Erg Chigaga to jedne z największych i najbardziej imponujących wydm na Saharze, położone w południowo-wschodniej części Maroka, w pobliżu granicy z Algierią. Ich wysokość sięga nawet 300 metrów a rozciągają się na ponad 40 kilometrów, tworząc zapierający dech w piersiach krajobraz.
W przeciwieństwie do bardziej popularnych wydm Erg Chebbi w pobliżu Merzougi, są miejscem bardziej dzikim i mniej rozwiniętym pod kątem turystyki. Dzięki temu, doświadczyć tu można bardziej autentycznych wrażeń z podróży po pustyni. Turyści mogą poznać tradycyjną kulturę Berberów, przenocować w obozowiskach i skorzystać z takich atrakcji jak sandboarding, jazda na wielbłądach i obserwacja gwiazd.
Jak tam dotrzeć?
Aby dotrzeć do Erg Chigaga, trzeba przejechać blisko dwie godziny przez pustynię pojazdem z napędem na cztery koła lub wybrać się na kilkudniowy trekking na wielbłądach, rozpoczynając w miastach takich jak M’Hamid lub Zagora.
Z Marrakeszu
Regularne autobusy firm CTM lub Supratours kursują do Zagory. Podróż zajmuje około 7–9 godzin, przejeżdżając przez malownicze góry Atlasu Wysokiego oraz dolinę Draa.
Z Ouarzazate
Około 4–5 godzin jazdy do Zagory.
Kontynuuj do M’Hamid
M’Hamid, mała pustynna miejscowość, znajduje się około 1,5 godziny na południe od Zagory. Dostępne są regularne autobusy i współdzielone taksówki (grand taxi). Wiele zorganizowanych wycieczek wyrusza z Ouarzazate lub Marrakeszu i obejmuje transport do M’Hamid.
Off-Road do Erg Chigaga
Z M’Hamid podróż do Erg Chigaga wymaga przebycia 60 kilometrów pustynnego terenu pojazdem 4×4 lub na wielbłądach. Podróż jeepem trwa około 1,5 – 2 godziny.
Trekking na wielbłądach
Wolniejszą, ale bardziej tradycyjną opcją jest podróż na wielbłądzie, która może zająć 2–3 dni, w zależności od punktu początkowego.
Gdzie się zatrzymać?
Zakwaterowanie zazwyczaj idzie w pakiecie z transportem 4X4 i jedzeniem. Jakość obozu może być różna, od tradycyjnych namiotów berberyjskie po te bardziej luksusowe. W M’Hamid i najbliższej okolicy jest też wiele hoteli i obozów na pustyni, jeśli musisz spędzić tu noc przed wyruszeniem na wydmy Erg Chigaga.
Podróżujący prywatnymi pojazdami nie będą mieli żadnych problemów z samodzielnym kempingiem lub przenocowaniem w wybranym obozie.

Najlepszy czas na wizytę
Wiosna (od marca do maja): temperatury są komfortowe i zazwyczaj wahają się od 20°C do 30°C w ciągu dnia. Wieczorami jest znacznie chłodniej. To piękny czas do podziwiania pustynnych krajobrazów, ponieważ piasek i niebo wyraziście ze sobą kontrastują, a sporadyczne deszcze sprzyjają pojawianiu się roślinności. Jest to okres popularny wśród turystów, szczególnie kwiecień, dlatego zaleca się wcześniejszą rezerwację zakwaterowania oraz wycieczek po pustyni.
Jesień (od września do listopada): podobnie jak wiosną, temperatury są łagodne, z dziennymi wahaniami od około 25°C do 30°C i chłodniejszymi wieczorami. Październik jest szczególnie przyjemny. Bezchmurne niebo i piękne zachody słońca sprawiają, że jest dobra pora dla fotografów i tych. Turystów jest sporo, ale mniej niż wiosną. Nadal warto robić rezerwacje z wyprzedzeniem, szczególnie w październiku.
Zima (od grudnia do lutego): dni są chłodniejsze, z temperaturami od 15°C do 20°C, a noce mogą być bardzo zimne, z temperaturą spadającą blisko 0°C. Niebo często jest bezchmurne, idealne do nocnej obserwacji gwiazd. Jeśli nie przeszkadzają Ci niskie temperatury nocą, zima może być magicznym czasem na doświadczenie pustyni w spokojniejszym wydaniu. Turystów jest mniej, chociaż w okresie świątecznym pod koniec grudnia może być tłoczno.
Lato (czerwiec-sierpień): dzienne temperatury gwałtownie rosną, często osiągając 40°C-50°C, co utrudnia aktywności na świeżym powietrzu. Większość wycieczek odbywa się wcześnie rano lub późnym popołudniem, aby uniknąć upału, a wiele obozowisk na pustyni jest zamykanych lub działa z ograniczonymi usługami. Turystów jest mniej.

Wycieczka z noclegiem
Zorganizowałem moją wycieczkę do Erg Chigaga spontanicznie, jeden dzień przed przyjazdem do M’Hamid. Po skontaktowaniu się z kilkoma obozami, najlepszą ofertę przedstawił Hamza Laghfiri. Ceny nie są zbyt zachęcające dla podróżujących solo, więc zawsze lepiej dołączyć do grupy i podzielić się kosztami transportu jeepem. Wydmy położone są całkiem daleko od M’Hamid, więc kierowca również będzie nocował w oboziwe. Biorąc pod uwagę, że wyżywienie i zakwaterowanie są wliczone w cenę, cena wydaje się uzasadniona.
Po negocjacjach zgodziłem się zapłacić 120 EUR za wycieczkę z jednym noclegiem w obozie. Była to najlepsza cena, jaką mogłem uzyskać, ponieważ inni operatorzy chcieli od 150 EUR do nawet 220 EUR.
Oto dane kontaktowe Hamzy:
hamza.laghfiri@gmail.com
+00 212 (0) 676 380 671 / + 00 212 (0) 656 950 249
Wyjazd zaplanowany był na 14:00, więc rano miałem jeszcze sporo czasu. Po wymeldowaniu się z mojego zakwaterowania w M’Hamid, odbyłem krótki spacer po mieście i kupiłem chustę na głowę w stylu berberyjskim. Nie okazała się ona jednak zbyt praktyczna podczas chodzenia po wydmach, ponieważ pociłem się jak świnia z powodu syntetycznego materiału, z którego była zrobiona.
Gdy tylko wysłałem wiadomość do Hamzy, że jestem gotowy, pojawił się przed miejscem spotkania dosłownie w ciągu 30 sekund. Chyba naprawdę nie chciał, abym miał kontakt z innymi kierowcami kręcącymi się po ulicach, ponieważ potencjalnie mógłby stracić klienta. Przedstawił mnie kierowcy, który nie mówił zbyt dobrze po angielsku, ale wydawał się być miłym facetem. Jego styl jazdy był bardzo ostrożny, co bardzo doceniłem, zwłaszcza po moich poprzednich doświadczeniach z taksówkarzami w Maroku. Mogliśmy zatrzymać się na zdjęcia, kiedy tylko chciałem, a dodatkowo pokazał mi również studnię zbudowaną obok obozu nomadów. Podróżowaliśmy Toyotą Land Cruiser, a jedynym minusem było to, że po stronie pasażera nie dało się otworzyć okna.




Widoki i rodzaje pustyni zmieniały się zaskakująco szybko. Najpierw krajobraz był piaszczysty z okazjonalną roślinnością, potem zastąpiły go kamieniste i duże otwarte przestrzenie, a na końcu zobaczyliśmy ogromne wydmy. Minęliśmy podróżników w dość starych samochodach, pokonujących trasę przez Mauretanię do Senegalu, czyli zgodnie z klasycznym rajdem Dakar. Marzenie!
Gdy dotarliśmy do obozu, przywitano mnie herbatą i przekąskami. O tej porze dnia byłem tam jedynym gościem, ale powiedzieli, że spodziewają się kolejnych 9-10 osób. Obóz był znacznie większy niż ten, w którym nocowałem w pobliżu miejscowości Merzouga i były tam nawet łazienki z prysznicami. Bardzo mnie zaskoczyło, że transportowano autami wodę w ogromnych pojemnikach na tak dużą odległość.
Dostałem prywatny pokój z dwoma pojedynczymi łóżkami i dywanami na podłodze. Bardzo przytulny i klimatyczny! Właściwie to nie był namiot, tylko jakaś inna lekka konstrukcja.
Po herbacie wyruszyłem na coś, co miało być krótkim spacerem na wydmy, a okazało się trekkingiem aż do zachodu słońca. Wspiąłem się na najwyższą wydmę, skąd widoki były po prostu niesamowite. Czułem, że pustynia należy do mnie. Absolutnie żadnych innych ludzi w pobliżu. Było gorąco i cicho, a spokój zakłócały tylko muchy. Dostrzegłem mały obóz u podnóża wydmy, który wyglądał raczej jak te dla nomadów, a nie turystów. Niesamowite, że ludzie tak żyją. Zawsze jestem pod wrażeniem tego, jak różne mogą być ludzkie życia i historie, w zależności od miejsca urodzenia i kultury tam panującej. Nie są one trochę, lecz diametralnie inne.





Potem podjąłem głupią decyzję, żeby zejść i wrócić do obozu. Kiedy byłem w drodze, zauważyłem mnóstwo innych turystów, którzy prawdopodobnie dopiero co przybyli i zmierzali w to samo miejsce, w którym byłem kilka minut temu. To było całkiem logiczne, ponieważ zbliżał się zachód słońca, a szczyt najwyższej wydmy brzmi jak dobre miejsce na jego obserwację, prawda? Zamiast iść dalej do obozu, zawróciłem i wspiąłem się na tę cholerną wydmę ponownie! Zachód słońca był rzeczywiście tego warty!
Szybko robiło się ciemno, więc spieszyłem się, żeby przynajmniej zobaczyć mój obóz w oddali i upewnić się, że wracam we właściwym kierunku. Kiedy wszedłem do pokoju, od razu wypiłem litr wody, bo nie miałem ze sobą ani kropli przez ostatnie kilka godzin (miał to być szybki spacer na wydmy)! Nigdy nie lekceważ pustyni!


Tuż przed kolacją personel pracujący w obozie zapalił mnóstwo świec, więc atmosfera była wyjątkowa. Jedzenie było dość standardowe dla Maroka – zupa z soczewicy i tajine z kurczaka. Po kolacji razem z innymi goścmi usiedliśmy przy ognisku i nadszedł czas na śpiewanie i grę na tradycyjnych instrumentach.
Spałem doskonale i zacząłem dzień od wschodu słońca na wydmie. Ku mojemu zaskoczeniu inni goście słodko spali i byłem tam zupełnie sam. Widoki było niezłe, ale nie tak imponujące jak przy zachodzie słońca poprzedniego dnia. Następnie, zjadłem śniadanie i nadszedł czas, aby wrócić do M’Hamid!
Pojechaliśmy tą samą drogą i kiedy dotarliśmy do miasta, Hamza już na nas czekał. Uścisnęliśmy sobie dłonie i pożegnaliśmy się. Bardzo miły facet, a podróż była zorganizowana dokładnie tak, jak ustaliliśmy, dlatego gorąco polecam jego usługi!