tam ścieżki.

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Hippo Viewpoint

Aby łatwo dotrzeć do punktu widokowego, wystarczy podążać wzdłuż brzegu:

Potem poszedłem do wodospadu Matema i co to była za wędrówka. Pierwszy odcinek był łatwy i prowadził przez wioskę. O dziwo, nie spotkałem nikogo, kto chciałby zostać moim przewodnikiem, więc kontynuowałem solo. Wkrótce musiałem przekroczyć strumień i wspiąć się trochę po skałach. Nic trudnego, ale moje buty były zdecydowanie za śliskie. Zrób sobie przysługę i załóż buty z dobrą przyczepnością!

Dogonili mnie dwaj młodzi chłopcy, a ja poszedłem za nimi. Skakali z kamienia na kamień jak kozice, więc wkrótce zostałem w tyle. Przestałem też próbować zachować suche buty i po prostu wszedłem do wody.

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Wodospad Matema

Dotarłem do podnóża wodospadu, ale ostatni odcinek wymagał podciągnięcia się na linie. Nie było to łatwe i następnego dnia bolały mnie mięśnie! Widoki były jednak tego warte, a wodospad był naprawdę ładny, z małym basenem u podnóża. Idealny na szybką kąpiel.

Wróciłem tą samą drogą i znowu kogoś spotkałem. Tym razem był to miejscowy, który niósł jakieś rzeczy w dużej torbie i wracał do wioski. Był bardzo miły i widziałem, że od czasu do czasu się oglądał i sprawdzał, co się ze mną dzieje i czy idę dobrą drogą.

Po dotarciu do głównej drogi kontynuowałem wędrówkę w kierunku wioski Ikombe. Szlak momentami był bardzo zarośnięty i wątpiłem, czy to dobry pomysł, ale oczywiście mój upór nie pozwolił mi się poddać i parłem dalej, aż w końcu dotarłem na miejsce.

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Widoki z wędrówki do wioski Ikombe

Zaraz po tym podszedł do mnie facet i zaproponował, że zabierze mnie z powrotem do Matemy swoim czułnem. Właśnie na to liczyłem, więc po wynegocjowaniu ceny (20.000 TZS), ruszyliśmy w drogę. Niestety, wtedy zaczęło się najgorsze.

Facet zaczął nalegać, żeby pokazać mi wioskę, swój dom i całą resztę. Kiedy w końcu wskoczyliśmy do czułna, zatrzymał się przy jakiejś obskurnej jaskini, a potem chciał się zatrzymać ponownie przy jakichś wodospadach, ale stanowczo odmówiłem. Cały czas coś mówił do mnie w swahili, czasami pokazując gest, który, jak sądziłem, miał oznaczać, że chce więcej pieniędzy. Nie podobało mi się jego agresywne zachowanie i postanowiłem, że nie dostanie ani szylinga więcej niż się umówiliśmy.

Potem kilka razy podał mi wiosło, mówiąc, żebym spróbował wiosłować sam, ale po jednej próbie nie miałem ochoty kontynuować. Po prostu nie rozumiał, co znaczy „nie”. Kajak wydawał się bardzo niestabilny, a ja chciałem po prostu wrócić do Matemy bez żadnych zbędnych przygód po drodze. Kiedy zbliżaliśmy się do „portu”, poprosiłem go, żeby mnie tam wysadził. Kiedy dałem mu pieniądze, zaczął krzyczeć i chyba przeklinać. Po prostu oddaliłem się, całkowicie go ignorując!

Matema, Lake Malawi, Tanzania
Plaża w pobliżu portu Matema

Szedłem plażą z powrotem do hotelu, ale na niebie zbierały się bardzo ciemne chmury, a wiatr się wzmagał. Za kilka minut miał zacząć się ulewny deszcz. Nie widziałem żadnego miejsca, gdzie mógłbym się schować, poza pobliskim domem. Poszedłem tam i spotkałem dwie osoby siedzące na werandzie, więc zapytałem, czy mogę poczekać chwilę pod dachem, aż burza się skończy. Odpowiedziały mi uśmiechy i potwierdzenie, że jestem mile widziany.

Po kilku minutach zaprosili mnie na posiłek. W środku domu była kobieta, prawdopodobnie młoda żona właściciela lub jego córka. Przyniosła wiadro wody i polała nam nią ręce, a wkrótce podała ugali z rybą i fasolą. Jedzenie było naprawdę smaczne! Nieczęsto w Tanzanii można doświadczyć prawdziwej gościnności bez proszenia o coś w zamian. Mężczyzna mówił dość dobrze po angielsku, choć nie był zbyt rozmowny.

Kiedy deszcz ustał, pożegnałem się i wróciłem do swojego pokoju, zatrzymując się po drodze, żeby kupić chipsi mayai na kolację. Myślałem o tym, jak szybko sytuacja może się zmienić. Od niemiłego doświadczenia w czułnie, po bardzo serdeczny posiłek z nieznajomymi. To właśnie dlatego uwielbiam być w drodze!

W nocy wyszedłem zobaczyć nocne niebo pełne gwiazd i wow, to było niesamowite! Ustawiłem też mnóstwo budzików, żeby tym razem nie przegapić wschodu słońca. To był kolejny wspaniały spektakl natury!