Tag

featured

Browsing

Dzięki wysokim klifom i typowym fajãs sięgającym oceanu krajobraz São Jorge jest naprawdę wyjątkowy. Wyspa ma 54 km długości i 6,9 km w najszerszym miejscu. Należy do Grupy Centralnej i wraz z wyspami Faial i Pico tworzy tzw. „trójkąt”.

Czym są fajãs i dlaczego są tak wyjątkowe? Już odpowiadam! To niewielkie płaskie obszary utworzone przez lawę lub osuwiska. Na São Jorge jest ich ponad 40, a niektóre z nich są dostępne tylko pieszo po ciężkiej wędrówce. Zdecydowanie warto podjąć wyzwanie i odwiedzić przynajmniej kilka z nich!

Wyspę São Jorge odwiedziłem podczas mojej 4-miesięcznej podróży w czasach pandemii, kiedy korzystając z uroków pracy zdalnej, spędziłej najpierw 2 miesiące na Maderze, a później kolejne 2 miesiące właśnie na Azorach. Graciosa to jedyna wyspa, której nie udało mi się zobaczyć, ale czy nie jest to dobry powód, aby pewnego dnia tam wrócić? Bez wątpienia!

Na jak długo zatrzymać się na wyspie?

Powiedziałbym, że 3 -4 dni powinny wystarczyć na zwiedzenie wszystkich ciekawych miejsc i przejście kilku szlaków. Pamiętaj, że pogoda na Azorach jest nieprzewidywalna, a jeśli masz pecha to centralna część wyspy może być spowita gęstą mgłą przez cały okres pobytu. Sprawdzaj prognozy na bieżący i zawsze miej przygotowany plan B.

Aplikacja mobilna SpotAzores to świetne narzędzie do podglądu na żywo obrazu z kamerek i monitorowania sytuacji pogodowej na Azorach. To dzięki niej udawało mi się wybierać kolejny cel wycieczki tak by nie być zawiedzionym po dotarciu na miejsce. W przypadku słabej widoczności w centralnej części wyspy, staraj się trzymać bliżej wybrzeża, gdzie zazwyczaj jest mniej pochmurno.

Gdzie przenocować?

Ze względu na pracę zdalną zawsze szukam prywatnego pokoju z szybkim łączem internetowym. Najlepszy stosunek jakości do ceny oferował Azores Dream, który znajduje się w centrum Velas. To duży dom z ogromnym salonem, dobrze wyposażoną kuchnią i tarasem na dachu ze wspaniałym widokiem na Pico. Pokój był prosty, ale przytulny, z dwiema wspólnymi łazienkami na końcu korytarza. Bezpłatny parking jest możliwy w pobliskich uliczkach. W pełni polecam!

Poruszanie się po wyspie

Podobnie jak na wszystkich innych wyspach archipelagu Azorów, wypożyczenie samochodu wydaje się niezbędne, aby dotrzeć do wszystkich ciekawych miejsc. Kilka razy korzystałem z usług firmy Autatlantis i mogę ją w pełni polecić. Cena zawsze wynosiła około 16-20 EUR za dzień (bez dodatkowego ubezpieczenia), a samochody, które miałem to Toyota Yaris, Citroen C1 lub Smart. Dostępne są też większe, oczywiście za odpowiednio wyższą cenę. Odbiór i zwrot były sprawne i szybkie.

Inną popularną wypożyczalnią jest Ilha Verde, jednak opinie klientów są mieszane i nigdy nie zdecydowałem się skorzystać z ich oferty.

Jeśli nie masz prawa jazdy, możesz spróbować autostopu, ale musisz uzbroić się w cierpliwość i liczyć na trochę szczęścia. Alternatywą są autobusy publiczne, ale jeżdzą one rzadko.

Na co warto zwrócić uwagę?

  • Pogoda jest nieprzewidywalna i trzeba być przygotowanym na wszystko. Zawsze miej przy sobie przeciwdeszczową kurtkę lub parasol. Zainstaluj aplikację mobilną SpotAzores i miejsca, w których widoczność jest słaba, odłóż na później. W przeciwnym razie stracisz czas, a i tak nic nie zobaczysz.
  • W sezonie, rezerwuj samochód z wyprzedzeniem. Moja podróż przypadła w okresie od kwietnia do maja, więc nie było problemu z rezerwacją z dnia na dzień, jednak wyobrażam sobie, że w sezonie może to być problem, zwłaszcza na mniejszych wyspach.
  • Jedź ostrożnie, zwłaszcza we mgle. To całkiem normalne, że krowy, owce czy kozy stoją bardzo blisko drogi lub po prostu po niej chodzą.
  • Jeśli wybierasz się na wędrówkę, pobierz pliki GPS i mapy z oficjalnej strony Visit Azores i na wszelki wypadek miej je w telefonie. Generalnie szlaki są dobrze oznakowane, ale w gęstej mgle nietrudno się zgubić.
  • Nie bój się autostopu. Wiele szlaków ma charakter jednokierunkowy, co oznacza, że ​​musisz wrócić do punktu wyjścia tą samą drogą. Spróbuj oszczędzić nogi. Na niektórych wyspach ruch jest minimalny, ale gdy samochód nadjedzie, jest prawie pewne, że kierowca się zatrzyma i podrzuci gdzie trzeba.

Velas

Główne miasto wyspy znajduje się na południowym wybrzeżu i to tutaj przypływają promy z pobliskich wysp. Jest kilka zakątków, które warto zobaczyć, wszystkie w zasięgu dłuższego spaceru. Zaplanuj około 4-6 godzin, aby odkryć okolicę.

Zacznij od Jardim da República, który jest uroczym malutkim parkiem. Nie zapomnij rzucić okiem na XVIII-wieczny barokowy budynek ratusza tuż obok. Następnie kontynuuj spacer w kierunku portu, mijając kościół Igreja Matriz de Velas i Portão do Mar, czyli bramę, która jest jednym z nielicznych śladów dawnej fortecy, zbudowanej w celu obrony wioski przed piratami.

Casa Museu Cunha da Silveira jest muzeum przedstawiającym historię regionu w formie sal tematycznych: rolnictwo, rybołóstwo, stolarstwo, tkactwo i wiele innych, a także ciekawa historia rodziny Cunha da Silveira, która odegrała ważną rolę w życiu politycznym i społecznym wyspy São Jorge.

Velas, Sao Jorge, Azores
Velas

Idź wzdłuż wybrzeża, aż dotrzesz do Arco Natural de Velas. Oprócz cudownej naturalnej struktury wulkanicznej wzrok z pewnością przyciągnie panorama Pico.

Na koniec przejdź za kaplicę Senhora Do Livramento, a następnie kontynuuj pod górę do kaldery Morro Grande. Piękna panorama Velas z Oceanem Atlantyckim w tle jest tutaj gwarantowana! Zamiast wracać tą samą drogą, polecam zejście do wnętrza kaldery i przejście przez nią na drugą stronę w kierunku pionowo opadającego klifu. Zapierające dech w piersiach widoki na zatokę Entre Morros!

Velas, Sao Jorge, Azores
Widok na wyspę Pico z okolicy Arco Natural de Velas

Inne ciekawe miejsca

Fajã dos Cubres i Fajã da Caldeira Santo Cristo – oba miejsca z charakterystycznymi przybrzeżnymi lagunami to zdecydowanie wizytówki São Jorge. Fajã da Caldeira Santo Cristo słynie z uprawy małży oraz dobrych warunków do surfowania. Najszybciej można tam dotrzeć pieszo z Fajã dos Cubres, gdzie znajduje się parking. Do obu miejsc można również wybrać się od drugiej strony, bardziej wymagającym szlakiem PR01 SJO rozpoczynającym się w Serra do Topo.

Sao Jorge Island in the Azores
Fajã da Caldeira Santo Cristo

Fajã de São João – mała, ale bardzo malownicza fajã z typowymi domami zbudowanymi z czarnego kamienia. Swój początek ma tutaj szlak PR03, ale w momencie pisania tego artykułu był on zamknięty.

Topo – co ciekawe, była to prawdopodobnie pierwsza osada na wyspie, założona w 1480 roku przez Willema Van der Haegena. Wysepka Topo, która jest miejscem lęgowym wielu gatunków ptaków, oraz latarnia morska, która zapewnia przyzwoite widoki na ten teren to główne atrakcje turystyczne.

Sao Jorge Island in the Azores
Wysepka Topo
Sao Jorge Island in the Azores
Latarnia morska Topo

Fajã da Ribeira da Areia – słynie z pięknego łuku skalnego Arco da Fajã da Ribeira d’Areia.

Fajã das Pontas – Małe miejsce z pięknymi tradycyjnymi zabudowaniami, do którego można dotrzeć pieszo szlakiem PRC06 SJO. Obszar ten jest wykorzystywany przede wszystkim pod uprawę winnic, kukurydzy i innych warzyw.

Fajã da Penedia – Tuż obok Fajã das Pontas. Warto zajrzeć do kaplicy św. Filomeny.

Fajã do Ouvidor – Uważa się, że miejsce to zostało uformowane przez lawę z oddalonego o około 3 km Pico Areeiro. To, co przyciąga turystów, oprócz wspaniałych widoków, to wiele naturalnych basenów, z których największym i najpopularniejszym jest Poça de Simão Dias.

Sao Jorge, the Azores
Poça de Simão Dias
Sao Jorge, the Azores
Fajã do Ouvidor

Latarnia Farol dos Rosais – Oddana do użytku 1 maja 1958 r., ale opuszczona wkrótce potem (w 1964 r.) z powodu kryzysu sejsmicznego w Rosais i podwodnej erupcji. Osuwiska klifów, które nastąpiły po trzęsieniu ziemi w 1980 roku, uniemożliwiły wznowienie funkcjonowania.

Latarnia Farol dos Rosais

Parque Florestal das Sete Fontes – Piękny teren, pełny najróżniejszej roślinności. Do tego w pobliżu znajdują się szlaki piesze jak i miejsca na piknik. Gorąco polecam przejażdżkę szutrową drogą prowadzącą na Pico da Velha, wzgórze o wysokości 493 metrów nad poziomem morza z bajecznymi widokami na Pico, szczególnie o zachodzie słońca.

Sao Jorge Island in the Azores
Sunset at Pico da Velha

Moinho da Urzelina – Jeden z dwóch typowych, kolorowych wiatraków, pozostałych w okolicy Urzelina, na południowym wybrzeżu wyspy São Jorge.

Sao Jorge Island in the Azores
Wiatrak Urzelina

Pocas de Vicente Dias – Kolejne naturalne baseny utworzone przez strumienie lawy, położone około 2 kilometry od Calhety. Szczególnie atrakcyjne ze względu na tło, które tworzą wyspy Pico i Faial.

Punkty widokowe (Miradouro)

Jak na każdej wyspie w archipelagu Azorów, także na Sao Jorge jest mnóstwo punktów widokowych i zazwyczaj są one łatwo dostępne samochodem. Wystarczy rozglądać się za znakami z napisem „Miradouro”, który w języku portugalskim oznacza punkt widokowy. Oto lista tych najpopularniejszych, ale oczywiście ładne widoki są prawie wszędzie i łatwo jest znaleźć zapierające dech w piersiach miejsce pozbawione oficjalnej nazwy.

  • Miradouro da Faja Das Almas
  • Miradouro da Fajã dos Cubres
  • Miradouro da Fajã do Ouvidor
  • Miradouro do Pico da Velha
  • Miradouro Ferra Afonso
  • Vigia da Baleia
  • Miradouro do Canavial
  • Miradouro do Terreiro da Macela
  • Miradouro da Transversal

Szlaki piesze

PR01 SJO – Serra do Topo – Caldeira do Santo Cristo – Fajã dos Cubres

Początek szlaku w Serra do Topo jest często zamglony, ale nie zniechęcaj się. Po początkowych kilkuset metrach zaczyna się zejśćie aż do poziomu morza i im dalej, tym lepsze powinny być widoki. Bądź ostrożny, ponieważ po deszczu, może być bardzo ślisko. W pewnym momencie znajduje się pierwszy punkt widokowy na Caldeira de Santo Cristo. Kontynuuj zejście w kierunku fajã z laguną, w słynie z hodowli małży oraz obecności różnych gatunków ptaków. Pozostały dystans do Fajã dos Cubres jest w większośc płaski i mało wymagający, a dotarcie do kościoła Nossa Senhora de Lourdes na końcu szlaku zajmuje około 30-40 minut.

Problemem jest logistyka. Możesz zamówić taksówkę, która zabierze Cię z powrotem do samochodu w Serra do Topo, lub po prostu wrócić tą samą drogą. Pierwsza opcja jest droga, a druga wymagająca fizycznie ze względu na strome podejście. Ewentualnie zostaw samochód na parkingu w Fajã dos Cubres, stamtąd przejdź do Caldeira de Santo Cristo, a następnie kontynuuj szlak w górę tak daleko, jak chcesz i jesteś w stanie, zanim zawrócisz. W ten sposób zobaczysz wszystkie ciekawe punkty, mając większą kontrolę nad całkowitym dystansem, którą chcesz pokonać.

Sao Jorge Island in the Azores
Caldeira do Santo Cristo
Sao Jorge Island in the Azores
Fajã dos Cubres
Sao Jorge Island in the Azores
Fajã dos Cubres

PR02 SJO – Serra do Topo – Fajã dos Vimes

Ta trasa to nic innego jak konkretne zejście, więc przygotuj kolana na solidny wycisk. Jeśli zostawisz samochód w Serra do Topo, pamiętaj, że droga powrotna nie będzie łatwa. Alternatywnie możesz popytać i zorganizować taksówkę lub spróbować złapać stopa.

Po wstępnym zejściu szlak przecina asfaltową drogę i kieruje się w stronę źródła Fonte de Agua Azeda. W Fajã dos Vimes znajduje się mała kawiarnia, w której można się napić czegoś chłodnego i odpocząć 🙂

PR03 SJO – Fajã de São João – Lourais – Fajã dos Vimes

Ten szlak łączy Fajã de São João z Fajã dos Vimes na południowym wybrzeżu wyspy. Dość długie i wymagające podejśćie a następnie zejście, z Lourais będącym najwyższym punktem. Ruszyłem z Fajã dos Vimes, gdzie zobaczyłem ogłoszenie, że szlak jest czasowo zamknięty. Postanowiłem kontynuować mimo to i zawrócić na wypadek jakichkolwiek oznak niebezpieczeństwa.

Najpierw był dość długi odcinek wędrówki polną drogą wśród okolicznych domów, ale w końcu dotarłem do lasu. Tu w niektórych miejscach szlak zaczął być zarośnięty a gałęzie blokowały nieco przejście. Prawdopodobnie skutek burzy. Po około 4 kilometrach postanowiłem zawrócić. Z technicznego punktu widzenia nie było tam nic niebezpiecznego, jednak moje tempo było dość powolne i robiło się późno. Ogólnie na wyspie są inne, znacznie lepsze szlaki, więc z tym polecam się wstrzymać do oficjalnego otwarcia.

PR04 SJO – Pico do Pedro – Pico da Esperança – Fajã do Ouvidor

Mimo że jest to szlak pieszy, szeroka żwirowa droga powoduje, że większość turystów pokonuje go samochodem. Ponieważ biegnie wzdłuż centralnego i najwyższego terenu na wyspie, dobra pogoda i widoczność są niezbędne, aby w pełni się nim cieszyć.

Rozpocznij swoją przygodę w pobliżu Pico do Pedro i podążaj drogą aż do Pico de Esperança (1053m). Wejście na najwyższy punkt Sao Jorge jest kuszące, a w pogodny dzień widoki zapierają dech w piersiach. Pobliskie jeziora i panorama całej wyspy oraz sąsiednie Pico.

Zejdź do głównej drogi i miń Pico do Areiro i Pico Pinheiro oraz nieco dalej Espigao. Wkrótce szlak skręca w prawo i prowadzi w dół w kierunku Fajã do Ouvidor. Tutaj jakość drogi pogarsza się i niektóre jej fragmenty były niezwykle trudne do pokonania tak małym autem jak Smart. Zawieszenie było zdecydowanie za niskie! Jedź bardzo powoli lub zamiast skręcać w prawo, jedź dalej prosto w kierunku drogi EN3 i stamtąd kieruj się do Fajã do Ouvidor, omijąc trudny fragment szlaku.

Jeśli zdecydujesz się kontynuować pierwotny szlak, wjedziesz do wioski Norte Grande tuż obok kościoła. Stamtąd, końcowy etap wiedzie wygodną droga asfaltową.

Czy szlak lepiej pokonać pieszo czy samochodem?

Przejazd jest dobrym wyborem, chyba że naprawdę jesteś wielkim entuzjastą pieszych wędrówek. Ponad 15 km po szutrowej drodze może być męczące i nieco nudne. Droga schodząca do Norte Grande jest wyboista, ale przejezdna, a jeśli się nią zdecydujesz, to samochodowa wersja szlaku jak i ta piesza będą w 100% takie same. Z drugiej strony, nawet jeśli ją ominiesz, nie stracisz wiele. Jakkolwiek ten szlak pokonasz, będzie to z pewnością wspaniały czas na łonie natury.

Sao Jorge, the Azores
Jeziora oraz Pico widziane z Pico de Esperança
Sao Jorge, the Azores
Szlak wiodący przez centralną część wyspy
Sao Jorge, the Azores
Panorama z Pico de Esperança

PRC05 SJO – Fajã de Além

To pętla o długości niespełna 5 km, ale lepiej jej nie lekceważyć! Podobnie jak w przypadku innych wędrówek do fajãs, tutaj również jest strome zejście (różnica wzniesień 500 metrów), a następnie równie strome podejście z powrotem do głównej drogi. W samej fajã nie ma zbyt wiele do zobaczenia, kilka wiejskich domów z tradycyjnymi uprawami wokół. Chodzi tutaj przede wszystkim o widoki po drodze, a nie ostateczny cel. Męcząca rozrywka, ale warto!

PRC06 SJO – Norte Pequeno

Trasa zaczyna się w Norte Pequeno, gdzie najlepiej zostawić samochód przy kościele. Stamtąd najpierw podążaj asfaltową drogą, by po kilkuset metrach odbić na polną. Wkrótce zaczyna się zejście z z prawie 500 metrową różnicą wzniesień. Trasę pokonywałem przy złej pogodzie, z intensywnymi przelotnymi opadami i mokrym podłożem. To nie był najlepszy pomysł, bo schodząc w dół było naprawdę ślisko, a moje buty kompletnie przemokły od mokrej trawy. Ale nisko wiszące chmury nadają temu miejscu wyjątkowy charakter. Po zejściu pierwsze budynki, które zobaczysz to Fajã do Mero. Szeroka szutrowa droga prowadzi dalej do Fajã da Penedia, gdzie warto zrobić sobie krótką przerwę, aby odwiedzić kaplicę św. Filomeny (Santa Filomena). Kontynuuj dalej główną drogą, aż do rozwidlenia. Tutaj należy kierować się prosto do Fajã das Pontas. To mała wioska rybacka, która podobnie jak wszystkie fajãs odwiedzone tego dnia, była całkowicie opuszczona. Ale kto chciałby spacerować po okolicy w tak deszczowy dzień? No tak… ja 🙂 Warto przejść na sam koniec zabudowań, skąd widoki na pobliskie klify są naprawdę wspaniałe. Na koniec, zawróć aż do wspomnianego wcześniej rozwidlenia szlaków, skręć w lewo i podążaj wijącą się do góry drogą do końca szlaku.

Kaplica św. Filomeny w Fajã da Penedia
Fajã das Pontas

PR09 SJO – Fajã dos Vimes – Fragueira – Portal

Wędrówkę można rozpocząć w Fajã dos Vimes lub w Portal. Wybrałem tę drugą opcję i po początkowym płaskim odcinku szlak zaczął schodzić w dół przez las, sporadycznie z widokiem na ocean. W Fajã da Fragueira widoki były już znacznie piękniejsze – surowy krajobraz oraz winnice. Stąd szlak idzie dalej do Fajã dos Vimes, gdzie można odpocząć przed męczącym powrotem pod górę tą samą drogą.

GR01 SJO – Great Route of São Jorge 01 

Pierwsza część szlaku przecinającego całą wyspę. Zaczyna się w pobliżu latarni morskiej Ponta do Topo i przechodzi przez kilka ciekawych miejsc, takich jak Fajã z São João, Fajã dos Vimes, Lagoa da Caldeira do Santo Cristo i Fajã dos Cubres. Jeśli nie jesteś maniakiem chodzenia, dystans 40 km należy rozłożyć na 2 dni. Świetna opcja dla miłośników pieszych wędrówek!

GR01 SJO – Great Route of São Jorge 02 

Druga część długodystansowego szlaku przez São Jorge, od Fajã dos Cubes do Ponta dos Rosais. Najciekawsze punkty po drodze to Pico da Esperança i Płaskowyż Centralny.

Wyspa Faial ma 21 km długości i 14 km szerokości, a także jest trzecią najbardziej zaludnioną wyspą Archipelagu Azorów, liczącą około 15 000 mieszkańców. Jest częścią Grupy Centralnej, oraz tak zwanego „Trójkąta”, w skład którego wchodzą dwie inne wyspy: São Jorge i Pico. Siła natury przypomniała o sobie 27 września 1957 roku, kiedy to doszło do erupcji wulkanu Capelinhos, która trwała aż 13 miesięcy. Póki co, jest to ostatnia tak spektakularna aktywność wulkaniczna na Azorach.

Wyspę Faial odwiedziłem podczas mojej 4-miesięcznej podróży w czasach pandemii, kiedy korzystając z pracy zdalnej, spędziłej najpierw 2 miesiące na Maderze, a później kolejne 2 miesiące właśnie na Azorach. Graciosa to jedyna wyspa, której nie udało mi się zobaczyć, ale czy nie jest to dobry powód, aby pewnego dnia tam wrócić? Bez wątpienia!

Na jak długo zatrzymać się na wyspie?

Powiedziałbym, że 3 pełne dni powinny wystarczyć na zwiedzenie wszystkich ciekawych miejsc i przejście kilku szlaków. Pamiętaj, że pogoda na Azorach jest nieprzewidywalna, a jeśli masz pecha to kaldera, czyli jedna z głównym atrakcji wyspy, może być spowita gęstą mgłą przez cały okres pobytu.

Aplikacja mobilna SpotAzores to świetne narzędzie do podglądu na żywo obrazu z kamerek i monitorowania sytuacji pogodowej na Azorach. To dzięki niej udawało mi się wybierać kolejny cel wycieczki tak by nie być zawiedzionym po dotarciu na miejsce. W przypadku słabej widoczności w centralnej części wyspy, staraj się trzymać bliżej wybrzeża, gdzie zazwyczaj jest mniej pochmurno.

Gdzie przenocować?

Ze względu na pracę zdalną zawsze szukam prywatnego pokoju z szybkim internetem. Najlepszy stosunek jakości do ceny oferowało miejsce o nazwie Banana Manor, położone w centrum Horty. To naprawdę duży dom z ogromnym salonem i kuchnią dostępną dla wszystkich gości. Ogród, ze swobodnie przechadzającymi się kurami, jest doskonałym miejscem na śniadanie lub wieczorny relaks. Pokój był ładny i przestronny z dwiema wspólnymi łazienkami na końcu korytarza. Darmowy parking jest dostępny w pobliskich uliczkach. W pełni polecam!

Poruszanie się po wyspie

Podobnie jak na wszystkich innych wyspach archipelagu Azorów, wypożyczenie samochodu wydaje się niezbędne, aby dotrzeć do wszystkich ciekawych miejsc. Kilka razy korzystałem z usług firmy Autatlantis i mogę ją w pełni polecić. Cena zawsze wynosiła około 16-20 EUR za dzień (bez dodatkowego ubezpieczenia), a samochody, które miałem to Toyota Yaris, Citroen C1 lub Smart. Dostępne są też większe, oczywiście za odpowiednio wyższą cenę. Odbiór i zwrot były sprawne i szybkie.

Inną popularną wypożyczalnią jest Ilha Verde, jednak opinie klientów są mieszane i nigdy nie zdecydowałem się skorzystać z ich oferty.

Jeśli nie masz prawa jazdy, możesz spróbować autostopu, ale musisz uzbroić się w cierpliwość i liczyć na trochę szczęścia. Alternatywą są autobusy publiczne, ale jeżdzą one rzadko.

Na co warto zwrócić uwagę?

  • Pogoda jest nieprzewidywalna i trzeba być przygotowanym na wszystko. Zawsze miej przy sobie przeciwdeszczową kurtkę lub parasol. Zainstaluj aplikację mobilną SpotAzores i miejsca, w których widoczność jest słaba, odłóż na później. W przeciwnym razie stracisz czas, a i tak nic nie zobaczysz.
  • W sezonie, rezerwuj samochód z wyprzedzeniem. Moja podróż przypadła w okresie od kwietnia do maja, więc nie było problemu z rezerwacją z dnia na dzień, jednak wyobrażam sobie, że w sezonie może to być problem, zwłaszcza na mniejszych wyspach.
  • Jedź ostrożnie, zwłaszcza we mgle. To całkiem normalne, że krowy, owce czy kozy stoją bardzo blisko drogi lub po prostu po niej chodzą.
  • Jeśli wybierasz się na wędrówkę, pobierz pliki GPS i mapy z oficjalnej strony Visit Azores i na wszelki wypadek miej je w telefonie. Generalnie szlaki są dobrze oznakowane, ale w gęstej mgle nietrudno się zgubić.
  • Nie bój się autostopu. Wiele szlaków ma charakter jednokierunkowy, co oznacza, że ​​musisz wrócić do punktu wyjścia tą samą drogą. Spróbuj oszczędzić nogi. Na niektórych wyspach ruch jest minimalny, ale gdy samochód nadjedzie, jest prawie pewne, że kierowca się zatrzyma i podrzuci gdzie trzeba.

Horta

Horta to największe miasto na wyspie Faial i regularne miejsce spotkań żeglarzy oraz członków załóg jachtów i innych jednostek pływających przemierzających Ocean Atlantycki. Zabudowa jest pełna uroku, z licznymi restauracjami i barami, a wspaniała przyroda jest dostępna w odległości zaledwie kilkunastu minut spaceru od centrum. To moje drugie ulubione miasto na Azorach, zaraz po Angra do Heroismo na wyspie Terceira. Oto kilka miejsc, które warto zobaczyć:

Kościół Nossa Senhora das Angústias (Matka Bożej Bolesnej) – kiedyś pustelnia założona przez pierwszego osadnika wyspy, Jossa van Hurtere i jego żonę Beatriz de Macedo.

Klasztor San Francisco i Muzeum Horta – mieszczące się w starym kolegium jezuickim, imponującym budynku o dużych wymiarach, który pozostał niedokończony, ponieważ jezuici zostali wygnani z Portugalii w 1760 roku. W muzeum znajduje się kilka kolekcji związanych z historią wyspy Faial. Kościół de Nossa Senhora do Rosário (Matki Bożej Różańcowej) znajduje się tuż obok i również można go zwiedzać.

Horta on Faial Island, the Azores
Klasztor San Francisco i Muzeum Horty

Casa Memória Manuel de Arriaga (Dom Pamięci Manuela de Arriagi) – dawna rezydencja pierwszego prezydenta Republiki Portugalskiej, wybranego 24 sierpnia 1911 r. Dziś zobaczyć tu można wystawę fotografii, dokumentów i przedmiotów osobistych oraz krótki film, dający wgląd w historię kraju.

Torre do Relógio – wieża zegarowa zbudowana w latach 1700-1720 razem z pierwotnym Kościołem Matriz (Matki), później zniszczonym przez piorun. Mechanizm tego jedynego zegara publicznego pochodzi z 1747 roku.

Horta on Faial Island, the Azores
Widok z lotu ptaka na Torre do Relogio

Port Horta ważny przystanek dla jachtów pokonujących Ocean Atlantycki. Betonowe ściany i chodniki pokryte są kolorowymi malowidłami stworzonymi przez odwiedzających, zawierającymi nazwy ich statków, imiona członków załogi, narodowość i lata, w których dopłynęli w to miejsce.

Horta on Faial Island, the Azores
Horta Marina

Inne ciekawe miejsca

Capelinhos – erupcja wulkanu w latach 1957-1958 rozpoczęła się pod wodą, w wyniku czego powstała mała wyspa, która później połączyła się z wyspą Faial. Całkowita powierzchnia wyspy wzrosła o około 2,4 km2. Wiele domów zostało zasypanych popiołami, a ponad połowa ludności wyemigrowała do USA i Kanady, uciekając przed katastrofą. Aby dowiedzieć się więcej o aktywności wulkanicznej na Azorach, odwiedź Centrum Informacyjne Wulkanu Capelinhos (wstęp: 9 EUR). Polecam wspiąć się na skały po prawej stronie od latarni morskiej, aby podziwiać niesamowitą panoramę wulkanu.

Morro de Castelo Branco – to licząca 10 000 lat formacja skalna, będąca obszarem chronionym ze względu na liczne gatunki ptaków, zamieszkujące ten obszar. Przebiega tutaj szlak turystyczny PRC05, ale można też zaparkować bardzo blisko skały i przejść pozostający dystans (kilkaset metrów).

Praia da Faja – mała plaża z ciemnym piaskiem i kamieniami, popularna wśród surferów. Można do niej dotrzeć samochodem lub szlakiem pieszym PRC02. Tuż obok znajduje się mała wioska, położona na tzw. fajã, co jest terminem używanym do określenia niewielkiego przedłużenia lądu, powstałego z gruzu skalnego lub lawy, która zastygła po kontakcie z wodami Oceanu Atlantyckiego.

Caldeira – ten cud natury to zdecydowanie główna atrakcją wyspy Faial. Kaldera ma średnicę 1450 metrów i głębokość 400 metrów. Szlak turystyczny PRC04 zaczyna się przy parkingu i wiedzie górą wokół krateru. Gorąco polecam przy dobrej pogodzie!

Praia Do Almoxarife –  długi odcinek plaży z czarnym piaskiem i kąpieliskiem, zaledwie 5 km od Horty. Wspaniałe widoki na wyspę Pico gwarantowane!

Ribeirinha – nazwa pochodzi od małej rzeki i doliny, która była zamieszkiwana w okresie osadnictwa. w języku portugalskim Riberinha oznacza małą rzekę. Popularnym zabytkiem jest latarnia morska, która po trzęsieniu ziemi w 1998 roku jest ruiną. Szlak PRC09 to świetny sposób na poznanie okolicy. Ma 8,3 km długości i jego przejście zajmuje około 2,5 godziny.

Punkty widokowe (Miradouro)

Jak na każdej wyspie w archipelagu Azorów, także na Faial jest mnóstwo punktów widokowych i zazwyczaj są one łatwo dostępne samochodem. Wystarczy rozglądać się za znakami z napisem „Miradouro”, który w języku portugalskim oznacza punkt widokowy. Oto lista tych najpopularniejszych, ale oczywiście ładne widoki są prawie wszędzie i łatwo jest znaleźć zapierające dech w piersiach miejsce pozbawione oficjalnej nazwy.

  • Miradouro do Cabeço das Pedras Negras
  • Miradouro da Ribeira Funda
  • Miradouro da Ribeira das Cabras
  • Miradouro de Nossa Senhora da Conceição
  • Miradouro Ponta Furada
  • Miradouro do Monte Carneiro

Szlaki piesze

PRC01 FAI – Cabeco do Canto

Krótka trasa rozpoczynająca się na drodze prowadzącej do Cabeco Verde. Zostawiłem samochód obok tablicy informacyjnej i wkrótce dotarłem do jaskini lawowej, która ma podobno 55 metrów głębokości, ale widoki są dość ograniczone ze względu na gęstą roślinność. Po minięciu z lewej strony Algar do Caldeirao wkrótce zacząłem wspinać się po schodach w kierunku Cabeco do Canto. Całkiem stromo! Będąc na szczycie, obszedłem wokół krateru, a potem wróciłem tą samą drogą.

Faial, the Azores
Widok na Algar do Caldeirao
Faial, the Azores
Widok na Cabeco do Canto

PRC02 FAI – Rocha da Faja

Najlepiej zaparkować samochód na głównej drodze w pobliżu kościoła i stamtąd zejśćprzez pola i las w kierunku plaży Praia do Norte, po drodze mijając bardzo ładny punkt widokowy. Sama plaża to świetne miejsce na odpoczynek na relaks i piknik oraz słuchanie szumu fal. Szlak biegnie dalej przez centrum miasteczka po drodze asfaltowej, a następnie zaczyna się podejście. Najpierw drogą polną, a następnie przez las z powrotem do punktu rozpoczęcia wędrówki.

Faial Island, the Azores
Praia do Norte widziana z punktu widokowego
Faial Island, the Azores
Czarny piasek oraz kamienie na plaży Praia do Norte

PRC04 FAI – Caldeira

To prawdopodnie najpopularniejsza trasa, okrążająca główną atrakcję wyspy, czyli kalderę. Z parkingu wystarczy zaledwie kilka minut, aby ujrzeć jej wnętrze. Ze względu na położenie w centralnej części wyspy, aby w pełni cieszyć się widokami, koniecznie wybierz się tam przy dobrej pogodzie. W przeciwnym razie, gdy nadciągną chmury, nie będzie efektu “wow”. Właściwie to nie będzie żadnego efektu 🙂

Faial Island, the Azores
Wnętrze kaldery
Faial Island, the Azores
Kaldera często jest pokryta chmurami, przed przyjazdem sprawdź pogodę!
Faial Island, the Azores
Szczyt Pico widziany z punktu widokowego przy kalderze

PRC05 FAI – Rumo ao Morro de Castelo Branco

Punktem kulminacyjnym tej krótkiej wędrówki jest jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie – rezerwat przyrody Morro do Castelo Branco. To efekt erupcji wulkanu, która miała miejsce tysiące lat temu. Ze względu na liczebność gniazdujących tam gatunków ptaków wspinaczka na szczyt jest zabroniona. Pozostała część szlaku jest raczej przeciętna i prowadzi częściowo drogą asfaltową, a częściowo przez pastwiska.

Faial, the Azores
Widok na Castelo Branco

PR03 FAI – Levada

Po spędzeniu 2 miesięcy na Maderze bardzo dobrze wiedziałam, czym jest lewada. Natychmiast wróciły wspomnienia niekończących się szlaków wzdłuż kanałów transportujących wodę z jednej strony wyspy na drugą 🙂

Jeśli zaczynasz szlak od strony wulkanu Cabeco dos Trinta, polecam nadrobić kilkaset metrów i podejść do jego wnętrza. Wróć tą samą drogą, a następnie skręć w prawo. Po kilku minutach zobaczysz lewadę. Jej budowę zakończono w 1964 roku, a jej głównym celem było zaopatrzenie w wodę niezbędną do produkcji energii elektrycznej. Koniec szlaku znajduje się przy Alto do Chao i z racji, że jest to szlak jednokierunkowy, powrót do samochodu jest tą samą drogą.

Faial Island, the Azores
Lewada – kanał wodny biegnący w środku lasu
Faial Island, the Azores
Szlak przechodzi przez krótki tunel

PR06 FAI – Dez Vulcoes

Długi i wymagający szlak rozpoczynający się w punkcie widokowym przy kalderze (Caldeira do Faial). Na początku idzię się tą samą trasą, którą wiedzie PRC04, przez około połowę jego odległości. Następnie, trzeba odbić w prawo i kierować się w stronę PR03 Levada i Cabeco dos Trinta. Kolejne miejsca na trasie to Cabeco do Fogo, Algar do Caldeirao i Cabeco do Canto. Wreszcie, po przejściu przez ulicę, następuje wielki finał i oczom wyłania się krajobraz utworzony przez popioły wulkanu Capelinhos. W pobliżu parkingu znajduje się podziemne Centrum Interpretacyjne Vulcao dos Capelinhos, gdzie można poznać wulkaniczną naturę wszystkich wysp Azorów, a także lokalizację innych słynnych wulkanów na świecie. Opłata za wstęp: 9 EUR.

Faial Island, the Azores
The lighthouse around Capelinhos area

PR07 FAI – Caminhos Velhos

Podobnie jak PR06, ten szlak zaczyna się (lub kończy) na parkingu obok punktu widokowego przy kalderze (Caldeira do Faial). Polecam zacząć tutaj, ponieważ wtedy większość dystansu będzie z górki. Przejdź przez tunel, spójrz na wnętrze kaldery, a następnie kontynuuj zejście polną drogą. Gdy ta wkońcu połączy się z drogą asfaltową, po lewej stronie znajdziesz mały rezerwat Old Cabouco. Jest to świetne miejsce na krótki odpoczynek. Następnie szlak prowadzi w kierunku Miradouro do Cabeço das Pedras Negras, gdzie łączy się z PRC09 i wiedzie dalej aż do miasteczka Ribeirinha. Tutaj koniecznie rzuć okiem na ruiny kościoła Św. Mateusza (Igreja de Sao Mateus) i ruiny latarni morskiej. Oba miejsca zostały zniszczone przez trzęsienie ziemi, które nawiedziło ten obszar w 1998 roku.

Faial Island, the Azores
Ruiny latarni morskiej Ribeirinha

PRC08 FAI – Entre Montes

Łatwy szlak o znaczeniu historycznym w pobliżu Horty. W 1893 r. zainstalowano tu pierwszy podwodny kabel telegraficzny, który odegrał ważną rolę w czasie wojny. Trasa zapewnia wspaniałe widoki na miasto, a także na twierdzę Sao Sebastiao. Na szczycie Monte da Guia znajduje się punkt widokowy i kaplica Nossa Senhora da Guia. W drodze powrotnej możesz odwiedzić ciekawe Muzeum Przemysłu Wielorybniczego (Museo da Baleia) lub zboczyć nieco ze szlaku do pozostałości fortu da Greta. Zakończ wędrówkę na plaży Praia do Porto Pim.

Faial Island, the Azores
Horta z lotu ptaka

PRC09 FAI – Ribeirinha

Rozpocznij szlak w centrum wioski Ribeirinha, a następnie skieruj się w stronę wybrzeża. Podążaj nim aż do Porto da Boca da Ribeira, a następnie rozpocznij wspinaczkę przez las do ruin latarni morskiej Ribeirinha i dalej do punktu widokowego. Po dotarciu do drogi asfaltowej skręć w lewo i zbocz na chwilę ze szlaku do ruin kościoła Św. Mateusza (Igreja de Sao Mateus). Oba miejsca, kościół i latarnia morska zostały zniszczone podczas trzęsienia ziemi w 1998 roku. Stamtąd czas na męczące podejście do punktu widokowego Miradouro do Cabeço das Pedras Negras. Po krótkiej przerwie, rozpocznij zejście z powrotem do wioski Ribeirinha. W niektórych miejscach szlak jest mocno zarośnięty, ale bez obaw, nadal da się przejść 🙂

Faial Island, the Azores
Ruiny latarni morskiej Ribeirinha
Faial Island, the Azores
Szlak wiodący przez las

Coast to Coast

Wędrówka przez całą wyspę, zaczynająca się we wiosce Ribeirinha i kończąca w Capelinhos (lub na odwrót). Jest to kombinacja PR06 i PR07 i jeśli nie jesteś ultra-hikerem, to dystans trzeba rozbić na 2 dni.

Corvo to najmniejsza wyspa w archipelagu Azorów (17,1 km2) i wraz z Flores tworzy Grupę Zachodnią. Obie wyspy zostały odkryte około 1452 roku przez portugalskiego odkrywcę Diogo Teive w trakcie powrotu z Nowej Fundlandii.

Vila do Corvo to jedyna osada na wyspie, ale bardzo urokliwa. Są wąskie uliczkami, punkty widokowe a także połączenia ze światem zewnętrznym, czyli port i lotnisko. Populacja utrzymuje się na poziomie około 460 mieszkańców, więc tak, wszyscy znają wszystkich!

Jak dotrzeć na wyspę Corvo?

Większość turystów udaje się na Corvo w ramach zorganizowanej wycieczki, wypływając rano z Santa Cruz das Flores. Takie rozwiązanie daje około 4 godzin na wyspie. W drodze powrotnej motorówki zwykle przepływają przy północnym wybrzeżu wyspy Flores, dając dodatkową okazję do zobaczenia wodospadów i jaskiń. Koszt takiej wycieczki wliczając transport taksówką do Caldeirao to około 50 EUR od osoby.

Jeśli ma się ograniczony czas, to z pewnością dobra opcja, ale dla mnie 4 godziny na Corvo nie wydawały się wystarczające. Poprosiłem o możliwość wypłynięcia jednego dnia i powrotu następnego, ale niestety maj jest nadal miesiąc poza głównym sezonem i nie było to możliwe.

Dlatego zdecydowałem się na mały prom obsługiwany przez Atlantico Line i całą podróż zorganizowałem samemu. Prom odpłynął o 9:30 z Santa Cruz das Flores, a do momentu zejścia na ląd w Vila do Corvo minęło około 45-50 minut. Koszt biletu w jedną stronę to 10 EUR.

Można też dotrzeć na Corvo samolotem, liniami SATA Azores, jednak jest to znacznie droższe, a loty są rzadkie.

Prom, a raczej mała łajba kursująca między wyspami Flores i Corvo

Na jak długo zatrzymać się na wyspie?

Zatrzymałem się na wyspie na 2 noce, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nigdzie nie musiałem się śpieszyć i miałem wystarczająco dużo czasu, aby poczuć klimat wyspy, przemierzyć wszystkie szlaki piesze i leniwie przechadzać się po uliczkach Vila do Corvo, ciesząc się piękną pogodą i robiąc mnóstwo zdjęć.

W miesiącach letnich (czerwiec-sierpień) z pewnością jest więcej połączeń między Flores a Corvo, więc dostosowanie długości podróży do indywidualnych potrzeb jest na pewno łatwiejsze. Polecam jednak spędzić na wyspie przynajmniej jedną noc.

Corvo, Azores
Vila do Corvo, Azory

Poruszanie się po wyspie

Jedyny transport, którego potrzebujesz, to taksówka do krateru Caldeirao. Poza tym najlepiej liczyć na własne nogi, zarówno w samym Caldeirao, jak i w drodze powrotnej do Vila do Corvo. Jeśli nie zauważysz taksówki na ulicy, zapytaj w hotelu lub w jakimkolwiek małym sklepie, a życzliwi mieszkańscy z pewnością Ci pomogą.

Gdzie przenocować?

Nie ma tu zbyt wielu opcji do wyboru. Najpopularniejszym wydaje się być Guest House Comodoro. Mają przyzwoite śniadanie wliczone w cenę pokoju, pokoje są przestronne, a taras to miłe miejsce na odpoczynek obserwując powolne życie na wyspie. Szybki internet umożliwia bezstresową pracę zdalną. Koszt: 65 EUR / noc.

Alternatywami są Joe & Vera’s Vintage Place i The Pirates’ Nest. Oba miejsca mają doskonałe recenzje.

Na co warto zwrócić uwagę?

  • Pogoda jest nieprzewidywalna i trzeba być przygotowanym na wszystko. Zawsze miej przy sobie przeciwdeszczową kurtkę lub parasol. Zainstaluj aplikację mobilną SpotAzores i miejsca, w których widoczność jest słaba, odłóż na później. W przeciwnym razie stracisz czas, a i tak nic nie zobaczysz.
  • W sezonie, rezerwuj samochód z wyprzedzeniem. Moja podróż przypadła w okresie od kwietnia do maja, więc nie było problemu z rezerwacją z dnia na dzień, jednak wyobrażam sobie, że w sezonie może to być problem, zwłaszcza na mniejszych wyspach.
  • Jedź ostrożnie, zwłaszcza we mgle. To całkiem normalne, że krowy, owce czy kozy stoją bardzo blisko drogi lub po prostu po niej chodzą.
  • Jeśli wybierasz się na wędrówkę, pobierz pliki GPS i mapy z oficjalnej strony Visit Azores i na wszelki wypadek miej je w telefonie. Generalnie szlaki są dobrze oznakowane, ale w gęstej mgle nietrudno się zgubić.
  • Nie bój się autostopu. Wiele szlaków ma charakter jednokierunkowy, co oznacza, że ​​musisz wrócić do punktu wyjścia tą samą drogą. Spróbuj oszczędzić nogi. Na niektórych wyspach ruch jest minimalny, ale gdy samochód nadjedzie, jest prawie pewne, że kierowca się zatrzyma i podrzuci gdzie trzeba.

Szlaki piesze

Na wyspie są tylko dwa oficjalne szlaki turystyczne, ale oba są świetne i można je pokonać w trakcie jednego, długiego dnia.

PRC02 – Caldeirao

Szlak zaczyna się na końcu drogi prowadzącej do krateru, skąd schodzi się na jego dno. Kieruj się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara wypatrując kolejnych słupków z oznaczeniami (które moim zdaniem są dość słabo widoczne nawet przy dobrej pogodzie). Twój spacer z pewnością będzie bacznie obserwowany przez strażników tego miejsca – krowy. Po zakończeniu obejścia, trzeba wspiąć się z powrotem do punktu startu.

Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores

PR01 – Cara do Indio

Ten wspaniały szlak łączy Caldeirao z Vila do Corvo i przeszedłem go, by wrócić do wioski. Początek jest dość nudny, bo wiedzie asfaltową drogą, ale po chwili odbija w prawo i widoki zaczynają wyglądać coraz lepiej. Trasa przebiega obok zbiorników wodnych, przez typowe dla krajobrazu Azorów pastwiska. Następnie, na horyzoncie pojawia się wyspa Flores. Po dotarciu do klifów zwróć uwagę na Cara do Indio – formację skalną przypominającą “twarz Indianina”.

Corvo, the Azores
Formacja skalna Cara do Indio

Dalej znajduje się punkt widokowy z panoramą Vila do Corvo. Po przejściu przez historyczne centrum, miniesz tradycyjne wiatraki, by zakończyć wędrówkę w Praia da Areia.

Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores
Corvo, the Azores

GPS, mapy i ulotki dla obu szlaków można pobrać ze świetnej strony internetowej: https://trails.visitazores.com/

Pozostałe miejsca warte zobaczenia

Warto odwiedzić Kościół Nossa Senhora dos Milagres (patronki wyspy), a także Centrum Turystyczne. Casa do Tempo Ecomuseu do Corvo to świetne miejsce do poznania historii wyspy i obejrzenia wywiadów z mieszkańcami (bezpłatnie). Nieco dalej znajduje się również kolejne Centrum Informacyjne, tym razem głównie na temat ptaków zamieszkujących wyspę, ale opłata za wstęp wynosi 3 EUR i według mnie, jest to totalna strata czasu i pieniędzy.

Madera jest autonomicznym regionem Portugalii od 1976 roku. W rzeczywistości jest to nazwa nie tylko wyspy, ale także całego archipelagu, który tworzy Madera (741 km²), Porto Santo (42,5 km²), Wyspy Desertas ( 14,2 km²) oraz wyspy Selvagens (3,6 km²).

Początkowo planowałem zostać tu przez miesiąc, ale skończyło się na dwóch. Bo czemu nie? W Polsce nic oprócz brzydkiej pogody na mnie nie czeka, a praca zdalna daje niezbędną elastyczność.

Dlaczego Madera?

Od dłuższego czasu myślałem o odwiedzeniu tej wyspy. Pierwsza próba miała miejsce przed długim weekendem w maju 2018 roku. Dobrze się stało, że zamiast tego wylądowałem w Chorwacji! I nie mam na myśli tego, że Split zrobił na mnie ogromne wrażenie. Teraz wiem, że pomysł spędzenia 4 dni w miejscu takim jak Madera był niedorzeczny. Jest tu tyle do zobaczenia!

Temperatury wahają się tutaj w okolicach 20 stopni przez cały rok, co sprawia, że jest to bardzo przyjemne miejsce, szczególnie podczas polskiej zimy. Wygląda na to, że wyjechałem z kraju w idealnym momencie, ponieważ kilka dni później przyszła zima jakiej nie było od lat. Moi znajomi wciąż publikowali zdjęcia ze śniegiem w roli głównej, ale ja nie żałowałem swojej decyzji nawet przez chwilę. Zima nie jest dla mnie.

Oczywiście w czasach pandemii atrakcyjność danego miejsca i pogoda nie są jedynymi istotnymi aspektami przy planowaniu podróży. Madera okazała się mieć jedną z najłatwiejszych procedur wjazdu w Europie, co opiszę w dalszej części artykułu.

Funchal, Madeira, Portugal
Funchal to stolica Madery

Małe komplikacje na samym początku…

Przy obecnej elastyczności i możliwości wykonywania pracy z dowolnego miejsca, które posiada stabilny internet, wybór był prosty. Kupiłem bilety około 2 tygodnie przed wylotem, mając nadzieję, że ograniczenia pozostaną takie same. Niestety wieści napływające z Portugalii nie były optymistyczne, a w piątek po południu dostałem wiadomość od mojego brata o treści: „zdaje się, że nie polecisz na Maderę”. Mój lot był w poniedziałek rano, więc trochę się zdenerwowałem 🙂

Niektóre serwisy informowały o całkowitym zamknięciu granic, inne tylko o granicy lądowej z Hiszpanią. Pojawiła się też informacja o zamknięciu lotniska w Lizbonie (gdzie miałem swój tranzyt). I jeszcze jedna o obowiązkowych testach PCR, nawet jeśli tylko przesiadasz się w Lizbonie.

W skrócie – jeden wielki informacyjny chaos.

Łatwo jest wpaść w panikę, czytając te wszystkie dramatyczne nagłówki. Następnego dnia zadzwoniłem na infolinię linii TAP Portugal z pytaniem o status lotu. Wszystko miało się odbyć zgodnie z planem i najwyraźniej nie było potrzeby wykonywania testu PCR. Gość z infolinii nie brzmiał jednak zbyt przekonująco, więc postanowiłem szukać dalej i w końcu na oficjalnej stronie pojawiła się jasna informacja: wszyscy pasażerowie, nawet Ci tylko przesiadający się na kontynencie, muszą przedstawić negatywny wynik PCR PRZED wejściem na pokład samolotu. Wynik nie powinien być starszy niż 48 godzin i musi być przetłumaczony na angielski. Tym samym mój plan skorzystania z darmowego testu na lotnisku na Maderze legł w gruzach.

Był sobotni wieczór, a mój lot zaplanowany był na poniedziałek rano z Warszawy. Nie miałem innego wyjścia, jak w niedzielę rano pojechać pociągiem o 5 rano do stolicy, by właśnie tam zrobić test. Przemiła Pani zakomunikowała mi, że wyniki pojawiają się w mniej niż 24 godziny „w większości przypadków”. Od razu miałem przeczucie, że nie załapie się do tej większości 🙂

Po 16:00 zacząłem sprawdzać system co pół godziny, aż o północy położyłem się spać, wciąż bez dostępnego wyniku. Obudziłem się o 5 rano. Brak wyniku. Zamówiłem Ubera na lotnisko. Brak wyniku. Na szczęście moje połączenie było dość skomplikowane: Warszawa – Genewa – Lizbona – Funchal, a wynik musiałem pokazać po raz pierwszy w Genewie, co dawało mi trochę zapasu czasu.

Wynik pojawił się 5 minut przed wejściem na pokład samolotu w Warszawie. Negatywny.

Funchal, Madeira, Portugal
Archipelag położony jest na północnym Oceanie Atlantyckim

Loty

Najprostszym sposobem dostania się na Maderę z Polski jest bezpośredni lot czarterowy. Zwykle bilet w obie strony kosztuje około 1000 – 1500 zł, ale jest też szansa na tańsze oferty. Lot jest obsługiwany przez Enter Air. Nie skorzystałem z tej opcji, na czym ostatecznie dużo straciłem. Zaoszczędziłoby mi to wielu kłopotów i pieniędzy (brak tranzytu, a co się z tym wiąże możliwość darmowego testu PCR na lotnisku na Maderze). Uroki podróżowania w czasach pandemii!

Nigdy nie korzystałem z usług biur podróży, więc również wtedy swoje połączenie znalazłem poprzez popularny SkyScanner.com. Były dostępne dwie opcje, jedna z tranzytem w Niemczech, a druga w Szwajcarii oraz kontynentalnej Portugalii. Ze względu na niższą cenę wybrałem tę drugą.

W obecnej sytuacji zawsze najlepiej ograniczyć tranzyt do absolutnego minimum. Zasady i restrykcje często się zmieniają dlatego sprawdzaj informacje na bieżąco. Swego czasu słyszałem o problemach z tranzytem przez Niemcy. Pasażerowie lecący liniami EasyJet z Madery do Berlina, którzy nie byli narodowości niemieckiej, nie byli wpuszczani na pokład.

Po wzroście liczby zakażeń w Polsce w okresie Wielkanocnym, Portugalia kontynentalna nałożyła na podróżujących, nawet tych w tranzycie, obowiązkową kwarantannę. Póki jej nie zniesie, tego typu połączenia odpadają. Właśnie dlatego, lot czarterowy wydaje się najbezpieczniejszą opcją.

Madeira, Portugal
Na Maderze znajduje się najwyższy klif w Europie – Cabo Girao

Bezpłaty test PCR na COVID-19

Podobnie jak na większości odizolowanych wysp, również na Maderze COVID-19 jest w miarę pod kontrolą. Aby tak pozostało, lokalne władze inwestują w testy PCR, które są udostępniane bezpłatnie wszystkim przylatującym pasażerom (jeśli nie wykonali oni testu przed wylotem w swoich krajach). Testy PCR nie są tanie, więc jest to naprawdę znacząca zaleta.

Po odebraniu bagażu zostałem przywitany przez personel w odzieży ochronnej z pytaniem, czy mam już zrobiony test. Na podstawie odpowiedzi na to pytanie, zostaniesz skierowany w prawo lub w lewą stronę. Poszedłem w prawo, ponieważ miałem ze sobą wynik testu, a także przesłałem go już na stronę internetową www.madeirasafe.com. Każdy przyjezdny musi się tam zarejestrować, aby otrzymać kod QR, który zostanie zeskanowany przy wyjściu z terminalu.

Wszystko przebiegło niezwykle sprawnie, dostałem bezpłatną butelkę wody i byłem wolny. Oficjalnie na Maderze.

Jeśli nie masz wyniku testu zrobionego przed wylotem, po prostu podążaj za lewą niebieską linią, aż znajdziesz się przy stacji testowej. Próbki są pobierane zarówno z nosa, jak i gardła. Wyniki powinny być dostępne w ciągu około 12 godzin. Oczywiście możesz udać się do miejsca zakwaterowania, ale oficjalnie jesteś na kwarantannie i nie możesz opuszczać swojego pokoju.

Road leading to Pico do Areiro
Droga prowadząca do Pico do Arieiro

Obostrzenia

Zasady dotyczące maseczek są dokładnie takie same, jak w większości innych miejsc na świecie. Trzeba je nosić we wszystkich miejscach publicznych. Generalnie zasada jest przestrzegana, zwłaszcza w Funchal. W innych, mniejszych miejscowościach atmosfera jest raczej bardziej rozluźniona. Nie ma wymogu noszenia maseczek na szlakach turystycznych ani na plażach.

Środki do dezynfekcji rąk są szeroko dostępne i nigdy nie spotkałem takiego, który był pusty.

Godzina policyjna obowiązuje od 19:00 do 5:00 w dni powszednie i od 18:00 do 5:00 w weekendy. Pamiętaj, że restauracje, bary oraz sklepy są zamykane godzinę wcześniej. Jeśli zgłodniejesz po tym, jedyną opcją będzie dostawa na wynos przez BringEat, Uber Eats lub Glovo. W trakcie godziny policyjnej nie można przebywać na zewnątrz, a jedynym wyjątkiem jest droga na lotnisko i z lotniska. Ulice w Funchal robią się naprawdę puste, więc należy się dostosować i traktować to poważnie.

Opisywane restrykcje funkcjonowały podczas mojego pobytu na wyspie w okresie luty-marzec 2021.

Funchal, Madeira, Portugal
Widok na największe miasto Madery i okoliczne wzgórza

Noclegi

Swój pokój znalazłem na Airbnb i wydaje mi się, że to najlepszy sposób. Dłuższy pobyt daje dodatkowy argument do negocjacji dobrej ceny. Lokalizacja była świetna, a internet naprawdę szybki internet, co było dla mnie szczególnie ważne z uwagi na pracę zdalną. Wszystkie interesujące punktu w centrum miasta znajdują się w zasięgu krótkiego spaceru. Jedynymi minusami są dość cienkie ściany i taras, który jest zwykle okupowany przez hałaśliwych gości.

Biorąc pod uwagę sytuację z COVID-19 i przygnębiającą zimową pogodę w Polsce, Madera okazała się naprawdę fajnym odskocznią do spędzenia kilku tygodni na połączeniu zwiedzania i pracy zdalnej. Jeśli masz jakieś pytania dotyczące wyspy, pisz w komentarzach!

W archipelagu Whitsunday, który leży między północno-wschodnim wybrzeżem Queensland, a Wielką Rafą Koralową, znajdują się 74 wyspy. Większość wysp jest niezamieszkana, a najbardziej popularną wśród turystów jest wyspa Whitsunday. W Airlie Beach można zarezerwować wiele różnorodnych wycieczek oraz aktywności, dlatego na początek, najlepiej się udać właśnie tam. Przyjechałem wczesnym rankiem i udałem się bezpośrednio na miejsce zbiórki mojej wycieczki.

Spędziłem dużo czasu przeglądając oferty rejsów oraz czytając komentarze w poszukiwaniu najlepszego stosunku jakości do ceny. Kilkudniowe wyprawy jachtami brzmią niesamowicie, ale nie oszukujmy się. To jest Australia i tutaj nie jest tanio 🙂 Dlatego wybrałem jednodniową wycieczkę łodzią motorową organizowaną przez Big Fury. Standardowa cena to 170 AUD, ale zwykle można znaleźć nieco lepszą cenę na BookMe.

Co ze sobą zabrać?

Zdecydowanie nie potrzebujesz wiele. Spakuj strój kąpielowy, ręcznik, krem do opalania, okulary przeciwsłoneczne i cieplejszą bluzę z kapturem lub kurtkę. Z wyjątkiem krótkich spacerów do punktów widokowych, zbyt dużo chodzenia w planach nie ma, dlatego nie martw się o buty.

1-dniowa wyprawa

Start wycieczki zaplanowany był na godzinę 10 rano i kilka minut wcześniej zostaliśmy przywitani przez załogę. Po sprawdzeniu listy pasażerów, każdy dostał stroje do snorkelingu. Na pokładzie dostępne były również płetwy i gogle.

Szybko nabraliśmy prędkości i wkrótce dotarliśmy do pierwszego miejsca do snorkelingu. Nie był on jednak powalający! Koralowce i ryby były fajne, ale nic nadzwyczajnego. Najgorsze było to, że woda była naprawdę zimna i po kilku minutach nie interesowało mnie pływanie, a po prostu chciałem się rozgrzać na pokładzie. Kostiumy kąpielowe były strasznie cienkie i chyba miały raczej chronić przed meduzami (których i tak nie było o tej porze roku), niż zapewniać ciepło.

Następny przystanek to słynna plaża Whitehaven, która rozciąga się na 7 kilometrów. Uważana jest za jedną z najlepszych na świecie, głównie ze względu na niemalże biały piasek, który składa się w 98% z czystej krzemionki. Nie nagrzewa się on w upalne dni, dzięki czemu można swobodnie chodzić boso.

Whitsunday Islands in Australia
Co za kolory!
Whitsunday Islands in Australia
Czas wyjść na brzeg
Whitsunday Islands in Australia
Mewy też lubią wyspę
Cały obszar objęty jest ochroną jako park narodowy
Plaża Whitehaven ma 7 km długości

Po chwili relaksu przyszedł czas na lunch. Podano go w formie bufetu w zacienionym miejscu i był naprawdę pyszny! Zapachy oraz hałas przyciągały goanny, które wychodziły zza krzaków w poszukiwaniu łatwego posiłku. Goanny to gatunek jaszczurek z rodzaju Varanus występujące w Australii i Azji Południowo-Wschodniej.

Goanna at Whitesunday Islands
W zacienionym miejscu na lunch jest mnóstwo dużych jaszczurek
W poszukiwaniu resztek jedzenia upuszczonych przez ludzi

Do odpłynięcia zostało jeszcze trochę czasu, więc wybrałem się na krótki spacer w kierunku punktu widokowego South Whitehaven Beach Lookout. Widok był naprawdę świetny i prawie nie było innych ludzi!

Ostatni przystanek znajdował się po drugiej stronie wyspy Whitehaven. Punkt widokowy Hill Inlet to jedna z najbardziej znanych “pocztówkowych panoram” w Australii z zapierającymi dech w piersiach wirującymi piaskami i niepowtarzalnym kolorem wody. Odległość do przejścia to 1,3 km (w obie strony). Przepiękne miejsce, choć zwykle bardzo zatłoczone, ponieważ zatrzymuje się tu każda wycieczka.

Hill Inlet on Whitsunday Islands
Klasyczna panorama z punktu widokowego Hill Inlet …
… oraz druga strona z niesamowitym białym piaskiem
Hill Inlet on Whitsunday Islands
Co za miejsce na spacer!

W drodze powrotnej do portu w Airlie Beach kapitan kilkukrotnie zmniejszał prędkość, rozglądając się za wielorybami. Na początku nie było po nich żadnego śladu, ale potem jeden z pasażerów zauważył coś w oddali. Niestety, ten okaz był dość daleko od łodzi i choć udało mi się zrobić zdjęcie z maksymalnym zoomem, pozostał lekki niedosyt. Z drugiej strony, lepsza płetwa wieloryba niż w ogóle brak wieloryba 🙂

Humpback whale around Whitsunday Islands
Wieloryb na zdjęciu to humbak

W marinie byliśmy z powrotem około godziny 17 i byłem pełen pozytywnych emocji po cudownym dniu. Jasne, bez trudu mógłbym sobie wyobrazić pływanie wokół okolicznych wysp przez dodatkowe dni, zwiedzanie ich bardziej szczegółowo i spanie na kempingu lub na pokładzie. Jednak biorąc pod uwagę koszty, jednodniowa wycieczka z Big Fury to świetna okazja dla backpackersów podróżujących z ograniczonym budżetem.

Nazwa parku pochodzi od Góry Kościuszki, która wznosi się na wysokość 2.228 metrów n.p.m., będąc tym samym najwyższym szczytem w Australii. Najlepszym sposobem na poznanie okolicy oczywiście trekking! Miłośnicy przyrody doświadczą alpejskich widoków, krystalicznie czystych strumieni, jezior polodowcowych oraz zabytkowych schronisk.

Na północnym krańcu parku narodowego znajdują się jaskinie Yarrangobilly. Wapień pochodzi sprzed 440 milionów lat. Imponujące miejsce do odkrycia z dodatkową możliwością relaksu w naturalnym basenie termalnym. Nie zapomnij o stroju kąpielowym!

Zimą, Park Narodowy Kościuszki jest jednym z najlepszych miejsc do uprawiania narciarstwa. Wszystkie ośrodki alpejskie w Nowej Południowej Walii znajdują się właśnie tu: Perisher Blue, Charlotte Pass, Thredbo i Mt Selwyn.

Jaskinie Yarrangobilly oraz basen termalny

Najpierw zatrzymałem się przy Yarrangobilly Caves Visitor Centre, aby kupić 24-godzinny bilet do parku narodowego. Kosztuje on 17 USD za pojazd na dzień (24 godziny) i obejmuje bezpłatny wstęp do niektórych jaskiń w okolicy.

Jaskinie Yarrangobilly to doskonałe przykłady zjawisk krasowych, ponieważ powstały na skutek rozpuszczania skał przez wodę. Dostarczają dowody zmian klimatycznych, powodzi, susz, pożarów, działalności zwierząt i ludzi. Niesamowita historia w jednym miejscu! Poradzono mi by najpierw odwiedzić jaskinię South Glory i dokładnie tak zrobiłem.

Jest ona największą jaskinią w w kompleksie Yarrangobilly w Parku Narodowym Kościuszki. Z parkingu do Łuku Chwały (Glory Arch), który jest niczym wejście do innego świata, prowadzi 500-metrowy szlak pieszy. Rzeka Yarrangobilly płynie w dole skarpy.

Fakt, że wnętrze jaskini zwiedza się samodzielnie, czyni całe przeżycie o wiele bardziej interesującym niż zwykłe podążanie za grupą. Byłem w środku zupełnie sam i przejście do wyjścia z przystankami na przeczytania tablic informacyjnych zajęło mi około pół godziny. Czujniki ruchu włączają kolejne światła, ale mimo wszystko warto mieć własną latarkę by zajrzeć w niedoświetlone kąty. Co więcej, średnia temperatura w jaskini wynosi około 10°C, więc weź ze sobą coś ciepłego.

Po wizycie w South Glory Cave dobrym pomysłem jest przejście Castle Cave Walk z widokiem na wapienne klify oraz wąwóz Mill Creek i dalej do Castle Cave. Trasa w dwie strony to około 3,2 km i nie powinna zająć więcej niż godzinę. Szczegółową mapę szlaku można znaleźć na stronie Parków Narodowych NSW.

Jeśli jeden krótki szlak to za mało, wróć w kierunku parkingu i dalej podążaj trasą Yarrangobilly River Walk. To łatwa 3-kilometrowa pętla nad rzeką z ciekawym przystankiem po drodze – basenem termalnym. Temperatura wody utrzymuje się na stałym poziomie 27°C. Nie zapomnij stroju kąpielowego oraz ręcznika! Fajnie było się zrelaksować i odświeżyć ciało, zwłaszcza po wizycie w chłodnej i wilgotnej jaskini. Szczegółową mapę szlaku można znaleźć na stronie Parków Narodowych NSW.

Glory Farm Walk to kolejne krótkie przedłużenie spaceru po okolicy. Szlak ma 2,8 km długości (w dwie strony) i biegnie wzdłuż rzeki Yarrangobilly do miejsca, w którym znajdowała się farma Henry’ego Harris’a. Pod koniec XIX wieku zaopatrywał on w mięso i warzywa górników z miejscowości Kiandra.

W okolicy jest więcej jaskiń: Jillabenan, Jersey oraz North Glory. Pierwszą można zwiedzać z przewodnikiem i jest to najmniejsza z jaskiń Yarrangobilly. Nie zdecydowałem się na jej odkrycie, ponieważ South Glory Cave w pełni zaspokoiła moje oczekiwania wobec stalagmitów i stalaktytów 🙂 Jersey Cave i North Glory Cave są zamknięte do odwołania.

Po dłuższej niż początkowo planowanej wizycie w jaskiniach Yarrangobilly nadszedł czas, aby ruszyć w kierunku miejscowości Thredbo, oddalonej o ponad 2 godziny.

Góra Kościuszki (Main Range Walk)

Poza sezonem narciarskim w Thredbo nie ma zbyt wiele do roboty. Zaliczyłem krótki spacer, ale potem po prostu udałem się na kemping Ngarigo, który znajduje się wzdłuż drogi Alpine Way. Jest to dość kameralne miejsce i zaparkowany był tam tylko jeden inny kamper. Nie mam pojęcia, jaka była temperatura w nocy, ale było cholernie zimno! Zdecydowanie najzimniejsza noc w Australii podczas mojej podróży. W ruch poszły koc, śpiwór oraz bluzy i czapka.

Wstałem o świcie i wyruszyłem bez śniadania. Nie spodziewałem się, że będę musiał kiedykolwiek włączać ogrzewanie w Australii, ale przednia szyba była oszroniona! Dojazd na parking na końcu Drogi Kościuszki zajął mi około godziny. Po śniadaniu spakowałem plecak i ruszyłem szlakiem ‘Summit Track‘. Odległość do szczytu to 9,3 km (około 2 godziny), ale chciałem wracać inną drogą, pokonując tym samym szlak ‘Main Range Walk‘. To 22-kilometrowa pętla, która teoretycznie powinna zająć 7-9 godzin, ale w moim przypadku było to raczej 5-6 godzin.

Poranek był bardzo zimny, ale słońce szybko wschodziło coraz wyżej i wyżej, ogrzewając powietrze. Małe strumienie wzdłuż szlaku zamarzły, a w wyższych partiach gór widoczny był śnieg. Zdecydowanie nie spodziewałam się takich widoków w Australii!

Krajobraz wyrzeźbiony przez lodowiec w Parku Narodowym Kościuszki
Kosciuszko National Park
Pod koniec maja poranki mogą być dość zimne!
Zamarznięta woda wzdłuż szlaku
Kosciuszko National Park
Alpejskie łąki

Przekroczyłem rzekę Snowy, a następnie, 6 km od początku szlaku, minąłem budynek Seaman’s Hut, który pełni funkcję schronienia na wypadek zmiany pogody. Przełęcz Rawson oddalona jest o kolejne 1,7 km. Tutaj przyszedł czas na skręcenie w prawo i ostatnie podejście na Górę Kościuszki.

Została ona tak nazwana przez polskiego podróżnika Pawła Edmunda Strzeleckiego, który jako pierwszy zdobył szczyt w 1840 roku. Generała Tadeusza Kościuszki przedstawiać nie trzeba – był polskim bohaterem oraz wybitną postacią rewolucji amerykańskiej. Sylwetka góry rzekomo przypominała miejsce jego pochówku.

Kosciuszko National Park
Zbliżając się do szczytu
Kosciuszko National Park
Widoki ze szczytu Góry Kościuszki

Z daleka góra wcale nie wygląda imponująco. Ale przy słonecznej pogodzie widoki z 2228 m n.p.m. są na tyle przyzwoite, że usprawiedliwiają wysiłek 🙂 Szczerze mówiąc, krajobraz tutaj jest kompletnie inny od tego, z którym miałem do czynienia w innych częściach Australii. A może po prostu zbyt przywykłem do pustyni i oceanu?

Kontynuacja wędrówki na szlaku Main Range Walk
Trekking po śniegu? Dlaczego nie!
Księżyc wiszący nad górą
Kosciuszko National Park
Część szlaku prowadzi po metalowej platformie
Szlak Main Range Walk jest bardzo urokliwy!
Fantastyczne alpejskie widoki
Kosciuszko National Park
Szlak pokryty śniegiem
Widoki ze szlaku Main Range Track
Kosciuszko National Park
Unikalne australijskie krajobrazy w Parku Narodowym Kościuszki

Zacząłem zejście tą samą drogą, ale krótko po tym skręciłem w lewo na szlak prowadzący w kierunku przełęczy Muellers i dalej do przełęczy Northcote. Stąd już tylko rzut beretem do jeziora Albina. Można również przejść dodatkowy szlak poboczny do jeziora Blue Lake, co zdecydowanie polecam.

Nie jestem pewien, jakie są zasady biwakowania w Parku Narodowym Kościuszki, ale widziałem dwa namioty rozbite w malowniczych miejscach. Z pewnością noce są zimne, ale wyobraź sobie to niebo pełne gwiazd! Jeśli rozważasz kemping, sprawdź najpierw stronę Parków Narodowych NSW i upewnij się, że jest to dozwolone.

Po przekroczeniu strumyka Carruthers Creek szlak prowadzi do miejsca gdzie strumyk Club Lake Creek wpływa do rzeki Snowy. Pozostało ostatnie dość strome podejście zanim znalazłem się z powrotem na parking.

Wreszcie nadeszła długo wyczekiwana chwila. Ostatni dzień na Głównym Szlaku Sudeckim. Opuściłem Głuchołazy wczesnym rankiem i zacząłem wspinaczkę najpierw na Przednią Kopę (495 m n.p.m.), a następnie na Średnią Kopę (543 m n.p.m.). Choć w nogach miałem już ponad 400 km, czułem się zaskakująco dobrze.

.

Kolejne 7 kilometrów przez Podlesie do Jarnołtówka minęło szybko ze względu na łatwy i płaski teren. W oddali widziałem już najwyższy szczyt Gór Opawskich i ostatnią górę do odhaczenia na Głównym Szlaku Sudeckim – Biskupią Kopę (890 m n.p.m.). Było to również ostatnie poważne podejście, dlatego zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie i lot dronem.

Główny Szlak Sudecki
Krajobraz w pobliżu Jarnołtówka
Biskupia Kopa

Z Jarnołtówka na szczyt Biskupiej Kopy jest około 4 km, w tym ponad 500 m różnicy wzniesień. To wystarczy, aby naprawdę się rozgrzać! Niestety musiałem zrobić kolejny postój i założyć pokrowiec przeciwdeszczowy na plecak z powodu pogarszającej się pogody. W odległości 15-20 minut od szczytu znajduje się schronisko „Pod Biskupią Kopą”, na wypadek gdybyście chcieli poratować się gorącą herbatą lub posiłkiem.

Przez szczyt przebiega granica Polski i Czech. Widoki ograniczają drzewa, ale jest możliwość wejścia na wieżę widokową, która stoi po czeskiej stronie. Odpuściłem to sobie ze względu na nadciągające chmury i zamiast tego kontynuowałem zejście w kierunku Srebrnej Kopy.

Biskupia Kopa, Główny Szlak Sudecki
Widok z lotu ptaka na Biskupią Kopę
Główny Szlak Sudecki
Srebrna Kopa

Wkrótce dotarłem do Przełęczy Pod Zamkową Górą, a następnie na Górę Zamkową (571 m n.p.m.). Zaledwie pół godziny drogi dzieliło mnie od słynącej z rybołówstwa wsi Pokrzywna.

Stamtąd do Prudnika zostało niecałe 15 km. Planowałem złapać ostatni pociąg tego dnia jadący do Wrocławia i spędzić tam noc w hostelu, po czym ruszyć z powrotem do Świeradowa Zdroju po samochód. Ambitny plan i brak czasu do stracenia!

Szlak biegnie wzdłuż granicy polsko-czeskiej
Główny Szlak Sudecki
Powalone drzewa wokół szlaku
Główny Szlak Sudecki
Zamkowa Góra
Chyba już nie odpali!

Szlak prowadzi dalej przez Wieszczynę i Dębowiec do Lasu Prudnickiego i klasztoru, w którym więziony był kardynał Stefan Wyszyński, ważna postać w historii Polski. Zabudowania Prudnika są już widoczne na horyzoncie. Po drodze wchodzę jeszcze na wieżę widokową na Koziej Górze.

Klasztor w Lesie Prudnickim
Widok na Prudnik z wieży widokowej

Będąc w Prudniku, warto zobaczyć rynek z fontanną, miejscowe muzeum i kościół św. Michała Archanioła.

Ja jednak szybko przeszedłem ulicami miasta w stronę dworca PKP, gdzie znajduje się też tablica oznaczająca koniec (lub początek) Głównego Szlaku Sudeckiego. Wskazuje ona, że na dotarcie do Świeradowa Zdroju, skąd zacząłem trekking, potrzebne jest 112 godzin. Jak długo mi to zajęło? Nie wiem. Nie byłem aż tak ambitny, żeby liczyć godziny 🙂

Ukończyłem szlak, którego najprawdopodobniej nigdy bym nie przeszedł, gdyby nie było ograniczenia z związane z pandemią COVID-19. Czy było warto? W takich okolicznościach na pewno tak. Byłem szczęśliwy oraz dumny z siebie, że kiedy większość ludzi siedziała zamknięta w domach narzekając, ja odkrywałem własny kraj spędzając kilkanaście dni na łonie przyrody.

Prudnik PKP – koniec Głównego Szlaku Sudeckiego

Czy wybrałbym się tam ponownie, gdyby granice były otwarte i mógłbym podróżować gdzieś indziej? Prawdopodobnie nie.

Kiedy kilka miesięcy później ukończyłem Tour du Mont Blanc i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mógłbym zrobić tę rundkę jeszcze raz, choćby nawet jutro. Główny Szlak Sudecki to raczej jednorazowe przeżycie. Ale jakże przyjemne!

Etap 16 jest trudny zarówno pod względem logistycznym, jak i fizycznym. Na odcinku pomiędzy Paczkowem a Głuchołazami prawie nie ma noclegów, a do tego dochodzą długie kilometry marszu po asfaltowych drogach.

Planowanie trasy

Całkowity dystans ze Złotego Stoku do Głuchołaz to 58,5 km, co znacząco wykracza poza możliwości większości wędrowców. Możesz go podzielić na dwa sposoby:

Opcja 1: Złoty Stok – Paczków (13 km), Paczków – Głuchołazy (45,5 km)

Opcja 2: Złoty Stok – Piotrowice Nyskie (30.5 km), Piotrowice Nyskie – Głuchołazy (28 km)

.

Wariant drugi brzmi rozsądniej, choć zakłada nocleg w Pałacu Piotrowice Nyskie, co nie jest bardzo przyjazne dla portfela. Ponieważ to już prawie koniec wędrówki, możesz sobie po prostu wytłumaczyć, że lepsze niż zwykle warunki to nagroda za wysiłek 🙂

Pierwsze kilometry w kierunku Paczkowa

Ze Złotego Stoku ruszyłem główną drogą przebiegającą przez miasto. Wkrótce po prawej stronie zauważyłem stare piece wapiennicze. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o ich historii, zaplanuj swój pierwszy postój właśnie tutaj oraz zapoznaj się z tablicą informacyjną.

Niedługo potem, czerwony szlak skręca w lewo opuszczając oddalając się od ruchliwej trasy i prowadzi mnie w kierunku Błotnicy i dalej do Kozielna i Paczkowa. Zalew Kozielno po lewej stronie to kolejne przyjemne miejsce na krótki odpoczynek.

Zbiornik Kozielno, Główny Szlak Sudecki
Zbiornik Kozielno

Co warto zobaczyć w Paczkowie?

Paczków został założony w 1254 roku i niedługo potem wzniesiono mury obronne. Pozostałości po nich można dostrzec do dziś. Oprócz tego warto zobaczyć kilka innych ciekawych miejsc: Ratusz, Kościół św. Jana Ewangelisty, Muzeum Gazownictwa oraz miejskie wieże bramne: Ząbkowicką, Wrocławską i Kłodzką.

Ratusz

Piękny budynek z wieżą, która do dziś zachowała swój pierwotny renesansowy charakter. Można się na nią wspiąć, a panorama całego miasta w pełni wynagradza wysiłek.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Ratusz w Paczkowie

Kościół św. Jana Ewangelisty

Świątynia jest naprawdę ogromna i góruje nad miastem, więc nie można jej przegapić. Budowa rozpoczęła się w 1350 roku i trwała około 30 lat. Obecny kształt budowli jest wynikiem przebudów w stylu renesansowym, barokowym i neogotyckim. Ciekawostką jest fakt, że w XVI wieku, w obawie przed najazdami Turków, świątynia została ufortyfikowana. W nawie południowej, ustawiono okrągłą kamienną studnię. Jedyną taką w Europie, która znajduje się wewnątrz kościoła.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Kościół św. Jana Ewangelisty

Muzeum Gazownictwa

Gazownia w Paczkowie została zbudowana w latach 1898 – 1901 i wkrótce potem zaczęła zapewniać stałe zaopatrzenie miasta w gaz. Ponad 90 lat później miejsce to zostało przekształcone w muzeum, jako jedyny tego typu obiekt w Polsce, w którym zachowało się kompletne wyposażenie. Można zobaczyć ogromną kolekcję lamp gazowych, liczników, kuchenek, pieców grzewczych, żelazek, ale także troszkę dziwniejsze przedmioty, takie jak lodówka czy lokówka. Niestety w dniu mojej wizyty w mieście, muzeum było zamknięte z powodu pandemii COVID-19, ale jest to bez wątpienia ciekawe i wyjątkowe miejsce do odwiedzenia.

Wieże bramne: Ząbkowicka, Wrocławska, Nyska and Kłodzka

System średniowiecznych obwarowań miejskich w Paczkowie to jedna z najlepiej zachowanych tego typu konstrukcji w Polsce. Początkowo do miasta prowadziły trzy bramy, a w XV wieku powstała czwarta. Obecnie, z Bramy Wrocławskiej podziwiać można piękną panoramę okolicy. Z kolei przy Bramie Nyskiej znajduje się drewniana, zadaszona galeria spacerowa z platformami widokowymi udostępnionymi bezpłatnie do zwiedzania.

Paczków, Główny Szlak Sudecki
Brama Kłodzka w Paczkowie

W właśnie w Paczkowie kończył się kiedyś Główny Szlak Sudecki. Kilka lat temu został jednak przedłużony do Prudnika. Dlatego musiałem póki co odłożyć świętowanie i kontynuować wędrówkę 🙂 Zaraz za Bramą Nyską skręciłem w lewo i szedłem główną drogą aż do zakrętu prowadzącego do Unikowic. Przez wieś przebiega droga asfaltowa, która prowadzi dalej do Lisich Kątów, a następnie do Ujeźdźca. Z Paczkowa to tylko 8 kilometrów, ale trasa niesamowicie się dłużyła i była po prostu nudna.

Główny Szlak Sudecki
Mała kaplica z oznakowaniem czerwonego szlaku

Pomiędzy mną a łóżkiem na dzisiejszą noc było wciąż 10 kilometrów. Monotonny szlak ciągnął się przez 4 kilometry do Trzeboszowic. Następnie skręciłem w prawo i doszedłem do Ratnowic. To tylko kolejne małe wioski na trasie, bez niczego szczególnie interesującego. Jedyną atrakcją był młody jeleń, którego dostrzegłem na polach. W końcu dotarłem do Piotrowic Nyskich i spędziłem popołudnie relaksując się po ciężkim dniu. To nie odległość mnie wykończyła, ale głównie asfaltowa nawierzchnia i monotonia.

Główny Szlak Sudecki
Wioska Ratnowice

Następny dzień zaczął się od 3 km po asfalcie do Kałkowa. Zacząłem się zastanawiać, czy szlak będzie tak wyglądał już do końca, a jeśli tak, to dlaczego został przedłużony. Na szczęście po minięciu Łąki przyszedł wreszcie czas na nieco dzikszą ścieżkę przez pola uprawne do Jarnołtowa.

Główny Szlak Sudecki
Pola uprawne
Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Bociany i ich gniazda to częsty widok na szlaku

Kolejnymi punktami na mapie były Sławniowice i Gierałcice, skąd już tylko rzut beretem do granicy polsko-czeskiej. Szlak biegnie dalej asfaltową drogą (tak, znowu), aż ostatecznie odbija w lewo i prowadzi przez pola do Głuchołaz, mijając rzekę Białą Głuchołaską.

W Głuchołazach zatrzymałem się w Pensjonacie Iwona. Czysty i przestronny pokój, a do tego ładny ogród przed domem. W mieście nie ma zbyt wiele atrakcji, ale krótki spacer w okolicy starego rynku i kościoła św. Wawrzyńca to dobry pomysł. A jeśli nadal masz za dużo energii, możesz ją rozładować w rezerwacie przyrody Las Bukowy.

Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Głuchołazy
Głuchołazy, Główny Szlak Sudecki
Niektóre miejsca wyglądają jakby czas się zatrzymał

Byłem naprawdę szczęśliwy, że w końcu dotarłem do miasta. Ostatnie dwa dni były najmniej atrakcyjnymi podczas całej wędrówki. Ale miałem też duże nadzieje na następny dzień, ponieważ wiedziałem, że szlak po raz ostatni zaprowadzi mnie w góry. Biskupia Kopa (890 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gór Opawskich. Plan był więc prosty. Zdobycie jej a następnie zakończenie przygody z Głównym Szlakiem Sudeckim w Prudniku.

Nazwa Waitomo pochodzi od maoryskich słów wai (woda) i tomo (dziura). W całym regione znajdują się imponujące systemy jaskiń, z których najpopularniejsze są te dostępne dla turystów: Glowworm, Raukuri i Aranui.

Szczerze mówiąc, nie jestem wielkim fanem jaskiń i po wcześniejszej wizycie w kilku z nich każde kolejne trasy wydają się być bardzo podobne. Waitomo jednak od samego początku było wysoko na mojej liście obowiązkowych miejsc do odwiedzenia na Wyspie Północnej. A wszystko z powodu… świecących robaków.

Czym są świeciące robaki?

Są to larwy muchówki Arachnocampa luminosa z rodziny grzybiarkowatych. Ich luminescencyjne organy przyciągają małe owady, które lecą w kierunku światła tylko po to, by zostać złapanym w lepkie nitki. Im bardziej głodne są larwy, tym jaśniejsze jest światło. Stadium larwalne trwa od 6-9 miesięcy. Następnie przechodzą w stadium poczwarki, przybierając formę podobną do kokonu. Po około 2 tygodniach przekształcają się w dorosłego owada. Wydaje się, że jedynym sensem ich krótkiego życia jest rozmnażanie. Nie mają otworu gębowego, dlatego krótko po złożeniu jaj giną. A potem cały proces się powtarza.

Przewodnicy z pewnością opowiedzą wiele więcej ciekawych szczegółów. Zachowaj ciszę i unikaj świecenia latarką bezpośrednio na robaki, ponieważ może je to przestraszyć i będą słabiej widoczne.

Ile to wszystko kosztuje?

Przyjechałem do Waitomo Caves Discovery Centre po południu i natychmiast mój budżet stanął w ogniu. Wszystkie opcje wydawały się takie kuszące! Po przeczytaniu wcześniej wielu recenzji online, wiedziałem, że na pewno chcę odwiedzić jaskinię Glowworm oraz wybrać się na Black River Rafting. Ostatecznie, dodałem do tego jeszczę jedną jaskinię – Raukiri.

Bilet łączony do obu jaskiń kosztuje 100 NZD, a trasa raftingowa (Czarny Labirynt) kolejne 150 NZD. Tak, to droga zabawa. Nie zapomnij zajrzeć na www.bookme.co.nz, gdzie można znaleźć zniżki i promocje.

Co ze sobą zabrać?

Jak to zwykle bywa w jaskiniach, jest wilgotno i zimno. Załóż wygodne buty i przygotuj się na temperaturę około 12˚ – 14˚C przez cały rok.

Jeśli wybierasz się na rafting, musisz zabrać strój kąpielowy (do założenia pod piankę, którą otrzymasz od przewodników). Dobrze jest też mieć torbę, do której można schować pozostałe ubrania oraz ręcznik i klapki. Oprócz tego, wystarczy świetny humor!

Jaskinia Glowworm

Zdecydowanie najpopularniejsza jaskinia w okolicy. Trzeba przyznać – absolutnie wyjątka. Zwiedzanie podzielona jest na dwie części. Najpierw wędrując pieszo podziwiałem formacje skalne oraz stalagmity i stalaktyty. Potem nadszedł czas, aby wskoczyć do łodzi i udać się do największej części zwanej Katedrą. Przewodnik nawigował w całkowitej ciemności, pociągając rozwieszone liny w tak wdzięczny i płynny sposób, że wydawało się to sztuką samą w sobie. Pierwsze zobaczenie świecących robaków zapiera dech w piersiach. Jest ich tak wiele! Podczas gdy jasno niebieskie punkciki świeciły nad moją głową, po raz kolejny nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście by spędzić 3 miesiące na drugim końcu świata – w Nowej Zelandii.

Black River Rafting

Przez całą noc padał deszcz, a temperatura nie była zbyt wysoka. Zmarzłem podczas nocy w vanie. Dlatego daleki byłem od optymizmu, jeśli chodzi spędzenie 3 godzin w jaskini, z czego większość w wodzie.

Po dotarciu do Waitomo Homestead poznałem innych turystów z mojej grupy. W sumie było nas pięcioro plus dwoje przewodników – Mitch, który dosłownie w każdym zdaniu używał słowa „awesome” oraz dziewczyna, której imienia nie pamiętam, ale była utalentowana wokalnie, o czym przekonaliśmy się w środku jaskini.

Dostaliśmy pianki, które niestety przez noc nie zdołały wyschnąć. Zakładanie mokrej i zimnej pianki nie jest szczególnie przyjemne, ale po krótkim czasie temperatura ciała robi swoje.

Następnie wjechały kaski z latarkami oraz oczywiście czarne okrągłe tuby do raftingu. Zatrzymaliśmy się przy strumieniu, żeby poćwiczyć skoki do wody z małego pomostu. Było cudownie, a woda nie wydawała się tak zimna, jak się spodziewałem. Pianka wykonała swoją robotę! Co prawda w jaskini pomostów nie ma, ale są za to małe wodospady. Bez obaw! Ich wysokość to tylko 2-3 metry. Taki skok nie jest więc niczym strasznym, nawet dla osób z lękiem wysokości.

Po wejściu do jaskini Raukiri i skoku z pierwszego wodospadu, zatrzymaliśmy się na słodką przekąskę od przewodników. Przerwie towarzyszyły oczywiście ciekawostki na temat historii tego miejsca oraz żyjących tu zwierząt. Obserwowaliśmy świecące robaki, zobaczyliśmy węgorza, skoczyliśmy z drugiego wodospadu i na koniec powoli dryfowaliśmy w kierunku wyjścia, jeden za drugim, trzymając się za nogi i tworząc coś w rodzaju małego pociągu. Poproszono nas o wyłączenie latarek, aby doświadczyć całkowitej ciemności, a nasza przewodniczka zaczęła śpiewać piękną maoryską pieśń. Niezapomniany klimat!

Całość zwieńczyły gorący prysznic, zupa pomidorowa i bajgiel. Jeśli kiedykolwiek wrócę do Waitomo, na pewno powtórzę Black River Rafting!

Jaskinia Raukiri

Emocje jeszcze nie opadły, a już przyszedł czas na kolejną atrakcję. Wybór ponownie padł na jaskinię Raukiri, ale tym razem była to piesza wycieczka w zupełnie innej części.

Przewodnik Nathan miał fajne poczucie humoru i przedstawił historię jaskini, pokazał stalaktyty i stalagmity, a także ciekawe skamieniałości. Pokonaliśmy 1,6 z 7,5 kilometrów w systemie tej jaskini. W porównaniu do poprzednich atrakcji, jest to jednak zdecydowanie najmniej ekscytująca trasa.

Waitomo Caves, New Zealand
Świecące robaki w jaskini Raukiri
Waitomo Caves, New Zealand
Ciekawa formacja skalna, przypominająca komin
Stalagmity i stalaktyty w jaskini Raukiri
Waitomo Caves, New Zealand
To tylko manekiny 🙂
Waitomo Caves, New Zealand
Wycieczka przez jaskinię Raukiri ma około 1.6 km długości

Inne ciekawe miejsca w okolicy

Jak zawsze w Nowej Zelandii, fajnych miejsc blisko siebie jest tak wiele, że porządne zwiedzenie jednego regionu może zająć kilka dni. King Country nie stanowi wyjątki! Po skończeniu z jaskiniami Waitomo, nie spiesz się i koniecznie odwiedź Naturalny Most Mangapohue, Jaskinię Piripiri i Wodospad Marokopa.

Naturalny Most Mangapohue

700-metrowy szlak (pętla) prowadzi przez wapienny wąwóz, który przechodzi pod 17-metrowym naturalnym łukiem, będącym pozostałością po dawnym systemie jaskiń. Wejdź po schodach i spójrz na imponujące formacje skalne.

Ścieżka biegnie dalej przez pola i wraca na parking. Na niektórych z wapiennych skał mijanych po drodze, można zauważyć skamieniałości. To naprawdę cudowne miejsce, nie przegap go!

Drewniana promenada prowadząca w kierunku naturalnego mostu Mangapohue
Mangapohue Natural Bridge, New Zealand
Malowniczy most wśród buszu
Mangapohue Natural Bridge, New Zealand
Schody prowadzące pod 17 metrowym naturalnym łukiem
Formacje skalne widziane od spodu
Mangapohue Natural Bridge, New Zealand
Widok z wnętrza skały
Mangapohue Natural Bridge, New Zealand
Szlak kontynuuje przez łąki i wraca na parking

Wodospad Marokopa

Krótka trasa (600m w obie strony) prowadzi przez las do platformy widokowej. 35-metrowy wodospad jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych w Nowej Zelandii. Przy odrobinie szczęścia, u jego stóp zauważysz cudowną tęczę. Bardzo fotogeniczne miejsce!

Marokopa Falls, New Zealand
Wodospad Marokopa

Jaskinia Cave

Podążaj szlakiem przez busz, aż zobaczysz schody prowadzące w dół do wejścia do jaskini. Odrobinę dalej znajduje się platforma widokowa.

Po nocy w pobliżu wsi Stronie musiałem cofnąć się w stronę Białej Wody i tam ponownie wejść na Główny Szlak Sudecki. Na szczęście, tak samo jak dzień wcześniej, udało mi się dość szybko złapać stopa i ocalić nogi przed nudnymi kilometrami po asfaltowej drodze.

Trasa do Lądka Zdroju (12 km) jest dość łatwa i bez znacznych przewyższeń. Wiedzie głównie z górki i przez zacieniony las, co jest zaletą biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne oraz ciężki poprzedni dzień i zdobywanie Śnieżnika.

Zrobiłem krótką przerwę w Kątach Bystrzyckich. Dalej ruszyłem łagodnie pod górę ku przełęczy, na której widać małą kapliczkę. Legenda głosi, że powstała w miejscu śmierci 3 szwedzkich generałów podczas wojny trzydziestoletniej.

Szeroka i wygodna droga przecina pola uprawne i las, aż w końcu na horyzoncie pojawiają się pierwsze zabudowania Lądka Zdroju. Słysząc coraz głośniejsze grzmoty, przyśpieszyłek kroku i wkrótce dotarłem na rynek w centrum miasta.

Miasto uchodzi za najstarsze uzdrowisko w Polsce. Według źródeł historycznych już w 1241 roku znajdowały się tutaj kąpieliska zniszczone przez powracających z bitwy pod Legnicą Mongołów.

Rejon starego rynku z ratuszem, starymi kamienicami i restauracjami jest doskonałym miejscem na dłuższą przerwę na obiad. Poza tym, polecam przejść się po okolicy i zobaczyć najciekawsze miejsca: sanatorium Wojciech, ruiny kościoła ewangelickiego oraz malownicze mosty: św.Jana Nepomucena (tuż przy starym rynku) oraz kryty most (w uzdrowiskowej części miasta).

Sanatorium Wojciech – zabytkowy budynek z XVII wieku, przebudowany dwieście lat później. Znajduje się w nim marmurowy basen zaprojektowany w stylu łaźni tureckiej, stylowe kamienne wanny do kąpieli perełkowych oraz pijalnia wód z lokalnych źródeł.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Zabytkowy budynek Sanatorium Wojciech
Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Sanatorum Wojciech z lotu ptaka

Most św. Jana Nepomucena – wzniesiono go w 1565 r. Autor rzeźby inspirował się postacią patrona Czech na moście Karola w Pradze.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Most św. Jana Nepomucena

Kryty Most – jeden z najoryginalniejszych i najpiękniejszych zabytków Lądka. Został zbudowany w latach trzydziestych XX wieku w celu połączenia dwóch obiektów uzdrowiskowych.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Kryty most w uzdrowiskowej części Lądka Zdroju

Ruiny kościoła ewangelickiego – zbudowana w 1846 roku świątynia uległa zniszczeniu w pożarze w 1999 roku.

Lądek Zdrój, Dolny Śląsk
Ruiny kościoła ewangelickiego z lotu ptaka

Druga część dnia z Lądka Zdroju do Złotego Stoku była dłuższa (16 km) i znacznie trudniejsza ze względu na różnice wzniesień, w tym wejście na Wielki Jawornik (872 m n.p.m.).

Opuściłem Lądek Zdrój przechodząc przez most na Białej Lądeckiej i szedłem dalej czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Pod Konikiem i dalej do Orłowca. Tam nadszedł czas, aby odbić z głównej drogi i rozpocząć męczące podejście na Przełęcz Jaworową.

Do szczytu Wielkiego Jawornika są ponad 3 kilometry. Widoki są marne z powodu zasłaniających drzew, ale w odległości 150 metrów od GSS znajduje się platforma widokowa. Niestety, niewiele ona pomogła. Chmury wisiały bardzo nisko i nie było widać absulutnie nic.

Do Złotego Stoku pozostało jeszcze 6 kilometrów, ale z górki! Szybko więc dotarłem do zabytkowej willi Złoty Jar i zaraz po tym zobaczyłem pierwszych turystów kręcących się po parku linowym i muzeum kopalni złota. Na zwiedzanie przyjdzie czas, ale najpierw chciałem zostawić ciężki plecak w hotelu Gold Stok. Pokój był prosty, ale wygodny. Łóżko i prywatna łazienka były wszystkim, czego potrzebowałem w tych okolicznościach.

Robiło się późno, dlatego wyszedłem na krótki spacer i kolację, odkładając atrakcje turystyczne na następny dzień.

Jak sama nazwa wskazuje, ta średniowieczna osada górnicza powstała w związku z wydobyciem złota (ślady wskazują, że mogło być to już nawet w X wieku). Tym samym Złoty Stok jest najstarszym ośrodkiem górniczo-metalurgicznym w Polsce. Ostatnia kopalnia (rudy arsenu) została zamknięta w 1961 roku. Dziś jest to popularny punkt na turystycznej mapie Dolnego Śląska, a wszystkie atrakcje nawiązują do przeszłości.

Muzeum Kopalni Złota – specjalnie przygotowana trasa turystyczna z ekspozycją muzealną obejmującą dwie sztolnie. Pierwsza z nich nosi nazwę „Gertruda” (500 m) i prezentuje unikalny zbiór map geologicznych, starożytnych instrumentów górniczych oraz bogatą kolekcję skał, rud i minerałów z całego świata.

W górnej części znajduje się druga, zwana „Czarną” (700 m). Sztolnia ta prowadzi zwiedzających przez XVI-wieczne, ręcznie kute wyrobiska. Można tu poznać techniki górnicze stosowane na przestrzeni wieków i podziwiać jedyny w Polsce podziemny wodospad. Na koniec zobaczycie światełko w tunelu i udacie się w jego kierunku podziemnym tramwajem 🙂

Złoty Stok, Dolny Śląsk
Wejście do sztolni “Gertruda”
Złoty Stok, Dolny Śląsk
Jedyny podziemny wodospad w Polsce

Średniowieczny Park Technologiczny – replika średniowiecznej osady z wieloma urządzeniami w skali 1:1. Wszystkie z nich nadal działają, a doświadczony przewodnik przedstawia ich zastosowanie i pozwala turystom wypróbować je samodzielnie. Godzinną wycieczkę kończy wizyta w chacie kata. Odgrywał on ważną rolę w karaniu przestępców i złodziei.

Sztolnia ochrowa – została oddana do użytku w 2017 roku, w części podziemnej znajduje się 130 metrów chodnika udostępnianego zwiedzającym. Zwiedzanie możliwe tylko z przewodnikiem.

Bilet łączony na wszystkie trzy atrakcje kosztuje 59 zł dla osoby dorosłej i na zwiedzanie trzeba przeznaczyć minimum 3,5 godziny.