Jezioro Eyasi to płytkie słone jezioro w północnej Tanzanii, położone u podnóża Wielkiego Rowu Afrykańskiego. Leży na południowy zachód od słynnego Parku Narodowego Serengeti i tuż na południe od krateru Ngorongoro. Wielkość jeziora i poziom wody zmieniają się istotnie w zależności od opadów deszczu. Panuje tutaj unikalny ekosystem, w którym żyje wiele gatunków ptaków, w tym flamingi i pelikany.
Oprócz przyrody, to co przyciąga turystów w region wokół jeziora Eyasi, to obecność plemion Hadzabe i Datonga.
Plemię Hadzabe
Rdzenna grupa etniczna zamieszkująca głównie okolice jeziora Eyasi. Są jednym z ostatnich społeczeństw łowców-zbieraczy na świecie, opierający swoje przeżycie na polowaniu na dzikie zwierzęta i zbieraniu owoców, korzeni i miodu. Nie zajmują się natomiast rolnictwem ani hodowlą zwierząt. Ich sposób życia pozostał w dużej mierze niezmieniony przez tysiące lat.
Mężczyźni polują na antylopy, pawiany i ptaki, używając ręcznie wykonanych łuków i strzał z zatrutymi grotami, podczas gdy kobiety szukają owoców, bulw, jagód i miodu. Ich doskonała znajomość terenu pozwala na śledzenie zwierzęta z niesamowitą precyzją.
Społeczeństwo Hadzabe jest egalitarne, co oznacza, że nie ma formalnych liderów ani hierarchii. Decyzje są podejmowane zbiorowo, a zasoby są dzielone między grupę. Nie ma pojęcia osobistego bogactwa, ponieważ wszystko, od jedzenia po narzędzia, jest dystrybuowane w oparciu o potrzeby.
Żyją w małych, mobilnych grupach, często składających się z rozszerzonych rodzin. Ich schronienia to proste, tymczasowe konstrukcje z gałęzi i liści, odzwierciedlające ich koczowniczy tryb życia. Gdy zasoby stają się skąpe w jednym obszarze, przenoszą się do innego.
Hadzabe komunikują się unikalnym językiem klikowym, który nie jest spokrewniony z językami sąsiednich plemion, a należy do rodziny języków khoisan, podobnie jak języki klikowe używane przez rdzenne grupy w południowej Afryce. Wyróżnia to Hadzabe od otaczających ich populacji mówiących językami Bantu i Nilotic.
Hadzabe nie wyznają żadnej zorganizowanej religii, ale mają duchowe przekonania związane z naturą i duchami przodków. Wierzą w moc słońca i księżyca oraz praktykują rytuały, które mają zapewnić dobre polowanie i dobre samopoczucie. Opowiadanie historii, muzyka i taniec są centralnym elementem ich kultury, służąc zarówno jako rozrywka, jak i sposób przekazywania historii z pokolenia na pokolenie.
Historycznie rzecz biorąc, Hadzabe mieli minimalne interakcje z sąsiednimi społecznościami. Handlują oni jednak z plemieniem Datoga, często wymieniając miód i skóry zwierząt na metalowe groty strzał. Pomimo presji modernizacji Hadzabe pozostają na nią odporni. Podejmują wysiłki w celu ochrony ich praw do ziemi i wspierania tradycyjnego stylu życia.
Plemię Datonga
Półkoczownicza grupa pasterska, znana ze swoich umiejętności w zakresie kowalstwa i rzemiosła. Tradycyjnie jej bogactwo i status społeczny mierzone są liczbą posiadanego bydła.
Uważa się, że przybyli do Tanzanii z wyżyn Etiopii wieki temu, co czyni ich jedną z najstarszych grup etnicznych w regionie. Są blisko spokrewnieni z innymi nilotyckimi pasterzami, takimi jak Masajowie, ale zachowali odrębną tożsamość dzięki swoim zwyczajom, językowi i strukturze społecznej.
Społeczeństwo Datoga jest zorganizowane w klany, z silnymi więzami pokrewieństwa i systemem patriarchalnym, w którym starsi odgrywają znaczącą rolę w podejmowaniu decyzji. Małżeństwo jest ważną instytucją, często obejmującą płacenie ceny za pannę młodą, a walutą jest bydło. Poligamia jest powszechna, szczególnie wśród bogatych mężczyzn, którzy mogą sobie pozwolić na wiele żon. Kobiety odgrywają ważną rolę w zarządzaniu gospodarstwami domowymi, zajmowaniem się bydłem i tworzeniu tradycyjnych strojów i ozdób.
Jednym z unikalnych aspektów kultury Datoga są ich umiejętności kowalskie. Choć są przede wszystkim pasterzami, niektóre podgrupy specjalizują się w obróbce metali, wytwarzaniu narzędzi, noży, włóczni i grotów strzał, którymi handlują z sąsiednimi społecznościami, w tym Hadzabe. Handel ten jest niezbędny dla obu grup – Hadzabe dostarczają miód i skóry zwierząt, podczas gdy Datoga dostarczają narzędzia metalowe.
Datoga mają bogatą tradycję duchową, która jest związana z naturą i kultem przodków. Wierzą w najwyższe bóstwo, które kojarzą z niebem, deszczem i płodnością. Rytuały, ofiary i ceremonie są powszechne, szczególnie podczas ważnych wydarzeń życiowych, takich jak narodziny, inicjacja, ślub i śmierć.
Podobnie jak wiele grup tubylczych, Datoga stają w obliczu coraz większych wyzwań z powodu modernizacji, zajmowania ich ziemi i polityki rządowej promującej osiadły styl życia. Niektórzy dostosowali się, ale wielu wciąż opiera się zmianom. Poziom wykształcenia pozostaje niski, ponieważ formalne szkolnictwo nie jest w ich społeczeństwie istotne.
Jak dotrzeć nad Jezioro Eyasi?
Samolotem
Najbliższym dużym lotniskiem jest Kilimanjaro International Airport (JRO), położone niedaleko Arushy. Stamtąd jest 250 km (około 5-7 godzin) drogą lądową do jeziora Eyasi.
Drogą lądową
Większość turystów podróżuje nad jezioro Eyasi drogą lądową, zazwyczaj jako przystanke w ramach safari, ale można tam dotrzeć także transportem publicznym.
Z Arushy podróż trwa około 4-5 godzin. Karatu. Droga jest dobrze utwardzona aż do Karatu, ale ostatni odcinek do jeziora Eyasi to wyboista droga gruntowa.
Jeśli podróżujesz transportem publicznym, skorzystaj z lokalnego autobusu lub taksówki zbiorowej (dala-dala) z Arushy do Karatu, a następnie przesiądź się do zbiorowego Land Cruisera 4×4. Możesz również wynająć prywatny samochód lub motocykl z kierowcą.
Jeśli podróżujesz z Ngorongoro, trasa zajmie około 2–3 godzin.
Z Serengeti będzie to około 5-6 godzin, w zależności od punktu początkowego w parku.

Najlepszy okres na wizytę
Pora sucha, od czerwca do października, jest najbardziej optymalna. Temperatury są nieco bardziej znośne a dzikie zwierzęta łatwiej dostrzec. W tym okresie poziom wody w jeziorze jest niższy, co przyciąga wiele gatunków ptaków, w tym flamingi. To również doskonały czas na interakcję ze społecznościami Hadzabe i Datoga, ponieważ dostęp do ich wiosek jest łatwiejszy dzięki lepszemu stanowi dróg.
Pora deszczowa (od listopada do maja) przynosi więcej zieleni i wyższy poziom wody, co czyni ją doskonałym czasem na obserwację ptaków. Jednak podróżowanie może być trudniejsze ze względu na błoto, a niektóre obszary mogą być wogóle niedostępne.
Gdzie się zatrzymać?
Zatrzymałem się w Sarafina Guesthouse. Pokoje były czyste, ale w środku było mnóstwo komarów. Na szczęście nad łóżkiem była dobrej jakości moskitiera, ale słyszałem ich brzęczenie przez całą noc, co było bardzo irytujące.
Możesz również rozważyć pobyt w Ziwani Lodge lub Eyasi Safari Motel.


Podróż samodzielna czy z przewodnikiem?
Do jeziora Eyasi można dotrzeć samodzielnie, chociaż większość osób przyjeżdża w ramach safari, po drodze zaliczając parki narodowe. Jeśli zdecydujesz się na wypad na własną rękę skorzystaj z transportu publicznego z Arushy, aby dotrzeć do Karatu, a następnie pojazdem 4×4 do wioski Mang’ola.
Po przyjeździe poproś personel pensjonatu lub motelu o zorganizowanie przewodnika i podwózki na moto-taxi na brzeg jeziora Eyasi lub do wiosek Hadzabe i Datonga.
Jeśli wolisz wziąć przewodnika z Arushy, polecam skontaktować się z Daudim (+255 621 146 836). To świetny chłopak, który mówi bardzo dobrze po angielsku i pomoże ci poruszać się po Arushy i okolicach. Wycieczka nad jezioro Eyasi (2 dni, 1 noc), wliczając transport publiczny, zakwaterowanie i wizyty u plemion, będzie kosztować około 150–170 USD, w zależności od twoich umiejętności negocjacyjnych. Nie polecam jednodniowej wycieczki, ponieważ większość czasu spędzisz w autobusie i nie będziesz mieć okazji dołączyć do polowania razem z Hadzabe.
Moje doświadczenie
Dzień 1
Zjadłem wczesne śniadanie, a następnie poszedłem na spotkanie z Daudim, który był moim przewodnikiem. Kilka dni wcześniej wybraliśmy się na piesze zwiedzanie Arushy i wtedy postanowiliśmy razem pojechać nad jezioro Eyasi. Znaleźliśmy taksówkę zbiorową (lokalnie zwaną Noah) jadącą do Karatu, gdzie przesiedliśmy się do jeepa (starego Land Rovera Defendera) jadącego w kierunku wioski Mang’ola. Oba pojazdy były wypełnione po brzegi i zmiana pozycji siedzącej była trudna. Tanzańczycy mają wyjątkową umiejętność ściskania się i nawet kierowca dzielił swoje miejsce z innym pasażerem!
Jeep wysadził nas przed pensjonatem. Pokój był w porządku i była nawet ciepła woda, ale martwiła ilość komarów. Na szczęście, jak zwykle w Tanzanii, nad łóżkiem wisiała moskitiera.
Wkrótce lokalny przewodnik przyjechał na swoim motocyklu i pojechaliśmy we troje nad jezioro. Było tam wielu rybaków, mieszkających w tymczasowych namiotach zrobionych z jakiejś folii plastikowej i drewna. Najwyraźniej przyjeżdżali z różnych części kraju, aby spędzić kilka miesięcy nad jeziorem, łowić ryby i zarabiać pieniądze.
Grupa miejscowych chłopców zabrała nas na krótką wycieczkę łodzią. Zbliżyliśmy się do sieci rybackich i zatrzymaliśmy się na małej ławicy piasku. Tam czekaliśmy na zachód słońca. Rybacy wyciągali sieci z jeziora i wyglądało to na naprawdę ciężką pracę. Liny mieli przymocowane do pasa i wykonywali charakterystyczne ruchy do przodu i do tyłu, powoli się cofając.



Po zachodzie słońca poszliśmy zjeść kolację do lokalnego baru/restauracji. Bardzo kiczowate miejsce z przeciętnym jedzeniem, ale nie było alternatyw. Następnie wróciliśmy do zakwaterowania, uzgodniliśmy plan na następny dzień, a Daudi opowiedział mi trochę o tym, co możemy zobaczyć na niebie. Warunki do obserwacji gwiazd były świetnie, ponieważ w wiosce było minimalne zanieczyszczenie światłem.
Noc była kiepska, ponieważ było bardzo gorąco, a komary brzęczały poza moskitierą jak szalone. Myślę, że spanie w tym pokoju bez moskitiery byłoby samobójstwem!



Dzień 2
Obudziliśmy się o 4:30 rano i opuściliśmy pensjonat pół godziny później, gdy było jeszcze zupełnie ciemno,. Nocne niebo wyglądało niesamowicie, ponieważ było pełne gwiazd! Podróż motocyklem zajęła prawie godzinę, a gdy dotarliśmy do plemienia Hadzabe, oni nadal spali. Ogień tlił się w ognisku, a po chwili z ciemności wyłoniła się postać, aby nas powitać.
Ojciec z dwójką dzieci przygotowywał się do polowania, a my dołączyliśmy do nich. Szliśmy dość długo, aż dotarliśmy do wyschniętego koryta rzeki i zaczęliśmy podążać nim, szukając śladów zwierząt na piasku. Przez dość długi czas Hadzabe próbowali gonić guźca, ale bezskutecznie. Podążanie za nimi nie było łatwe, ponieważ roślinność była gęsta i pełna cierni, a ja miałem plecak i co chwila się zaczepiałem.






Guziec miał wystarczająco dużo szczęścia, żeby uciec, więc Hadzabe podjęli próby dopadnięcia małpy. Siedziała na ogromnym baobabie, więc rzucali kamieniami, mając nadzieję, że małpa zmieni pozycję i znajdzie się w zasięgu strzał. Po około godzinie prób, wspinania się na drzewo i wykonywania różnych sztuczek, musieli się poddać. To nie był szczęśliwy dzień dla Hadzabe i pokazał, że polowanie na dzikie zwierzęta wcale nie jest łatwe!
Zrobiliśmy małą przerwę, a ojciec z dwoma synami (w wieku 10-14 lat) podzielili się… gigantycznym jointem. Następnie poszliśmy głębiej w krzaki, szukając śladów zwierząt, ale ostatecznie wróciliśmy do obozu z pustymi rękami. Spróbowałem strzelać z łuku, zrobiłem jeszcze kilka zdjęć ludzi, a wizyta zakończyła się krótkim występem tanecznym. Ta ostatnia część wydała mi się trochę zbyt turystyczna, choć nigdy nie czułem żadnej presji na dodatkowe napiwki.
Znów wskoczyliśmy na motocykle i pojechaliśmy do plemienia Datonga. Oglądaliśmy proces tworzenia grotu strzały: topienie starego żelaza, nadawanie mu długiego i cienkiego kształtu, a następnie używanie młotka i innych narzędzi, aby nadać ostateczną formę. Szczerze mówiąc, było to dość nudne! Chciałem zrobić kilka zdjęć ludziom, ale byli bardzo nieśmiali i nie chcieli patrzeć w obiektyw.



Następnie poszliśmy na szybki lunch, zanim zostaliśmy odwiezieni do pensjonatu, aby odebrać resztę rzeczy i poczekać na jeepa jadącego z powrotem do Karatu. Tam przesiedliśmy się do samochodu jadącego do Arushy i tym razem na szczęście kierowca zaproponował nam zapłacenie za dwa dodatkowe miejsca, abyśmy mogli od razu wyjechać, nie czekając na więcej pasażerów. Mieliśmy też więcej miejsca na nogi, co było bezcenne!